Obaj są zgodni – następca św. Jana Pawła II był człowiekiem pokornym i skromnym.
Niewielka postura, wielki duch
Miałem tę radość, jako sekretarz abp. Stanisława Nowaka, spotkać się kilka razy najpierw z kard. Josephem Ratzingerem, a potem papieżem Benedyktem XVI tutaj, w Częstochowie, a także w Rzymie. Bardzo mocno w mojej pamięci i w sercu jest zapisane spotkanie z 26 maja 2002 r. Wówczas ksiądz kardynał przyjechał na Jasną Górę z racji święceń abp. Zygmunta Zimowskiego. To było moje pierwsze spotkanie z kard. Ratzingerem. Właśnie podczas tego pobytu w sanktuarium jasnogórskim wyraził pragnienie, że chce nawiedzić archikatedrę Świętej Rodziny. I tak po modlitwie na Jasnej Górze w kolumnie samochodów pilotowanej przez policję, al. Jana Pawła II przejechaliśmy do archikatedry. Proboszczem był wówczas ks. prał. Marian Duda. W archikatedrze zabiły dzwony, śpiewał chór Basilica Cantans. Kardynał Ratzinger zwiedził archikatedrę, pomodlił się w kaplicy Najświętszego Sakramentu. Zatrzymał się również na rozmowę z wiernymi. Wówczas przyszła mi taka refleksja, że to może być następca Jana Pawła II.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
To, co mnie ujęło w osobie kard. Ratzingera, to jego pokorne gesty. Był niewielkiej postury, ale miał wielkiego ducha. Wydawało się, że wszyscy ludzie wokół niego byli ważniejsi. Miał ogromną delikatność i pokorę w spotkaniu z ludźmi. Jego wzrok, gesty – to wszystko było bardzo skromne. Przez to, co mówił podczas tamtego spotkania, przebijała się jego wyjątkowa mądrość. To mnie również zmobilizowało do sięgnięcia po jego teksty.
Później byłem na Jasnej Górze podczas pielgrzymki Benedykta XVI w maju 2006 r. Brałem również udział w spotkaniu na Błoniach krakowskich. Oczywiście miałem także okazję być na audiencjach w Rzymie. Pamiętam takie niezwykłe wydarzenie, kiedy w Auli Pawła VI wspólnie z Benedyktem XVI oglądaliśmy film o Janie Pawle II.
Ks. Janusz Wojtyla
Kontakt z Matką Bożą
Podczas wizyty Benedykta XVI na Jasnej Górze podziwiałem przede wszystkim jego przeogromną pokorę. Jako biskupi mogliśmy się bez przeszkód przywitać z nim, tymczasem wielu kleryków stało poza specjalną bramką, jednak papież także ich zauważył i podszedł do nich. Widziałem jakiś wielki niepokój z jego strony, nie w tym znaczeniu, żeby się bał ludzi, ale właśnie przeogromną pokorę. Szczególnie przypatrywałem mu się, kiedy modlił się przed obrazem Matki Bożej w Kaplicy Cudownego Obrazu. Podziwiałem jego umiejętność skupienia się, mimo że było tam bardzo wiele osób, a także pewną umiejętność kontaktowania się z Matką Bożą. Nie ruszał ustami, ale wiedziałem, że zawierza Jej kolejne lata swojego pontyfikatu.
Reklama
Benedykt XVI wzruszył mnie niezmiernie, kiedy ogłosił, że mianuje kardynałem bp. Ignacego Jeża z diecezji koszalińskiej, który jako ksiądz był więźniem obozu koncentracyjnego w Dachau. Papież chciał przez to w pewien sposób wynagrodzić w imieniu Niemców krzywdy, które jego naród wyrządził nam, Polakom, zwłaszcza podczas II wojny światowej.
Kardynał Joseph Ratzinger zostawił po sobie bardzo wiele dzieł i jestem głęboko przekonany, że zostanie ogłoszony doktorem Kościoła.
Nie spodziewał się, że zostanie papieżem. Podczas pierwszego spotkania z wiernymi już po wyborze nie miał porządnej koszuli, ale... czarny sweter.
Biskup senior archidiecezji częstochowskiej Antoni Długosz