Łukasz Krzysztofka: Przeżywamy czas Wielkiego Postu. Na co szczególnego w karcie dań mogą liczyć w tym okresie goście katolickiej kawiarni Agere Contra?
Tomasz Sztreker: Chociażby na wszelkiego rodzaju desery bez cukru – dla osób, które mają ochotę nie tylko dbać o linię, ale również troszkę przemyśleć pewien sposób odżywiania i zacząć zdrowiej funkcjonować. Polecam również kawę, którą w tym momencie serwujemy, robioną metodą pięciu przemian: z cynamonem, kardamonem, goździkami i z niedużą ilością miodu. Kawa ta nabiera wyjątkowego smaku i rzeczywiście jest napojem dostosowanym również do okresu, który jest trochę związany z oczyszczeniem organizmu. W procesie realizacji kawa ta zmienia swoje PH z kwaśnego na zasadowy i dlatego można pić ją nawet na czczo. Bardzo pozytywnie wpływa na nasz organizm.
Reklama
Oferujecie gościom coś dla ciała i ducha. Już 16 marca odbędzie się spotkanie poświęcone przepisom św. Hildegardy. Czy macie w swoim menu coś z jej kulinarnych wskazówek?
Oczywiście. U nas zawsze są obecne produkty zgodne z zasadami św. Hildegardy. Np. ciasta ketogeniczne czy naleśniki na mące orkiszowej, oryginalnej pierwotnej, którą polecała – nie tej modyfikowanej genetycznie. Na święta wielkanocne można kupić u nas ciasta robione według zasad św. Hildegardy. Uczyła ona, że jedzenie musi być smaczne. Pokazujemy również, jak np. robić przepyszny budyń kasztanowy. Może on służyć jako deser dla wielu osób, mających problemy z produktami, które są związane z ciężko strawnymi mąkami czy skrobią.
Kto prowadzi spotkania poświęcone św. Hildegardzie?
Elżbieta Ruman, która jest szefową Centrum św. Hildegardy w Józefowie, pokazuje nam piękno tej świętej. Mówi, w jaki sposób możemy włączyć w swoje życie sposób działania, który polecała św. Hildegarda. Czyli np. przyprawy takie jak bertram, dyptam czy galgant, kasztany jadalne, orkisz, koper włoski. To są właściwie podstawy budowania odporności naszego organizmu. Niektóre z nich działają jak miotełka, która po prostu oczyszcza nasz organizm ze wszelkich toksyn czy oddziałujących na niego szkodliwych działań.
Wśród spotkań odbywających się pod patronatem Niedzieli będzie m.in. dyskusja o biznesie w czasie kryzysu, kobietach św. Józefa czy jednym z największych śledztw dotyczących relikwii Chrystusowych. O której godzinie rozpoczynają się spotkania i gdzie można znaleźć szczegółowe informacje?
Każde spotkanie rozpoczyna się o 18.30. Zazwyczaj trwa ok. 60-75 minut, natomiast reszta czasu – od pół godziny do 45 minut – przeznaczone jest dla naszych gości na pytania. Grafik spotkań oraz bezpłatna rejestracja dostępne są na naszej stronie www.agerecontra.pl.
Reklama
Dlaczego warto wybrać się właśnie do Agere Contra?
Tworzymy społeczność ludzi z wartościami, którzy myślą i chcą rozwijać elementy dla nas najważniejsze – przybliżanie się do Boga. Kiedy wchodzimy do kawiarni czy restauracji, nie znamy właścicieli, nie wiemy, na co mogą przeznaczać pieniądze, które tam zostawiamy. U nas jest to wiadome. Przeznaczamy je właśnie na zapraszanie gości, którzy mogą u nas wystąpić i na bezpłatne spotkania dla osób z zewnątrz. Społeczność katolików potrzebuje miejsca, które będzie ją jednoczyło. Chcemy zapraszać osoby, które są czasami z boku Kościoła, a mają ochotę poznać niektóre tematy. Oprócz tego mamy po prostu jedne z najlepszych deserów w całej Warszawie.
Jaki fragment Pisma Świętego poleciłby Pan do przeczytania w Wielkim Poście?
