Na początku XVIII wieku powstały Gorzkie żale. Jest to dzieło szczególne – tekst pasyjny, uczuciowy i racjonalny, przeznaczony dla prostego ludu, ale o wielkich walorach artystycznych, składający się z dziesięciu utworów. Tę niewielką książeczkę wydano w 1707 r. i to od tego momentu Polacy śpiewają Gorzkie żale. Od pierwszego ukazania się tych pieśni do chwili obecnej mamy setki wydań z tymi przejmującymi śpiewami, a wielu z nas wiążą się z nimi najbardziej czułe, delikatne wspomnienia. Wszyscy, nawet ci, którzy rzadko uczestniczą w tym wielkopostnym nabożeństwie, wzruszają się jego poetycką i religijną głębią. Jest nam ono bliskie przez gorycz cierpienia i bólu Jezusa, Boga i Człowieka.
Gorzkie żale odznaczają się dużym kunsztem poetyckim, znajdujemy w nich wiele epitetów, np. „krwawy pot”, „żołnierz okrutny”, „uczeń zły”, „płaczliwe wzdychanie”, a także metafor, np. „upał serca”, przepaść męki”; „słońce, gwiazdy omdlewają”; „miecz me serce przenika”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W ich kompozycji najpierw następuje „Pobudka”, wstępny utwór ujęty w dystychy, czyli krótkie strofy złożone z dwóch wersów. Każdy dystych ma prosty układ rymów i stanowi łatwą do zrozumienia całość treściową, np. „Gorzkie żale, przybywajcie,/ Serca nasze przenikajcie!”. W „Pobudce” mamy wielką personifikację Kosmosu, bo śmierć Jezusa to zdarzenie na miarę Wszechświata. Cały Kosmos jest poruszony i współczuje Jezusowi. Znajdujemy tu także odniesienie do zagubionego człowieka: „Cóż jest, pytam, co się dzieje?/ Wszystko stworzenie truchleje!”.
Słowo „truchleć” znaczyło dawniej „umierać”. Jeśli umiera Bóg, to i cały świat razem z Nim. Gorzkie żale, zgodnie z regułami sztuki retorycznej, zawierają trzy części odnoszące się do wydzielonych fragmentów męki i śmierci Jezusa. I tak w części pierwszej rozważamy, „co Pan Jezus wycierpiał od modlitwy w Ogrojcu aż do niesłusznego przed sądem oskarżenia”, część druga opisuje mękę Jezusa od tego oskarżenia aż do cierniem ukoronowania, trzecia – mówi o cierniem ukoronowaniu, drodze krzyżowej i ciężkim skonaniu na krzyżu.
Każdą część otwiera „Hymn”. Mamy tu strofę saficką, czterowersową, w której trzy pierwsze wersy są jedenastozgłoskowe, ostatni zaś – niczym mocne podsumowanie – zawiera pięć sylab, np.: „Przypatrz się, duszo, jak cię Bóg miłuje,/ Jako dla ciebie sobie nie folguje./ Przecież Go bardziej niż katowska dręczy/ Złość twoja męczy”.
„Hymny” zdają relację z wszystkich cierpień Jezusa na poszczególnych etapach drogi krzyżowej i są niezrównanym, najlepszym w literaturze polskiej, opisem Męki Pańskiej.
Reklama
Silne elementy emocjonalne i twarde, wydawać by się mogło, zimne, nawet okrutne słowa, które dają precyzyjny opis, można zauważyć w „Lamencie duszy nad cierpiącym Jezusem”. Jest to znów rozważanie krok po kroku tej straszliwej drogi Skazanego, jest to wielka – retorycznie doskonała – apostrofa do cierpiącego Jezusa. Mamy tu rozdzierającą serce modlitwę do Syna Bożego, który właśnie zbawia świat. Układ litanijny wykorzystuje anaforę, czyli rozpoczynanie kolejnych wersów od tego samego wyrazu – tutaj od nazwy własnej w wołaczu, bo wołamy, błagamy: Jezu!, np. „Jezu, przez szyderstwo okrutne/ Cierniowym wieńcem ukoronowany,/ Jezu, mój kochany!”
Takich wezwań mamy po dziesięć w każdej części, czyli w sumie trzydzieści – jest to prawdziwa litania do cierpiącego Jezusa. Można ją odmawiać nie tylko w Wielkim Poście! Jest to głębokie rozważanie Męki Pańskiej.
Każdą część kończy „Rozmowa duszy z Matką Bolesną”. Rzeczywiście, jest to swoisty, przejmujący, bardzo wzruszający dialog człowieka (duszy) z Matką umierającego Syna. Fragmenty te wznoszą się na wyżyny najpierw wzruszenia lirycznego, potem bardzo celnej obserwacji psychologicznej Matki i umierającego w okrutnej męce Syna, np.: „Ach, widzę Syna mojego/ Przy słupie obnażonego,/ Rózgami zsieczonego!”.
Gorzkie żale wyraziły to, czego nie można wyrazić słowem – straszliwą torturę Ukrzyżowanego i Jego Matki. Śpiewajmy te pieśni, jest to wspaniała modlitwa pasyjna i hołd złożony kulturze polskiej.