Reklama

Wiadomości

Musimy zwiększyć wydobycie węgla

W Niemczech jest ok. 30 tys. elektrowni wiatrowych. Czy Niemcy są bezpieczne energetycznie? Nie, są jednym z najbardziej uzależnionych od rosyjskich węglowodorów krajem w UE – mówi Anna Zalewska, eurodeputowana z frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.

Niedziela Ogólnopolska 41/2022, str. 32

[ TEMATY ]

Węgiel

Anna Zalewska

Brigitte HASE/ © European Union  – Source: EP

Anna Zalewska, eurodeputowana

Anna Zalewska, eurodeputowana

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Artur Stelmasiak: Mamy w Europie największe działania zbrojne od czasu II wojny światowej, czego skutkiem jest m.in. kryzys energetyczny. Czy dostrzega Pani, jako europoseł, jakieś otrzeźwienie europejskich elit po 24 lutego w sprawie polityki klimatycznej, która dodatkowo napędza wzrost cen prądu?

Anna Zalewska: Ten kryzys rozpoczął się już w ostatnim kwartale 2021 r. Wzrosty cen energii związane były i są z „europejskim podatkiem”, nazywanym ETS. To konieczność zakupienia uprawnienia do emitowania CO2. Przed pandemią było to 16 euro za tonę, a pod koniec 2021 r. – 100 euro! Później Rosja napadła na Ukrainę i Europa dramatycznie odczuła i wciąż odczuwa swoje uzależnienie od rosyjskich węglowodorów. Niestety, w UE nie skłoniło to polityków do żadnej refleksji na temat polityki klimatycznej i energetycznej. Prace nad dokumentami nazywanymi pakietem „Fit for 55” są intensywne, bez jakiejkolwiek analizy, i będzie to prowadzić do jeszcze poważniejszych kłopotów energetycznych.

Reklama

Które propozycje KE są szczególnie niebezpieczne dla Polski?

Wszystkie, i to nie tylko dla Polski. Pakiet „Fit for 55” („dostosowanie się” do obniżenia emisji CO2 do 55%) to rozporządzenia czy dyrektywy, które rozszerzają ETS na większość dziedzin naszego życia. To już nie tylko konieczność kupowania uprawnień przez przemysł, lotnictwo, żeglugę, ale też uprawnienia ETS 2, czyli opodatkowanie paliwa, którym „tankujemy” samochody czy którym ogrzewamy lub chłodzimy nasze domy i mieszkania. Jeżeli dodamy do tego obowiązki i obciążenia dla lasów – mają pochłaniać 38 mln ton CO2, a mogą 25 mln ton CO2 – i ograniczenia gospodarki leśnej, to jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, jaką rzeczywistość proponuje Europejczykom UE.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Las pochłania najwięcej CO2, gdy rośnie. Aktywna gospodarka leśna jest najbardziej proklimatyczna, bo stare drzewa go nie pochłaniają...

Oczywiście, że tak. Na szczęście udało nam się wywalczyć, że produkowanie np. mebli, domów i różnych konstrukcji z drewna zostanie zaliczone jako pochłanianie węgla. Niestety, największym zagrożeniem jest ograniczanie gospodarki leśnej i pozyskiwania drewna jako surowca. Unia chce nam dyktować, co mamy jeść, czym się ogrzewać, co mamy tankować do naszych samochodów i jaka ma być gospodarka w naszych lasach.

Państwa, które najwięcej zainwestowały w odnawialne źródła energii, jak np. Niemcy, są jednocześnie najbardziej uzależnione od rosyjskiego gazu. Jak na to odpowiada UE?