Szczególnie mocno oddziałuje na mnie perykopa ewangelijna z ostatnich godzin życia Jezusa, kiedy Chrystus wypowiada, według mnie, najważniejsze zdanie ze swojego życia. Objawia, po co przyszedł na świat. „Ja przyszedłem na ten świat po to, żeby dać świadectwo Prawdzie”. Z tym mamy często problem – żeby zrozumieć, jaki jest cel życia Jezusa, po co On przyszedł na ziemię jako Syn Boży, jako Bóg. Jest to pytanie, które bardzo często sobie zadajemy w życiu, a jeśli nie, to powinniśmy je sobie zadawać. To jedno z najbardziej „zobowiązujących” zdań Boga wobec człowieka.
Jak Pan je rozumie?
W moim odczuciu Bóg chce mi powiedzieć: Jeśli Mnie nie znajdziesz w każdej dobrej rzeczy, która jest na świecie jako pierwotny Przyczynek wszystkiego – chemii, biologii, mojego życia czy relacji – jeżeli Mnie tam nie będzie, to możesz przestać we Mnie wierzyć, bo Ja jestem Prawdą. Kiedy czytam to zdanie, to dla mnie ono jest absolutnie wszystkim, osobistą kwintesencją mojej wiary. Bóg zobowiązał się w tym zdaniu i powiedział mi: Odkrywaj świat, poznawaj wszystko, co jest wokół ciebie, bo we wszystkim, co jest dobre, na samym końcu jestem Ja – Twój Bóg.
Tomasz Sztreker Założyciel katolickiej kawiarni Agere Contra przy ul. Chłodnej 2/18 w Warszawie, absolwent SGH i Akademii Teatralnej w Warszawie, trener biznesowy i chrześcijański przedsiębiorca.
Wielki Post – czas łaski, 40-dniowa podróż, a nie sprint. Droga, którą wybieramy, aby zanurzyć się w tajemnicy Odkupienia. Chcemy być bliżej Boga, odkryć na nowo Jego miłość, wychodzimy Mu więc na spotkanie, na naszych prywatnych pustyniach, bez masek, z tym, co w nas niesiemy – z tym, co żywe, co radosne i co boli.
Wielki Post to nadal szczególny czas dla współczesnego człowieka. Często przebodźcowanego i zagonionego w zautomatyzowanym świecie, pełnym inteligentnych technologii, a jednak wciąż człowieka – kruchego, spragnionego miłości, niosącego cały bagaż doświadczeń. Bóg to wie i niezmiennie zaprasza – tu i teraz – każdego z nas do wyjścia z... naszej rutyny, ze schematów, paradygmatów, z ustalonych status quo, w których nadzieja na pełnię życia gości o wiele rzadziej, niż potrzebujemy. Wielki Post to szansa na to, aby spojrzeć oczami Boga na naszą codzienność, pokochać Jego miłością siebie i innych, przebaczyć z serca, iść po Jego śladach i żyć pełnią życia tam, gdzie jesteśmy. W jedności z Nim wypełniać wolę Boga. Kiedy jesteśmy bliżej męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, możemy zobaczyć swoje życie jakby „w lepszej rozdzielczości”, wyraźniej; odkrywać jego głębię i pełnię oraz sens naszych działań. I choć ten proces wymaga naszego zaangażowania, postępuje naturalnie, kiedy zwracamy się ku Bogu. Wielki Post pozwala obrać azymut na Boga, aby wyruszyć z Nim wszędzie tam, dokąd chce nas posłać.
Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii
Drodzy Bracia i Siostry,
Jednym z największych mistrzów średniowiecznej teologii jest św. Albert Wielki. Tytuł „wielki” („magnus”), z jakim przeszedł on do historii, wskazuje na bogactwo i głębię jego nauczania, które połączył ze świętością życia. Już jemu współcześni nie wahali się przyznawać mu wspaniałych tytułów; jeden z jego uczniów, Ulryk ze Strasburga, nazwał go „zdumieniem i cudem naszej epoki”.
