Żołnierzy Niezłomnych upamiętniamy 1 marca. Byli to ludzie, którzy w latach 1943-1963 nie złożyli broni, lecz do końca walczyli z rosyjskim okupantem. Święto to zostało uchwalone przez Sejm w 2011 r. Była to jedna z ostatnich inicjatyw legislacyjnych śp. Lecha Kaczyńskiego. W Tomaszowie Lubelskim od 11 lat, 5 marca, odbywa się także Bieg Tropem Wilczym, który tak jak i w całej Polsce, ma oddać cześć i honor poległym bohaterom.
– Dla dzieci tak zwanych resortowych, Żołnierze Wyklęci, nadal są zbrodniarzami. Jednak dla większości z nas, Polaków, są to bohaterowie, o których trzeba pamiętać. Można było nas zniewolić. Można było przez jakiś czas trzymać Naród Polski pod sowieckim butem, ale to tylko na pewien czas. Wolność bowiem jest nam dana, jednak nie raz na zawsze. Odzyskawszy wolność mamy obowiązek troszczenia się o nią – powiedział podczas Mszy św. poprzedzającej Bieg Tropem Wilczym, ks. Grzegorz Świtalski, proboszcz parafii św. o. Pio.
Po Eucharystii ponad 200 osób z Tomaszowa Lubelskiego i okolic wzięło udział w biegu, którego długość tradycyjnie wynosiła 1963 metry. Liczby te odnoszą się do roku, w którym zginął ostatni Żołnierz Wyklęty, Józef Franczak ps. „Lalek”.
Reklama
– Bieg Tropem Wilczym to nazwa, która doskonale oddaję tę trudną i niesłychanie niewdzięczną walkę. Tak, jak mówił to Herbert, to są wilki, które zostawiły trwały ślad na ziemi polskiej i dzisiaj ten ślad jest coraz bardziej zauważalny. Ich groby wołają o pamięć, a ci, których mogił jeszcze nie odnaleziono, szczególnie upominają się o tę pamięć. Jesteśmy im to winni. Cześć i chwała bohaterom. Cześć i chwała żołnierzom antykomunistycznego podziemia – zaznaczył burmistrz Tomaszowa Lubelskiego, Wojciech Żukowski.
W biegu wzięło udział wielu młodych ludzi, którzy rozumieli patriotyczny wymiar wydarzenia.
– Postanowiłam pobiec, ponieważ chciałam wraz z koleżankami lepiej poznać historię Żołnierzy Wyklętych. Są oni dla nas bardzo ważnymi osobami, o których dowiadujemy się w szkole i od których wiele możemy się nauczyć, chociażby tego, by nigdy nie składać broni – podkreśliła Ada, nastoletnia uczestniczka biegu.
Koncert Pawła Piekarczyka zatytułowany „Podziemna Armia Powraca”
Z okazji Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych, w wielu miejscowościach diecezji świdnickiej odbyły się uroczystości upamiętniające bohaterstwo i niezłomność żołnierzy walczących o wolną Polskę.
Centralnym wydarzeniem w największym mieście diecezji była Msza Święta 1 marca w wałbrzyskiej kolegiacie, pod przewodnictwem ks. kan. Wiesława Rusina. Natomiast homilia wygłoszona przez wikariusza ks. Daniela Kołodziejczyka stała się głębokim przesłaniem refleksji nad ofiarą Żołnierzy Wyklętych oraz fundamentami, na których opierała się ich niezłomna walka. Ks. Kołodziejczyk przywołując trudności w docenianiu wolności, jakiej dorobili się Polacy przez stulecia, zauważył: - Tak trudno dzisiaj wyobrazić sobie tę tęsknotę za własnym krajem i prawem do swobodnego używania imienia Polski, gdy przywykliśmy do życia w wolnej ojczyźnie. Tak trudno dzisiaj dostrzec i w pełni uszanować te wszystkie wartości oraz marzenia, którymi żyli nasi praojcowie.
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona
na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii
pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju.
Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół
i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie
widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów.
Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności
obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość
dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć,
energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa
europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe.
Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości
ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących.
Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła
swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście,
Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził
życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni
byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja
rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy
życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji
Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina,
umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie
lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała,
że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem
a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności
i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii
i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była
wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie,
gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze
większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna
osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie
- Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy
wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc,
czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi
jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby "
wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą
ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława
Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety,
chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach
powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się
do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do
księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier
i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby
zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie
chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej
robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl
o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza
XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną
i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami
pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj,
przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie
czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje
mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy
Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na
twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze
30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób
życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc
odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie
zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy
są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić
z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością
i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne.
Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców
katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało
być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna
pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański,
dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy
się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział
apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił
do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI
starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy
zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która
trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna
umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego
Mistrza.
Nie żyje lekarz krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego. Został zaatakowany we wtorek, ok. godz. 10.30. Do gabinetu, w którym lekarz badał pacjentkę, wtargnął 35-letni mężczyzna i zaatakował lekarza nożem. Napastnika ujęła ochrona, mężczyzna jest w rękach policji.
Lekarza nie udało się uratować. Informację o jego śmierci potwierdziła minister zdrowia we wpisie na portalu X.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.