Unia chce jeszcze więcej niestabilnego OZE. Nikt nie chce kwestionować instalacji produkujących energię odnawialną, ale musimy pamiętać, że cały system ETS został wymyślony po to, by mieć na nią pieniądze – energia odnawialna jest bardzo droga, potrzebuje dużego dofinansowania i musi mieć konwencjonalne (węglowe, gazowe, atomowe) zabezpieczenia. Krótko mówiąc, kiedy nie wieje (musi wiać w określonych parametrach) i nie świeci, coś nam musi zapewnić energię. W Niemczech jest ok. 30 tys. elektrowni wiatrowych. Czy Niemcy są bezpieczne energetycznie? Nie, są jednym z najbardziej uzależnionych od rosyjskich węglowodorów krajem w UE.

Reklama

Ale po odcięciu gazu z Rosji nagle słyszymy, że te „ekologiczne” państwa przechodzą na węgiel, którego w UE też prawie nie ma, bo pozbyliśmy się kopalń. Czy w świetle tych wydarzeń Polska może zwiększyć wydobycie?

Musimy to zrobić, bo potrzebujemy energii i mamy węgiel. Trzeba jednak podjąć decyzję o wieloletnich inwestycjach i zmienić tzw. umowę społeczną, w której zadeklarowaliśmy zmniejszenie wydobycia w myśl polityki klimatycznej UE. Musimy robić wszystko, żeby zawiesić ETS, bo jeżeli Niemcy, Włosi, Austriacy, Polacy chcą produkować energię z węgla, to przecież dalej będą musieli płacić „podatek węglowy”, który będzie zwiększał koszty.

Niestety, my też sprowadzamy węgiel, bo ograniczyliśmy jego wydobycie. Wojna dobitnie pokazuje, że śp. prof. Jan Szyszko miał rację. Czy zgodzi się Pani ze stwierdzeniem, że polski węgiel oznacza energetyczne bezpieczeństwo Polaków?

Świętej pamięci Jan Szyszko miał rację, tłumacząc Polakom, na czym polega suwerenność i bezpieczeństwo energetyczne Polski. Gdyby nasze kopalnie wydobywały więcej węgla, to my, Polacy, bylibyśmy bezpieczni i nawet byśmy mogli pomóc naszym sąsiadom w Europie. Musimy na nowo przemyśleć naszą politykę energetyczną i zwiększyć wydobycie węgla, by zapewnić Polakom ciepło i prąd. Oczywiście, używając najnowszych technologii, m.in. związanych z wychwytywaniem CO­2.

"Fit For 55" to także elektromobilność. Ale wiadomo, że w UE również bez kryzysu brakowało na elektromobilność ok. 25% prądu, a w Polsce nawet 40%. Skąd wziąć prąd do transportu, skoro i tak go nie wystarcza?

Reklama

W tej dyskusji zapomina się, że samochody trzeba naładować i potrzeba na to bardzo dużo energii, o wiele więcej niż mamy obecnie. Przykładem jest Kalifornia, gdzie przeszarżowano z miksem energetycznym, zwłaszcza z fotowoltaiką, czego efektem jest zakaz ładowania samochodów elektrycznych, gdy nie świeci słońce. Również w Europie może tak być. Czy chcemy jeździć w Europie samochodami tylko wtedy, gdy świeci słońce albo wieje wiatr? Myślę, że KE i Parlament Europejski będą weryfikować te wszystkie założenia w dobie kryzysu energetycznego, bo są nierealistyczne. Przecież cały pakiet „Fit For 55" był oparty na algorytmach finansowych sprzed pandemii i sprzed wojny. Te dane są nieaktualne i powinny być jak najszybciej zmienione, zaktualizowane.

W świetle polityki klimatycznej pewnym światełkiem nadziei są ostanie wybory np. w Szwecji, a teraz we Włoszech. Jak Pani odbiera zmiany w polityce europejskiej?