Urodził się w Niemczech na początku XIII wieku i w bardzo młodym wieku udał się do Włoch, do Padwy, gdzie mieścił się jeden z najsłynniejszych uniwersytetów w średniowieczu. Poświęcił się studiom „sztuk wyzwolonych”: gramatyki, retoryki, dialektyki, arytmetyki, geometrii, astronomii i muzyki, tj. ogólnej kultury, przejawiając swoje typowe zainteresowanie naukami przyrodniczymi, które miały się stać niebawem ulubionym polem jego specjalizacji. Podczas pobytu w Padwie uczęszczał do kościoła Dominikanów, do których dołączył później, składając tam śluby zakonne. Źródła hagiograficzne pozwalają się domyślać, że Albert stopniowo dojrzewał do tej decyzji. Mocna relacja z Bogiem, przykład świętości braci dominikanów, słuchanie kazań bł. Jordana z Saksonii, następcy św. Dominika w przewodzeniu Zakonowi Kaznodziejskiemu, to czynniki decydujące o rozwianiu wszelkich wątpliwości i przezwyciężeniu także oporu rodziny. Często w latach młodości Bóg mówi do nas i wskazuje plan naszego życia. Jak dla Alberta, także dla nas wszystkich modlitwa osobista, ożywiana słowem Bożym, przystępowanie do sakramentów i kierownictwo duchowe oświeconych mężów są narzędziami służącymi odkryciu głosu Boga i pójściu za nim. Habit zakonny otrzymał z rąk bł. Jordana z Saksonii.
Po święceniach kapłańskich przełożeni skierowali go do nauczania w różnych ośrodkach studiów teologicznych przy klasztorach Ojców Dominikanów. Błyskotliwość intelektualna pozwoliła mu doskonalić studium teologii na najsłynniejszym uniwersytecie tamtych czasów - w Paryżu. Św. Albert rozpoczął wówczas tę niezwykłą działalność pisarską, którą miał odtąd prowadzić przez całe życie.
Powierzano mu ważne zadania. W 1248 r. został oddelegowany do zorganizowania studium teologii w Kolonii - jednym z najważniejszych ośrodków Niemiec, gdzie wielokrotnie mieszkał i która stała się jego przybranym miastem. Z Paryża przywiózł ze sobą do Kolonii swego wyjątkowego ucznia, Tomasza z Akwinu. Już sam fakt, że był nauczycielem św. Tomasza, byłby zasługą wystarczającą, aby żywić głęboki podziw dla św. Alberta. Między obu tymi wielkimi teologami zawiązały się stosunki oparte na wzajemnym szacunki i przyjaźni - zaletach ludzkich bardzo przydatnych w rozwoju nauki. W 1254 r. Albert został wybrany na przełożonego „Prowincji Teutońskiej”, czyli niemieckiej, dominikanów, która obejmowała wspólnoty rozsiane na rozległym obszarze Europy Środkowej i Północnej. Wyróżniał się gorliwością, z jaką pełnił tę posługę, odwiedzając wspólnoty i wzywając nieustannie braci do wierności św. Dominikowi, jego nauczaniu i przykładom.
Jego przymioty i zdolności nie uszły uwadze ówczesnego papieża Aleksandra IV, który zapragnął, by Albert towarzyszył mu przez jakiś czas w Anagni - dokąd papieże udawali się często - w samym Rzymie i w Viterbo, aby zasięgać jego rad w sprawach teologii. Tenże papież mianował go biskupem Ratyzbony - wielkiej i sławnej diecezji, która jednak przeżywała trudne chwile. Od 1260 do 1262 r. Albert pełnił tę posługę z niestrudzonym oddaniem, przywracając pokój i zgodę w mieście, reorganizując parafie i klasztory oraz nadając nowy bodziec działalności charytatywnej.
W latach 1263-64 Albert głosił kazania w Niemczech i Czechach na życzenie Urbana IV, po czym wrócił do Kolonii, aby podjąć na nowo swoją misję nauczyciela, uczonego i pisarza. Będąc człowiekiem modlitwy, nauki i miłości, cieszył się wielkim autorytetem, gdy wypowiadał się z okazji różnych wydarzeń w Kościele i społeczeństwie swoich czasów: był przede wszystkim mężem pojednania i pokoju w Kolonii, gdzie doszło do poważnego konfliktu arcybiskupa z instytucjami miasta; nie oszczędzał się podczas II Soboru Lyońskiego, zwołanego w 1274 r. przez Grzegorza X, by doprowadzić do unii Kościołów łacińskiego i greckiego po podziale w wyniku wielkiej schizmy wschodniej z 1054 r.;
wyjaśnił myśl Tomasza z Akwinu, która stała się przedmiotem całkowicie nieuzasadnionych zastrzeżeń, a nawet oskarżeń.
