Dla wielu rodziców koniec wakacji i początek nowego roku szkolnego to czas gorących rozmów w domach na temat wypisywania się dzieci z lekcji religii w najbliższym roku szkolnym. Także w katolickich domach praktykujące dzieci często proszą o wypisanie ich z tych zajęć. Zdarza się, że cała klasa przestaje chodzić na religię, a praktykujący młodzi są wyśmiewani (o czym rzadko mówią rodzicom) na grupach klasowych na Messengerze. W niektórych szkołach są wywierane naciski na likwidację tych lekcji albo są one umieszczane w planie jako ostatnie – późnym popołudniem lub pierwsze – bardzo wcześnie rano.
Na młodzież oddziałują jednocześnie dwie siły odciągające ją od religii. Po pierwsze – więcej przedstawicieli tego pokolenia wychowuje się w niereligijnych domach, a po drugie – więcej młodych ludzi zdecydowało, że nie będzie wyznawać żadnej religii, motywując to tym, że nie potrzebuje „zabobonów”, że to dla starych, że niemodne i nudne, a ich znajomi bez religii i Kościoła są szczęśliwi. Czas podejmowania takich decyzji przypada obecnie na okres końcowych klas szkoły podstawowej. Wtedy młodzi zaczynają podejmować samodzielne decyzje i zadawać trudne, czasem prowokacyjne pytania. Często w domach nie otrzymują na nie merytorycznych odpowiedzi, ponadto zaczynają się pierwsze ostre konflikty i trudności komunikacyjne z rodzicami, którzy „nie rozumieją” młodych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Dla młodych autorytetami stają się ich rówieśnicy, a influencerzy (instagramerzy, youtuberzy, tiktokerzy itp.) mają większy wpływ na ich wybory niż babcie i dziadkowie. Rodzice wiele zachowań wymuszają, trudności i kryzysy nie są rozwiązywane, nakładane są na młodych jedynie kolejne zakazy i ograniczenia, a to spotyka się z buntem. Dobre relacje między rodzicami i nastolatkami przestają istnieć. Dla młodych bycie niewierzącym jest bardziej akceptowalne społecznie niż przyznawanie się do wiary i praktyk religijnych. Tematy związane z moralnością i współczesnymi problemami z zakresu bioetyki w kontekście nauczania Kościoła coraz częściej pokazywane są w tzw. mainstreamie jako niemożliwe do przyjęcia. W krzywym zwierciadle prezentowane jest nauczanie Kościoła dotyczące eutanazji, aborcji, in vitro, czystości przedmałżeńskiej, a także osób i społeczności LGBT oraz ich akceptacji we wspólnocie Kościoła. Modne dziś wśród młodzieży są: identyfikowanie się z osobami innej płci, poszukiwanie i eksperymentowanie w zakresie seksualności oraz chęć zepchnięcia religii i Kościoła do sfery prywatnej.
Wśród młodego pokolenia coraz częściej zaczyna dominować powiązanie religii jedynie z sytuacjami skrajnymi, trudnymi, zwracanie się do Boga w modlitwie tylko w sytuacjach krytycznych – i odwracanie się od praktyk religijnych. Zakazy, które nakłada Kościół, w mniemaniu młodzieży, są niepotrzebne, niezrozumiałe i szkodliwe dla rozwoju człowieka. Grupa młodych niewierzących rośnie szybko i staje się przekonująca dla swoich rówieśników, bo oferuje bardziej atrakcyjny sposób na spędzenie niedzieli, bez udziału we Mszy św. Promowanie kultury przyjemności, indywidualizmu podkreślającego „wartość” własnego wyboru, wyśmiewanie wiary i religijności przez osoby znane i wpływowe, niezrozumienie nauki Kościoła i braki w podstawowym wykształceniu religijnym oraz brak świadectwa osób wierzących, często kryjących się ze swoją religijnością, ponadto egocentryzm i roszczeniowość młodych – prowadzą do coraz mocniejszego publicznego upokarzania Kościoła, spychania go do sfery „wynaturzeń” i odbierania jako „instytucji nieludzkich zakazów”. Religia jest traktowana w przestrzeni publicznej jako nienowoczesna, negatywna, przestarzała, nieelastyczna, zamknięta, a Kościół sprowadzany jest do bycia instytucją potrzebną jedynie do działalności charytatywnej. Dla niektórych jest to instytucja, którą należy wręcz zwalczać.
Jak osoba wierząca może się dziś odnaleźć w sytuacji buntu nastolatka? Przede wszystkim powinna pogłębiać swoją wiedzę i wiarę, aby podjąć dyskusję na temat nauczania Kościoła dotyczącego najbardziej palących dla nastolatka problemów. Warto poznać oskarżenia wysuwane przez młodych wobec Kościoła i przygotować się merytorycznie do rozmowy. A nade wszystko trzeba stać się świadkiem wiary, pokazywać wartość religijności w codzienności. To „zapalanie” własnych dzieci oraz współmałżonków do wiary staje się dziś palącym zadaniem dla nas wszystkich. By zmieniać świat na lepsze, czasem wystarczy zacząć od siebie, a potem od najbliższej rodziny.