Bardzo się cieszymy z wygranej we Włoszech Giorgii Meloni, która inaczej patrzy na dotychczasowy model polityki europejskiej. Jest szansa, że wspólnie będziemy przekonywać Europejczyków do naszych konserwatywnych wartości. Europejczycy dowiedzą się, że to przede wszystkim Komisja Europejska odpowiada za problemy z kryzysem energetycznym. Mam też nadzieję, że będziemy mówić wspólnym głosem o autentycznych europejskich wartościach. Oczywiście, te zmiany we Włoszech gwarantują nam absolutną histerię wśród establishmentu Unii Europejskiej, a w Parlamencie Europejskim odbędzie się wiele debat na temat demokracji czy zagrożeń płynących z Rzymu.

2022-10-04 12:22

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wreszcie niezależni?

Wbrew zapowiedziom opozycji i wielu mediów węgla na zimę w Polsce nie zabrakło. Co więcej jesteśmy dobrze przygotowani na kolejny kryzysowy sezon, ale przede wszystkim jesteśmy w pełni niezależni od dostaw surowców z Rosji.

Najpierw media i opozycja domagały się zakazu sprowadzania wszystkich surowców z Rosji, by już pod koniec lata 2022 r. zarzucać rządowi, że zabraknie węgla. Z kolei surowce sprowadzane do Polski z kierunku innego niż rosyjski miały się nie nadawać do ogrzewania domów. – Mówimy w imieniu tych, którzy boją się zimy. Boją się ciemności i zimy. Tych, których dzisiaj PiS skazuje na kupowanie kamieni i gliny. Kamieni pomalowanych na czarno. (...) Kto wydał polecenie, żeby wydać miliardy złotych na kamienie i glinę, którą każą palić polskim rodzinom w piecach? – mówił jesienią Donald Tusk.
CZYTAJ DALEJ

Święty Albert Wielki

Niedziela Ogólnopolska 14/2010, str. 4-5

[ TEMATY ]

św. Albert Wielki

Kempf EK/pl.wikipedia.org

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii
Drodzy Bracia i Siostry, Jednym z największych mistrzów średniowiecznej teologii jest św. Albert Wielki. Tytuł „wielki” („magnus”), z jakim przeszedł on do historii, wskazuje na bogactwo i głębię jego nauczania, które połączył ze świętością życia. Już jemu współcześni nie wahali się przyznawać mu wspaniałych tytułów; jeden z jego uczniów, Ulryk ze Strasburga, nazwał go „zdumieniem i cudem naszej epoki”. Urodził się w Niemczech na początku XIII wieku i w bardzo młodym wieku udał się do Włoch, do Padwy, gdzie mieścił się jeden z najsłynniejszych uniwersytetów w średniowieczu. Poświęcił się studiom „sztuk wyzwolonych”: gramatyki, retoryki, dialektyki, arytmetyki, geometrii, astronomii i muzyki, tj. ogólnej kultury, przejawiając swoje typowe zainteresowanie naukami przyrodniczymi, które miały się stać niebawem ulubionym polem jego specjalizacji. Podczas pobytu w Padwie uczęszczał do kościoła Dominikanów, do których dołączył później, składając tam śluby zakonne. Źródła hagiograficzne pozwalają się domyślać, że Albert stopniowo dojrzewał do tej decyzji. Mocna relacja z Bogiem, przykład świętości braci dominikanów, słuchanie kazań bł. Jordana z Saksonii, następcy św. Dominika w przewodzeniu Zakonowi Kaznodziejskiemu, to czynniki decydujące o rozwianiu wszelkich wątpliwości i przezwyciężeniu także oporu rodziny. Często w latach młodości Bóg mówi do nas i wskazuje plan naszego życia. Jak dla Alberta, także dla nas wszystkich modlitwa osobista, ożywiana słowem Bożym, przystępowanie do sakramentów i kierownictwo duchowe oświeconych mężów są narzędziami służącymi odkryciu głosu Boga i pójściu za nim. Habit zakonny otrzymał z rąk bł. Jordana z Saksonii. Po święceniach kapłańskich przełożeni skierowali go do nauczania w różnych ośrodkach studiów teologicznych przy klasztorach Ojców Dominikanów. Błyskotliwość intelektualna pozwoliła mu doskonalić studium teologii na najsłynniejszym uniwersytecie tamtych czasów - w Paryżu. Św. Albert rozpoczął wówczas tę niezwykłą działalność pisarską, którą miał odtąd prowadzić przez całe życie. Powierzano mu ważne zadania. W 1248 r. został oddelegowany do zorganizowania studium teologii w Kolonii - jednym z najważniejszych ośrodków Niemiec, gdzie wielokrotnie mieszkał i która stała się jego przybranym miastem. Z Paryża przywiózł ze sobą do Kolonii swego wyjątkowego ucznia, Tomasza z Akwinu. Już sam fakt, że był nauczycielem św. Tomasza, byłby zasługą wystarczającą, aby żywić głęboki podziw dla św. Alberta. Między obu tymi wielkimi teologami zawiązały się stosunki oparte na wzajemnym szacunki i przyjaźni - zaletach ludzkich bardzo przydatnych w rozwoju nauki. W 1254 r. Albert został wybrany na przełożonego „Prowincji Teutońskiej”, czyli niemieckiej, dominikanów, która obejmowała wspólnoty rozsiane na rozległym obszarze Europy Środkowej i Północnej. Wyróżniał się gorliwością, z jaką pełnił tę posługę, odwiedzając wspólnoty i wzywając nieustannie braci do wierności św. Dominikowi, jego nauczaniu i przykładom. Jego przymioty i zdolności nie uszły uwadze ówczesnego papieża Aleksandra IV, który zapragnął, by Albert towarzyszył mu przez jakiś czas w Anagni - dokąd papieże udawali się często - w samym Rzymie i w Viterbo, aby zasięgać jego rad w sprawach teologii. Tenże papież mianował go biskupem Ratyzbony - wielkiej i sławnej diecezji, która jednak przeżywała trudne chwile. Od 1260 do 1262 r. Albert pełnił tę posługę z niestrudzonym oddaniem, przywracając pokój i zgodę w mieście, reorganizując parafie i klasztory oraz nadając nowy bodziec działalności charytatywnej. W latach 1263-64 Albert głosił kazania w Niemczech i Czechach na życzenie Urbana IV, po czym wrócił do Kolonii, aby podjąć na nowo swoją misję nauczyciela, uczonego i pisarza. Będąc człowiekiem