Zmarł w swej celi w klasztorze Świętego Krzyża w Kolonii w 1280 r. i bardzo szybko czczony był przez swoich współbraci. Kościół beatyfikował go w 1622 r., zaś kanonizacja miała miejsce w 1931 r., gdy papież Pius XI ogłosił go doktorem Kościoła. Było to uznanie dla tego wielkiego męża Bożego i wybitnego uczonego nie tylko w dziedzinie prawd wiary, ale i w wielu innych dziedzinach wiedzy; patrząc na tytuły jego licznych dzieł, zdajemy sobie sprawę z tego, że jego kultura miała w sobie coś z cudu, i że jego encyklopedyczne zainteresowania skłoniły go do zajęcia się nie tylko filozofią i teologią, jak wielu mu współczesnych, ale także wszelkimi innymi, znanymi wówczas dyscyplinami, od fizyki po chemię, od astronomii po mineralogię, od botaniki po zoologię. Z tego też powodu Pius XII ogłosił go patronem uczonych w zakresie nauk przyrodniczych i jest on też nazywany „Doctor universalis” - właśnie ze względu na rozległość swoich zainteresowań i swojej wiedzy.
Niewątpliwie metody naukowe stosowane przez św. Alberta Wielkiego nie są takie jak te, które miały się przyjąć w późniejszych stuleciach. Polegały po prostu na obserwacji, opisie i klasyfikacji badanych zjawisk, w ten sposób jednak otworzył on drzwi dla przyszłych prac.
Św. Albert może nas wiele jeszcze nauczyć. Przede wszystkim pokazuje, że między wiarą a nauką nie ma sprzeczności, mimo pewnych epizodów, świadczących o nieporozumieniach, jakie odnotowano w historii. Człowiek wiary i modlitwy, jakim był św. Albert Wielki, może spokojnie uprawiać nauki przyrodnicze i czynić postępy w poznawaniu mikro- i makrokosmosu, odkrywając prawa właściwe materii, gdyż wszystko to przyczynia się do podsycania pragnienia i miłości do Boga. Biblia mówi nam o stworzeniu jako pierwszym języku, w którym Bóg, będący najwyższą inteligencją i Logosem, objawia nam coś o sobie. Księga Mądrości np. stwierdza, że zjawiska przyrody, obdarzone wielkością i pięknem, są niczym dzieła artysty, przez które, w podobny sposób, możemy poznać Autora stworzenia (por. Mdr 13, 5). Uciekając się do porównania klasycznego w średniowieczu i odrodzeniu, można porównać świat przyrody do księgi napisanej przez Boga, którą czytamy, opierając się na różnych sposobach postrzegania nauk (por. Przemówienie do uczestników plenarnego posiedzenia Papieskiej Akademii Nauk, 31 października 2008 r.). Iluż bowiem uczonych, krocząc śladami św. Alberta Wielkiego, prowadziło swe badania, czerpiąc natchnienie ze zdumienia i wdzięczności w obliczu świata, który ich oczom - naukowców i wierzących - jawił się i jawi jako dobre dzieło mądrego i miłującego Stwórcy! Badanie naukowe przekształca się wówczas w hymn chwały. Zrozumiał to doskonale wielki astrofizyk naszych czasów, którego proces beatyfikacyjny się rozpoczął, Enrico Medi, gdy napisał: „O, wy, tajemnicze galaktyki... widzę was, obliczam was, poznaję i odkrywam was, zgłębiam was i gromadzę. Z was czerpię światło i czynię zeń naukę, wykonuję ruch i czynię zeń mądrość, biorę iskrzenie się kolorów i czynię zeń poezję; biorę was, gwiazdy, w swe ręce i drżąc w jedności mego jestestwa, unoszę was ponad was same, i w modlitwie składam was Stwórcy, którego tylko za moją sprawą wy, gwiazdy, możecie wielbić” („Dzieła”. „Hymn ku czci dzieła stworzenia”).
