Reklama

Niedziela na Podbeskidziu

Czas miłości w obecności

Joanna Błasiak z Bestwiny blisko 1,5 roku służyła jako wolontariuszka misyjna w Salwadorze, w Ameryce Łacińskiej. Najpiękniejszym darem od Boga dla niej na misjach była wspólnota.

Niedziela bielsko-żywiecka 35/2022, str. VI

[ TEMATY ]

wolontariat misyjny

Archiwum Joanny Błasiak

Joanna (z tyłu w czarnej koszulce) z przyjaciółmi na misjach

Joanna (z tyłu w czarnej koszulce) z przyjaciółmi na misjach

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Joanna jest studentką Uniwersytetu Śląskiego. W jej sercu zrodziło się pragnienie dzielenia się sobą z najuboższymi, z tymi, którzy często zostają rozłączeni z bliskimi. W ramach katolickiego wolontariatu misyjnego „Domy Serca” wyjechała do San Salwador, miejsca biedy i różnych niebezpieczeństw, zwłaszcza ze strony zwalczających się grup przestępczych. Poznała tam wielu przyjaciół, wśród których większość stanowią nastolatkowie niemający łatwego życia.

– Misje w Salwadorze były dla mnie czasem miłości i nauczyły mnie patrzeć na drugiego człowieka z większą miłością i współczuciem, jak na najukochańszego brata czy siostrę. To po prostu formacja na całe życie, która umożliwiła mi wzrost w dojrzałości. Poznałam tam wielu przyjaciół, wspólnotę ludzi, którzy byli dla mnie jak rodzina, byli szczególnym darem od Pana Boga, mimo iż dzieliły nas różnice kulturowe, osobowości czy też trudne było to, że następowała wymiana osób, ktoś przychodził, ktoś odchodził. Uczyliśmy się od siebie wzajemnie cierpliwości i poszanowania wolności swojej i drugiego człowieka. Wspieraliśmy się wzajemnie, był czas śmiechu, pięknych chwil, ale i czas trudny, gdy wylewały się łzy – wspomina misjonarka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Misje pokazały jej, że trzeba być szczególnie wdzięcznym za to, że ma się bliskich na co dzień obok siebie. W Salwadorze wielu nie widzi swoich rodzin przez długie lata, ponieważ członkowie rodzin często wyjeżdżają daleko za pracą, za tzw. lepszym życiem. Wówczas kontakt jest bardzo rzadki – czasami zadzwonią czy prześlą zdjęcia i na tym się kończy. – My też jako misjonarze opuściliśmy na jakiś czas swoich bliskich i mogliśmy z nimi mieć kontakt raz w tygodniu podczas dnia odpoczynku, o ile był dostęp do internetu. Ale to była nasza dobrowolna decyzja i służba dla misji, natomiast tutaj rodziny są zmuszone do rozłąki, żeby móc po prostu przeżyć – zauważa.

Dzieci są często sierotami. Wspomina małą dziewczynkę Arianę, która jest bardzo wierząca i imponuje wręcz swoją dziecięcą wiarą i miłością do rodziny. Swojego tatę widuje bardzo rzadko, a kontakt ma głównie z wujkiem. Mimo to niezwykle cieszy się, mogąc być z ojcem. Joanna pamięta też Álvaro, który 10 lat nie widział swojej mamy, ponieważ wyjechała do Hiszpanii za pracą. Wielkim szczęściem dla niego były jej odwiedziny w zeszłym roku. Misjonarka zaprzyjaźniła się również z Richardem, który odwiedzał wolontariuszy „Domów Serca”. Chłopiec doświadczył trudnych przeżyć – jego tata zmarł wcześnie, a mama zostawiła go z dziadkami. Gdy po latach wróciła, jeden z przestępców zamordował ją na oczach chłopca. Richard zmagał się depresją, czuł się samotny. Wszedł w kontakt z wolontariuszami, co mu bardzo pomogło. Postanowił ochrzcić się i przyjął bierzmowanie. Udało mu się znaleźć pracę i stopniowo odnajdywać się w tym świecie. – Te i wiele innych historii pokazują, jak ważna jest obecność, wysłuchanie drugiej osoby, jak wiele to może zmienić w życiu naszych poranionych przyjaciół, którzy niosą ból w sercu, jakiego niekiedy nie widać – zauważa Joanna. Na zakończenie misji dziękowała za wszystko na Mszy św. razem z przyjaciółmi w tamtejszej parafii i spotkaniu w „Domu Serca”.