modlitwy, nauki i miłości, cieszył się wielkim autorytetem, gdy wypowiadał się z okazji różnych wydarzeń w Kościele i społeczeństwie swoich czasów: był przede wszystkim mężem pojednania i pokoju w Kolonii, gdzie doszło do poważnego konfliktu arcybiskupa z instytucjami miasta; nie oszczędzał się podczas II Soboru Lyońskiego, zwołanego w 1274 r. przez Grzegorza X, by doprowadzić do unii Kościołów łacińskiego i greckiego po podziale w wyniku wielkiej schizmy wschodniej z 1054 r.; wyjaśnił myśl Tomasza z Akwinu, która stała się przedmiotem całkowicie nieuzasadnionych zastrzeżeń, a nawet oskarżeń. Zmarł w swej celi w klasztorze Świętego Krzyża w Kolonii w 1280 r. i bardzo szybko czczony był przez swoich współbraci. Kościół beatyfikował go w 1622 r., zaś kanonizacja miała miejsce w 1931 r., gdy papież Pius XI ogłosił go doktorem Kościoła. Było to uznanie dla tego wielkiego męża Bożego i wybitnego uczonego nie tylko w dziedzinie prawd wiary, ale i w wielu innych dziedzinach wiedzy; patrząc na tytuły jego licznych dzieł, zdajemy sobie sprawę z tego, że jego kultura miała w sobie coś z cudu, i że jego encyklopedyczne zainteresowania skłoniły go do zajęcia się nie tylko filozofią i teologią, jak wielu mu współczesnych, ale także wszelkimi innymi, znanymi wówczas dyscyplinami, od fizyki po chemię, od astronomii po mineralogię, od botaniki po zoologię. Z tego też powodu Pius XII ogłosił go patronem uczonych w zakresie nauk przyrodniczych i jest on też nazywany „Doctor universalis” - właśnie ze względu na rozległość swoich zainteresowań i swojej wiedzy. Niewątpliwie metody naukowe stosowane przez św. Alberta Wielkiego nie są takie jak te, które miały się przyjąć w późniejszych stuleciach. Polegały po prostu na obserwacji, opisie i klasyfikacji badanych zjawisk, w ten sposób jednak otworzył on drzwi dla przyszłych prac. Św. Albert może nas wiele jeszcze nauczyć. Przede wszystkim pokazuje, że między wiarą a nauką nie ma sprzeczności, mimo pewnych epizodów, świadczących o nieporozumieniach, jakie odnotowano w historii. Człowiek wiary i modlitwy, jakim był św. Albert Wielki, może spokojnie uprawiać nauki przyrodnicze i czynić postępy w poznawaniu mikro- i makrokosmosu, odkrywając prawa właściwe materii, gdyż wszystko to przyczynia się do podsycania pragnienia i miłości do Boga. Biblia mówi nam o stworzeniu jako pierwszym języku, w którym Bóg, będący najwyższą inteligencją i Logosem, objawia nam coś o sobie. Księga Mądrości np. stwierdza, że zjawiska przyrody, obdarzone wielkością i pięknem, są niczym dzieła artysty, przez które, w podobny sposób, możemy poznać Autora stworzenia (por. Mdr 13, 5). Uciekając się do porównania klasycznego w średniowieczu i odrodzeniu, można porównać świat przyrody do księgi napisanej przez Boga, którą czytamy, opierając się na różnych sposobach postrzegania nauk (por. Przemówienie do uczestników plenarnego posiedzenia Papieskiej Akademii Nauk, 31 października 2008 r.). Iluż bowiem uczonych, krocząc śladami św. Alberta Wielkiego, prowadziło swe badania, czerpiąc natchnienie ze zdumienia i wdzięczności w obliczu świata, który ich oczom - naukowców i wierzących - jawił się i jawi jako dobre dzieło mądrego i miłującego Stwórcy! Badanie naukowe przekształca się wówczas w hymn chwały. Zrozumiał to doskonale wielki astrofizyk naszych czasów, którego proces beatyfikacyjny się rozpoczął, Enrico Medi, gdy napisał: „O, wy, tajemnicze galaktyki... widzę was, obliczam was, poznaję i odkrywam was, zgłębiam was i gromadzę. Z was czerpię światło i czynię zeń naukę, wykonuję ruch i czynię zeń mądrość, biorę iskrzenie się kolorów i czynię zeń poezję; biorę was, gwiazdy, w swe ręce i drżąc w jedności mego jestestwa, unoszę was ponad was same, i w modlitwie składam was Stwórcy, którego tylko za moją sprawą wy, gwiazdy, możecie wielbić” („Dzieła”. „Hymn ku czci dzieła stworzenia”). Św. Albert