W dniach od 4 do 12 sierpnia pielgrzymi z naszej diecezji wędrowali pod hasłem: „Maryja znakiem nadziei i pokoju”. Zwieńczeniem był pokłon Czarnej Madonnie oraz Msza św. której przewodniczył bp Krzysztof Nitkiewicz. Tegoroczna pielgrzymka po obostrzeniach związanych z epidemią odbyła się w tradycyjny sposób, choć była także możliwość pokonania poszczególnych odcinków w sposób sztafetowy. Jak podają organizatorzy w tym roku, w tych dwóch różnych formach pielgrzymowania uczestniczyło bardzo wiele osób. – Pielgrzymka to rekolekcje duchowe, które zmieniają człowieka, ładują baterie na cały rok. Duchowa zmiana jest wtedy ogromna – mówiła Karolina, która pielgrzymuje od lat. Wielu pątników mimo zmęczenia i trudu pielgrzymowania w swoich sercach niosło do Matki różne intencje. Poszczególne grupy wyruszały z Janowa Lubelskiego, Stalowej Woli, Sandomierza i Ostrowca Świętokrzyskiego. W trakcie trwania pielgrzymki w parafiach i sanktuariach diecezji odbywały się spotkania w ramach „Duchowego Pielgrzymowania”, podczas których wierni łączyli się duchowo z pielgrzymami pokonującymi dany odcinek trasy na Jasną Górę.
Świadectwa
Reklama
– Bardzo się cieszę, że w tym roku mogliśmy wreszcie normalnie przejść całą trasę pielgrzymki. Na ten wyjątkowy czas czekam cały rok, i tak staram się zaplanować urlop, aby wziąć udział w tych wyjątkowych rekolekcjach w drodze. Nie jest łatwo iść tyle kilometrów każdego dnia, szczególnie jak się ma pracę biurową, ale wcześniej zaczynam przygotowania. Wieczorami staram się wędrować, aby zaprawić nogi przed pielgrzymką – mówiła Anna.
– Dla mnie pielgrzymka jest bardzo wyjątkowym czasem. W tym roku pokonałem całą trasę i przed tronem Matki Bożej na Jasnej Górze prosiłem o zdrowie i pomyślność dla mojej rodziny – powiedział Andrzej, cieszący się z dotarcia do celu.
– Dotarłam do naszej Mateczki. Na początku miałam chwile zwątpienia, że nie dojdę, że nie dam rady, ale dzięki wsparciu koleżanek z mojej grupy przełamałam niemoc. I jestem. Z tej radości, aż serce szybciej bije. W tym roku modliłam się w intencjach, o których tylko Pan Bóg wie oraz o pokój na świecie – mówiła podekscytowana Magdalena.
– Pielgrzymka to czas, kiedy zostawiam całe swoje dotychczasowe życie w moim domu. Idę, aby się pomodlić, posłuchać ciekawych konferencji. Pielgrzymuję od lat, nawet w naszej grupie mam wielu przyjaciół, z którymi się spotykamy nawet po zakończeniu pielgrzymki. Dzięki tym rekolekcjom w drodze ładuję duchowe akumulatory na kolejny rok pracy i poprawiania siebie – powiedział Krzysztof.
W tym roku chcemy dziękować za dar sługi Bożego bp. Wilhelma pluty – mówi ks. Krzysztof Kocz
Każdy jubileusz jest wielkim świętem – mówi ks. Krzysztof Kocz i zaprasza do udziału w 40. Jubileuszowej Pieszej Pielgrzymce Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej z Zielonej Góry na Jasną Górę.
Tegoroczna pielgrzymka odbędzie się w dniach od 2 do 12 sierpnia i jest szczególna z kilku powodów. Po pierwsze odbędzie się po raz 40., a więc jest pięknym jubileuszem. W tym roku towarzyszyć jej będzie hasło „Aby wszyscy byli jedno”, będące zawołaniem biskupim sługi Bożego bp. Wilhelma Pluty, który przez wiele lat przewodniczył naszej diecezji, która z kolei świętuje w tym roku 50 lat. – W czasie tegorocznego pielgrzymowania chcemy dziękować za dar sługi Bożego bp. Wilhelma Pluty i jego kształtowanie duchowości diecezji. Będziemy się modlić o to, by został wyniesiony na ołtarze i został naszym szczególnym patronem – mówi kierownik pielgrzymki ks. Krzysztof Kocz. – Przez zielonogórską pielgrzymkę przewinęły się rzesze pielgrzymów w każdym wieku, od rocznych czy dwuletnich dzieci po 70 i 80-latków. Niektórzy z nich przez wiele wiele lat pielgrzymowali i to w różnych warunkach, więc są takimi naszymi szczególnymi seniorami pielgrzymkowymi, którzy są niesamowicie szanowani. Szczególną grupę tworzą również rodzice, którzy pielgrzymują z dwójką czy trójką dzieci – wiek nie ma tu znaczenia, każdy jest zaproszony do udziału w pielgrzymce – przekonuje ks. Kocz.
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona
na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii
pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju.
Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół
i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie
widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów.
Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności
obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość
dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć,
energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa
europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe.
Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości
ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących.
Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła
swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście,
Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził
życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni
byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja
rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy
życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji
Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina,
umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie
lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała,
że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem
a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności
i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii
i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była
wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie,
gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze
większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna
osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie
- Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy
wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc,
czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi
jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby "
wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą
ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława
Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety,
chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach
powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się
do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do
księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier
i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby
zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie
chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej
robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl
o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza
XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną
i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami
pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj,
przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie
czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje
mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy
Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na
twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze
30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób
życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc
odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie
zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy
są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić
z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością
i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne.
Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców
katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało
być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna
pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański,
dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy
się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział
apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił
do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI
starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy
zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która
trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna
umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego
Mistrza.
Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny Ravensbrueck
80 lat temu, 30 kwietnia 1945 r., wyzwolono niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny Ravensbrueck w Brandenburgii. Wśród więzionych tam osób było blisko 40 tys. Polek, z których wiele deportowano na wschód Niemiec po upadku powstania warszawskiego. Obóz przeżyło około 8 tys. polskich więźniarek.
Obóz koncentracyjny Ravensbrueck w Brandenburgii służył od 1939 r. jako obóz dla kobiet. W kwietniu 1941 r. utworzono tam również obóz męski, a w czerwcu 1942 r. zorganizowano obóz dla młodych kobiet i dziewcząt. Do głównego obozu koncentracyjnego przyłączono ponad 40 podobozów, w których więźniowie musieli wykonywać prace przymusowe.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.