Św. Albert Wielki przypomina nam, że między nauką a wiarą istnieje przyjaźń, i że ludzie nauki mogą przebyć, dzięki swemu powołaniu do poznawania przyrody, prawdziwą i fascynującą drogę świętości.
Jego niezwykłe otwarcie umysłu przejawia się także w działalności kulturalnej, którą podjął z powodzeniem, a mianowicie w przyjęciu i dowartościowaniu myśli Arystotelesa. W czasach św. Alberta szerzyła się bowiem znajomość licznych dzieł tego filozofa greckiego, żyjącego w IV wieku przed Chrystusem, zwłaszcza w dziedzinie etyki i metafizyki. Ukazywały one siłę rozumu, wyjaśniały w sposób jasny i przejrzysty sens i strukturę rzeczywistości, jej zrozumiałość, wartość i cel ludzkich czynów. Św. Albert Wielki otworzył drzwi pełnej recepcji filozofii Arystotelesa w średniowiecznej filozofii i teologii, recepcji opracowanej potem w sposób ostateczny przez św. Tomasza. Owa recepcja filozofii, powiedzmy pogańskiej i przedchrześcijańskiej, oznaczała prawdziwą rewolucję kulturalną w tamtych czasach. Wielu myślicieli chrześcijańskich lękało się bowiem filozofii Arystotelesa, filozofii niechrześcijańskiej, przede wszystkim dlatego, że prezentowana przez swych komentatorów arabskich, interpretowana była tak, by wydać się, przynajmniej w niektórych punktach, jako całkowicie nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską. Pojawiał się zatem dylemat: czy wiara i rozum są w sprzeczności z sobą, czy nie?
Na tym polega jedna z wielkich zasług św. Alberta: zgodnie z wymogami naukowymi poznawał dzieła Arystotelesa, przekonany, że wszystko to, co jest rzeczywiście racjonalne, jest do pogodzenia z wiarą objawioną w Piśmie Świętym. Innymi słowy, św. Albert Wielki przyczynił się w ten sposób do stworzenia filozofii samodzielnej, różnej od teologii i połączonej z nią wyłącznie przez jedność prawdy. Tak narodziło się w XIII wieku wyraźne rozróżnienie między tymi dwiema gałęziami wiedzy - filozofią a teologią - które we wzajemnym dialogu współpracują zgodnie w odkrywaniu prawdziwego powołania człowieka, spragnionego prawdy i błogosławieństwa: i to przede wszystkim teologia, określona przez św. Alberta jako „nauka afektywna”, jest tą, która wskazuje człowiekowi jego powołanie do wiecznej radości, radości, która wypływa z pełnego przylgnięcia do prawdy.
Św. Albert Wielki potrafił przekazać te pojęcia w sposób prosty i zrozumiały. Prawdziwy syn św. Dominika głosił chętnie kazania ludowi Bożemu, który zdobywał swym słowem i przykładem swego życia.
Drodzy Bracia i Siostry, prośmy Pana, aby nie zabrakło nigdy w Kościele świętym uczonych, pobożnych i mądrych teologów jak św. Albert Wielki, i aby pomógł on każdemu z nas utożsamiać się z „formułą świętości”, którą realizował w swoim życiu: „Chcieć tego wszystkiego, czego ja chcę dla chwały Boga, jak Bóg chce dla swej chwały tego wszystkiego, czego On chce”, tzn. aby upodabniać się coraz bardziej do woli Boga, aby chcieć i czynić jedynie i zawsze to wszystko dla Jego chwały.
W duchu doświadczenia filozofii i osoby ks. prof. Józefa Tischnera
2025-11-15 21:48
Marta Mastyło /mfs
Archiwum UPJPII
Biblioteka Główna Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie rozbrzmiewała góralską muzyką jak nigdy dotąd.
Tego wyjątkowego wieczoru ,12 listopada Rodzinna Kapela Trebunie-Tutki i Przyjaciele, którzy przybyli do Krakowa wprost z Łopusznej – rodzinnej miejscowości ks. prof. Józefa Tischnera – świętowali wraz ze społecznością akademicką UPJPII zwieńczenie Roku poświęconego Księdzu Profesorowi.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.