Wielki przypomina nam, że między nauką a wiarą istnieje przyjaźń, i że ludzie nauki mogą przebyć, dzięki swemu powołaniu do poznawania przyrody, prawdziwą i fascynującą drogę świętości. Jego niezwykłe otwarcie umysłu przejawia się także w działalności kulturalnej, którą podjął z powodzeniem, a mianowicie w przyjęciu i dowartościowaniu myśli Arystotelesa. W czasach św. Alberta szerzyła się bowiem znajomość licznych dzieł tego filozofa greckiego, żyjącego w IV wieku przed Chrystusem, zwłaszcza w dziedzinie etyki i metafizyki. Ukazywały one siłę rozumu, wyjaśniały w sposób jasny i przejrzysty sens i strukturę rzeczywistości, jej zrozumiałość, wartość i cel ludzkich czynów. Św. Albert Wielki otworzył drzwi pełnej recepcji filozofii Arystotelesa w średniowiecznej filozofii i teologii, recepcji opracowanej potem w sposób ostateczny przez św. Tomasza. Owa recepcja filozofii, powiedzmy pogańskiej i przedchrześcijańskiej, oznaczała prawdziwą rewolucję kulturalną w tamtych czasach. Wielu myślicieli chrześcijańskich lękało się bowiem filozofii Arystotelesa, filozofii niechrześcijańskiej, przede wszystkim dlatego, że prezentowana przez swych komentatorów arabskich, interpretowana była tak, by wydać się, przynajmniej w niektórych punktach, jako całkowicie nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską. Pojawiał się zatem dylemat: czy wiara i rozum są w sprzeczności z sobą, czy nie? Na tym polega jedna z wielkich zasług św. Alberta: zgodnie z wymogami naukowymi poznawał dzieła Arystotelesa, przekonany, że wszystko to, co jest rzeczywiście racjonalne, jest do pogodzenia z wiarą objawioną w Piśmie Świętym. Innymi słowy, św. Albert Wielki przyczynił się w ten sposób do stworzenia filozofii samodzielnej, różnej od teologii i połączonej z nią wyłącznie przez jedność prawdy. Tak narodziło się w XIII wieku wyraźne rozróżnienie między tymi dwiema gałęziami wiedzy - filozofią a teologią - które we wzajemnym dialogu współpracują zgodnie w odkrywaniu prawdziwego powołania człowieka, spragnionego prawdy i błogosławieństwa: i to przede wszystkim teologia, określona przez św. Alberta jako „nauka afektywna”, jest tą, która wskazuje człowiekowi jego powołanie do wiecznej radości, radości, która wypływa z pełnego przylgnięcia do prawdy. Św. Albert Wielki potrafił przekazać te pojęcia w sposób prosty i zrozumiały. Prawdziwy syn św. Dominika głosił chętnie kazania ludowi Bożemu, który zdobywał swym słowem i przykładem swego życia. Drodzy Bracia i Siostry, prośmy Pana, aby nie zabrakło nigdy w Kościele świętym uczonych, pobożnych i mądrych teologów jak św. Albert Wielki, i aby pomógł on każdemu z nas utożsamiać się z „formułą świętości”, którą realizował w swoim życiu: „Chcieć tego wszystkiego, czego ja chcę dla chwały Boga, jak Bóg chce dla swej chwały tego wszystkiego, czego On chce”, tzn. aby upodabniać się coraz bardziej do woli Boga, aby chcieć i czynić jedynie i zawsze to wszystko dla Jego chwały.
CZYTAJ DALEJ

Papież na pierwsze zgromadzenie synodalne włoskiego Kościoła

2024-11-15 20:20

[ TEMATY ]

synod

papież Franciszek

Vatican Media

Bazylika św. Pawła za Murami

Bazylika św. Pawła za Murami

Droga synodalna rozwija w nas energię, aby Kościół mógł jak najlepiej wypełniać swoje zobowiązania wobec kraju. Jezus kontemplował tłumy i rozumiał ich cierpienia i oczekiwania, potrzebę chleba dla ciała i chleba dla duszy – napisał Papież do uczestników pierwszego zgromadzenia synodalnego we Włoszech, które rozpoczęło się dzisiaj w Bazylice św. Pawła za Murami.

Franciszek podkreślił, że mają oni patrzeć na społeczeństwo ze współczuciem i przygotowywać się na przyszłość, przezwyciężając nieewangeliczne postawy, takie jak rozpacz, użalanie się nad sobą, strach czy zamknięcie. Nadal zasiewajcie Słowo, aby wydawało plon – dodał Franciszek.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję