Mistrz Wincenty, nazwany później, nie do końca wiadomo dlaczego, przez Jana Długosza Kadłubkiem, urodził się w połowie XII wieku w Polsce, w której pogłębiały się i utrwalały podziały dzielnicowe. Na chrzcie otrzymał imię Wincenty i wszystko wskazuje na to, że był pierwszym znanym historii Polakiem o tym imieniu.
Pierwszy polski magister
Rodzice przeznaczyli go do stanu kapłańskiego, a poziom jego wykształcenia teologicznego, filologicznego i prawniczego sugeruje, że po ukończeniu szkoły katedralnej w Krakowie kontynuował nauki na niedawno powstałych uniwersytetach w Paryżu i Bolonii. Wymagało to znacznych środków finansowych – równowartości nawet kilku wsi. Na takie wykształcenie mógł sobie więc pozwolić tylko człowiek wysokiego rodu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Po ukończeniu studiów wrócił do Polski jako prawdopodobnie pierwszy Polak z tytułem magistra, czyli mistrza. Tak był w każdym razie od tej pory nazywany w kancelarii księcia krakowskiego Kazimierza Sprawiedliwego, z którym był mocno związany. To na jego polecenie, choć z ogromnym wahaniem, zdecydował się napisać Kronikę polską – swoją wersję dziejów Polski. „Mnie bowiem ani taka namiętność pisania nie pobudza, ani taka żądza sławy nie podnieca, ani gwałtowna chęć zysku nie zapala (...). Jednakże niesłuszne jest uchylanie się od wykonania słusznego polecenia” – zanaczył w prologu.
Wanda, która pokonała Niemca
Reklama
Pierwsza historia Polski napisana przez Polaka ma niezwykle oryginalną formę. Trzy pierwsze księgi są zapisem uczonej rozmowy, którą prowadzą ze sobą arcybiskup gnieźnieński Jan oraz biskup krakowski Mateusz. Tematem dysputy są najdawniejsze dzieje Polski, przedstawione na tle przykładów z historii powszechnej i komentowane na bieżąco pod względem prawa i moralności. Nie brak tutaj barwnych opisów zwycięskich bojów naszych przodków z wojskami Aleksandra Macedońskiego i Juliusza Cezara. Kadłubek korzystał także obficie z prastarych polskich, a szczególnie krakowskich legend, wzbogacając je po swojemu i utrwalając dla potomnych. Przeczytamy więc w Kronice o dobrym władcy Kraku, jego synach, którzy podstępem zabili podwawelskiego smoka, i córce Wandzie – tak pięknej i mądrej władczyni, że alemańskie wojsko odstąpiło na jej widok od walki, a ich wódz popełnił samobójstwo, rzucając się na własny miecz. Nie zabrakło też złego władcy Popiela, nazywanego przez niego Pompiliuszem, i ubogiego Piasta – protoplasty książęcego rodu.
Opisując w ten sposób legendarne początki Polski, mistrz Wincenty, zgodnie z panującym wówczas powszechnie obyczajem, pragnął wpisać nasze dzieje w historię zachodniej Europy. Wojny i zwycięstwa nad antycznymi wodzami miały nobilitować Polaków, wprowadzić ich jako równouprawnionych partnerów do świata historii i kultury grecko-rzymskiej. Ale miały też znaczenie polityczne – zaprzeczały prawu cesarstwa niemieckiego do zwierzchnictwa nad Polską.
Koszmar studentów
W ostatniej, czwartej księdze miejsce dialogu zajmuje autorska relacja z wydarzeń, których Kadłubek w dużej części był naocznym świadkiem. Przede wszystkim z okresu panowania w Krakowie księcia Kazimierza Sprawiedliwego, którego uważał za władcę doskonałego, i jego syna Leszka Białego. Mistrz Wincenty, który jako pierwszy nazwał Polskę Rzeczpospolitą, opisuje ją jako rządzoną prawem stanowionym przez władców wybranych przez społeczeństwo, a nie tyranów, ojczyznę bronioną męstwem obywateli, dla których jest najwyższym dobrem. Kolejne pokolenia w książce Kadłubka znajdowały pretekst do pokazania znaczenia Polski i Polaków oraz okazję do unaocznienia zalet i wad społeczeństwa, które samo decydowało o obsadzaniu tronu. W tym znaczeniu Kronika polska stała się swoistą opowieścią „ku pokrzepieniu serc”.
Reklama
Napisana została niezwykle wykwintną i piękną łaciną. Pełno w niej nawiązań do antyku, popisów erudycyjnych, neologizmów, cytatów i gier słownych. Nic więc dziwnego, że przez wieki stanowiła podręcznik retoryki w Akademii Krakowskiej i innych szkołach, a przy tym koszmar dla studentów, którzy nie byli w stanie zrozumieć misternych łacińskich porównań i aluzji. Była także przez kilka wieków podstawowym podręcznikiem historii dla Polaków, kształtując ich świadomość historyczną i narodową. Dopiero w XIX wieku zanegowano autorytet Kadłubka jako rzetelnego historyka i zaczęto traktować jego dzieło z lekceważeniem. Być może dlatego, że do 1974 r. zabrakło pełnego, erudycyjnego tłumaczenia Kroniki na język polski. Doceniono wówczas jej ogromne zalety literackie i uznano za jeden z fundamentalnych pomników literatury polskiej, do którego nawiązywali najwybitniejsi polscy pisarze i poeci.
Błogosławiony biskup
Mistrz Wincenty musiał przerwać pracę nad Kroniką w 1208 r., kiedy został wyświęcony na biskupa krakowskiego – pierwszego w polskiej historii wybranego nie przez panującego księcia, lecz przez kanoników katedralnych. Stał się w ten sposób jednym z największych polskich panów: posiadał rozległe dobra i odpowiedni do tego dwór z własnymi urzędnikami świeckimi – komornikiem, sędzią, koniuszym, wojskim, nie licząc rycerzy i giermków. Zajmował w Kościele polskim pierwsze miejsce po arcybiskupie gnieźnieńskim, od którego był właściwie niezależny.
Wszystko to bez żalu porzucił w 1218 r. Tradycja mówi, że kilka lat wcześniej podczas nabożeństwa piorun uderzył w katedrę krakowską, stopił w skarbcu wszystkie kosztowności, spalił szaty. Biskup Wincenty przyjął to jako znak. Po 10 latach zarządzania diecezją krakowską pozostawił swój majątek rodowy, bogactwo oraz splendor urzędu biskupiego i pieszo, boso, jako pokutnik, udał się do klasztoru cystersów w Jędrzejowie, gdzie prowadził surowe życie zwykłego mnicha. Zmarł w 1223 r. w opinii świętości.
Wkrótce rozwinął się jego kult. Księgi klasztorne wymieniały ponad 150 cudownych przypadków, które miały zdarzyć się przy grobie biskupa Wincentego. W 1764 r. został beatyfikowany. Wielkim propagatorem jego kultu w XX wieku był jędrzejowski proboszcz ks. Stanisław Marchewka – rodzony brat Antoniego Marchewki, redaktora naczelnego Niedzieli.
Prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński w 200. rocznicę beatyfikacji bł. Wincentego, powiedział: „Autor Kroniki polskiej stawia sobie jako cel uczyć cnoty, zwłaszcza miłości Ojczyzny, miłości własnego kraju, dziejów ojczystych, zachęcać do czynów rycerskich, do czynów wzniosłych. (...) Czegoś równie gorącego i żarliwego nie znajdziemy w piśmiennictwie polskim, bodajże dopiero w Kazaniach sejmowych Piotra Skargi. Jest to księga ciekawa, niezwykła, bo jest pełna jakiegoś głębokiego szacunku dla dziejów narodu”.
Cykl powstał dzięki LINK4 Polskiej Firmie Ubezpieczeniowej
Archiwum TK Niedziela