Dziś Joanna jest już w Polsce i zachęca, by wspierać misjonarzy w ich trudnej, ale owocnej posłudze. Korzystając z różnych zaproszeń, jeździ po Polsce, opowiada zainteresowanym o swojej posłudze w Salwadorze, a także dzieli się doświadczeniem z nowymi wolontariuszami, którzy wyruszają na misyjne szlaki. Zaprasza wszystkich zainteresowanych, by spróbowali sił w wolontariacie „Domy Serca”, by w ten sposób mogli nieść miłość tam, gdzie jej często bardzo brakuje.

2022-08-23 11:10

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wybiera życie bez bieżącej wody, pralki, internetu, by być bliżej potrzebujących

[ TEMATY ]

misje

Domy Serca

wolontariat misyjny

Anna Olma (pierwsza z lewej) z młodymi wolontariuszami wyruszającymi w tym roku na misje.

Anna Olma z Bielska-Białej zdecydowała się pojechać na misje do Hondurasu. Ania zaczęła myśleć o wyjeździe parę lat temu. Aktywnie angażowała się w Duszpasterstwie Salwatoriańskim BAGNO, streetworkingu wśród bezdomnych w „Zupa w Kato i Bielsku”, wolontariacie w szpitalu jednoimiennym zakaźnym COVID w Wolicy k. Kalisza.

Na misje wyjeżdża w październiku w ramach katolickiego wolontariatu misyjnego „Domy Serca”. – Pragnę na ustach i w sercu zanieść nadzieję tym, którzy ją stracili, miłość tym, którzy jej nie doświadczyli, i wiarę tym, którzy nie poznali jeszcze Boga. Wyraziłam gotowość do zostawienia kawałka swojego świata, by w najbliższym czasie zamieszkać w ubogiej dzielnicy, wśród slumsów Tegucigalpy – stolicy Hondurasu. Decyduję się na życie bez bieżącej wody, bez pralki, bez stałego łącza internetowego, by być bliżej tych, którzy w tym czasie będą tego najbardziej potrzebować – opisuje Anna Olma na fanpage: „Wiarygodna misja”.
CZYTAJ DALEJ

Konklawe jest sakramentem

2025-05-07 16:42

[ TEMATY ]

konklawe

Milena Kindziuk

Red

W ten oto sposób, po złożeniu przysięgi przez kardynałów i wypowiedzeniu słynnych słów: "extra omnes" – wszyscy na zewnątrz - kończy się konklawe medialne, a rozpoczyna to prawdziwe, mające wymiar religijny.

Teraz naprawdę nie liczą się już prognozy dziennikarskie, strategie medialne, prezentowane frakcje. Klucz pozostaje jeden – to klucz do Królestwa. A sześć tysięcy dziennikarzy akredytowanych przy Stolicy Apostolskiej przeobraża się w grono „maluczkich”, którzy muszą zgodzić się na paradoks, że najbardziej medialnego wydarzenia na świecie nie dadzą rady przedstawić w mediach.
CZYTAJ DALEJ

Prokuratura: życie rannego strażnika uniwersyteckiego nie jest zagrożone

2025-05-08 09:57

[ TEMATY ]

Warszawa

zabójstwo

Uniwersytet Warszawski

PAP/Radek Pietruszka

Życie rannego strażnika uniwersyteckiego nie jest zagrożone - poinformowała w czwartek Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Przekazała, że czynności procesowe z podejrzanym o zabójstwo pracowniczki UW zaplanowano w godzinach popołudniowych w Prokuraturze Rejonowej Śródmieście-Północ.

Prokuratura poinformowała też, że godzina konferencji prasowej zostanie podana w czwartek na portalu X nie wcześniej niż o godz. 13.30.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję