Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

Najlepiej przeżyte wakacje

„Nudzi mi się” – ile razy słyszeliśmy podczas wakacji to stwierdzenie z ust naszych najmłodszych. Może jest tak gdzieś, ale nie podczas kolonii zorganizowanych przez ks. Łukasza Wdowczyka z parafii Wniebowzięcia NMP w Gryficach.

Niedziela szczecińsko-kamieńska 32/2022, str. IV-V

[ TEMATY ]

wakacje

Archiwum prywatne

Wspaniała pogoda i wspaniałe widoki

Wspaniała pogoda i wspaniałe widoki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

To, co przeżyły dzieci i młodzież podczas jednego turnusu zostanie im w pamięci zapewne do końca życia. Niesamowite wrażenia od pierwszego do ostatniego dnia z tak bogatym zestawem atrakcji dla dzieci w każdym wieku. Już sam wybór miejsca pobytu – ośrodek z widokiem na Kasprowy Wierch i nieco dalej w prawo na symboliczny Giewont – robił oszałamiające wrażenie. Ani minuty nie było czasu na nudę. W ciągu wszystkich dni przeszliśmy z przewodnikiem Darkiem prawie 80 km.

Pieszo i wodą

Pierwszą przygodą było pokonanie najbogatszej w całych Tatrach w skalne krajobrazy – Doliny Kościeliskiej do schroniska PTTK na Małej Polanie Ornaczańskiej (1100 m n.p.m.). Wszystkie dzieci spisały się dzielnie. Każdy doszedł o własnych siłach, tylko czasami opiekunowie i starsi koloniści pomagali młodszym; nawet deszcz nie przeszkodził w zdobywaniu kolejnych punktów trasy. Kolejny dzień to spływ Dunajcem od przystani flisackiej w Kątach Flisackich do Szczawnicy. Przesympatyczni flisacy pousadzali nas po 12 pasażerów na ręcznie wykonanych przez siebie tratwach. Potem „grzecznie” przepłynęliśmy cały najpiękniejszy przełom Dunajca z widokiem na słynne pienińskie Trzy Korony. Właściwie to było ich nawet pięć: Babka, Dziadek, Wysoka Kaśka, Gruba Baśka i Kudłata Maryśka. Podróż trwała 2,5 godz. Po przerwie na lody, prosto ze Szczawnicy pojechaliśmy autokarem nad Zaporę Czorsztyńską. Tam podziwialiśmy dawne nadgraniczne strażnice zamek w Czorsztynie i Niedzicy. Następnym punktem wprawy był skarb polskiej kultury gotyckiej – drewniany kościół św. Michała Archanioła z XV wieku w Dębie Podhalańskim. Tutejszy ks. proboszcz opisał nam historię tego bezcennego zabytku, w tym jak Amerykanie chcieli go od nas kupić. Na jedno z pytań brzmiących ile warte są poszczególne elementy wyposażenia – odpowiedział: – jedna polichromowana belka mogłaby być ewentualnie wypożyczona na tydzień za 1 mln dolarów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Za granicą

Kolejnego dnia czekała na nas Słowacja. Objechaliśmy od wschodu Tatry Wysokie. Podziwialiśmy Wielką Koronę Tatr, z najwyższym szczytem Gerlach (2655 m n.p.m.) i nieco niższą Łomnicą (2634 m n.p.m.) oraz wiele innych gór. Przeszliśmy w 6°C Jaskinię Bielańską – jedną z największych jaskiń w Europie. Następnie podjechaliśmy nad przepiękne jezioro – Szczyrbskie Pleso, ktore obeszliśmy dookoła. Był też oczywiście czas wolny na zakup pamiątek, czegoś „na ząb” i tak w słowackich nastrojach powróciliśmy do Polski. W tym miejscu warto zaznaczyć, że każdego wieczoru, gdy powracaliśmy z gór praktycznie nikt nie odczuwał zmęczenia. Graliśmy w gry planszowe, sportowe (dominowała kometka i piłka siatkowa) i gdy przychodził czas na ciszę nocną, jakoś tak dziwnie się okazywało, że nie wszyscy mieli ochotę kłaść się do snu.

Reklama

Śnieg w lecie

Kolejny dzień to wyjazd autobusem na Palenicę Białczańską, skąd piechotą udaliśmy się nad Dolinę Pięciu Polskich Stawów. Po drodze mogliśmy podziwiać największy w Polsce wodospad Siklawa. Nad nim jeszcze sporo zalegającego śniegu, który zgodnie z informacją naszego przewodnika już tam pozostanie do kolejnej zimy. Po dotarciu do schroniska, jak zawsze w pełnym składzie z uśmiechami na twarzy (nikt nie odstawał i nie zrezygnował w połowie wyprawy), był czas na porządny posiłek i podziwianie widoków. Następny dzień w porównaniu z dotychczasowymi był już zupełnie lightowy. Dosłownie tylko kilka kilometrów marszu. Wjazd kolejką na Gubałówkę, spacer po górze i zjazd kolejką krzesełkową z Butorowego Wierchu. Odwiedzenie Sanktuarium Fatimskiego na Krzeptówkach oraz Cmentarza Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku, gdzie odwiedzających ten zabytkowy cmentarz wita umieszczona na drewnianej tablicy zdobiącej wejście maksyma: „Ojczyzna to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć, tracą życie. Zakopane pamięta”. Tutaj mogliśmy zobaczyć groby m.in.: Kornela Makuszyńskiego (tak, tego od Koziołka Matołka), Władysława Orkana, Kazimierza Przerwy-Tetmajera, Tytusa Chałubińskiego i wielu innych. Po chwili zadumy w pobliskim kościele Matki Bożej Częstochowskiej, cała grupa udała się spacerkiem na słynne zakopiańskie Krupówki. Cel następnego dnia to Morskie Oko. Trasa na odcinku do Palenicy Białczańskiej i Wodgrzmotów Mickiewicza taka sama jak w przypadku Doliny Pięciu Polskich Stawów. Dalsza już mniej wymagająca od Doliny Pięciu Polskich Stawów, niemniej jednak czasami dość stroma. Właśnie tymi stromymi skrótami dotarliśmy do schroniska nad przepięknym Morskim Okiem. Po drodze nie ominęły nas wspaniałe widoki, a że była piękna pogoda, widzieliśmy jak na dłoni m.in. nasz najwyższy polski szczyt Rysy (2501 m n.p.m.).

Reklama

W parku rozrywki

Kolejny dzień to frajda „full wypas”. Przez wielu wyczekiwane od samego początku kolonii 8 godz. szaleństwa w Energylandii. Przez całą drogę było słychać, kto na czym będzie zjeżdżał i kto się czego nie boi. Samo miejsce robi naprawdę wrażenie. Nieprzebrane tłumy dzieci i dorosłych, długie kolejki chętnych do poszczególnych atrakcji. Dla najodważniejszych Hyperion, Speed Water Coaster i Zadra Wooden Coaster. Ponadto dziesiątki innych kolejek, z wodnymi armatkami, trzęsące się i „zwykłe” zjeżdżalnie suche i mokre. Wszystkie nasze dzieci bardzo odpowiedzialnie podeszły do atrakcji. Każdy bawił się na swoim poziomie i w swoim tempie. Gdy przyszła godzina powrotu, większość była tak rozbawiona, że chciała zostać na drugi dzień.

Miasto królów

I nie wiadomo, jak to się stało, ale nadeszły ostatnie dni naszej kolonii. Pożegnanie Zakopanego i powrót do domu, a po drodze odwiedziny Krakowa. Pobyt w Krakowie to obowiązkowo przejście Drogą Królewską, obok słynnej Bramy Floriańskiej i Barbakanu. Musieliśmy zobaczyć bazylikę Mariacką z przepięknym ołtarzem Wita Stwosza, Sukiennice, okno papieskie i królewski Wawel ze smokiem ziejącym ogniem. I tak jak Zakopane rankiem płakało na nasze pożegnanie, także Kraków zdawało się, że chce nam zaśpiewać wieczorny patetyczny wiersz o Ojczyźnie autorstwa Marka Grechuty. „Gdy pytasz mnie czym Ojczyzna jest, odpowiem: Czyś chociaż raz chodził po rynku w Krakowie”. Tak! My chodziliśmy nie tylko po Krakowie i wiemy już na pewno czym jest nasza Ojczyzna. Po tak bogatych wrażeniach i intensywnych 10 dniach wakacji, dzięki naszemu doskonałemu kierowcy panu Bernardowi, wszyscy powróciliśmy szczęśliwie do domu.

2022-08-03 09:55

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Obóz wakacyjny KSM w Ochotnicy Górnej

W dniach od 29 czerwca do 5 lipca 34-osobowa grupa młodzieży z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Diecezji Sandomierskiej wzięła udział w wakacyjnym obozie w Ochotnicy Górnej. Uczestnicy pochodzili z wielu oddziałów Stowarzyszenia, takich jak: Lipa, Zaklików, Sarnów, Pysznica, Ćmielów, Ostrowiec Świętokrzyski, Borów, Stalowa Wola (parafia Matki Bożej Królowej Polski), Nowa Dęba (parafia Podwyższenia Krzyża Świętego), Modliborzyce, oraz Kunów. W czasie trwania obozu nie zabrakło trudu związanego z górskimi wyprawami, jak i atrakcji, dzięki którym oddziały miały szansę na integrację.

CZYTAJ DALEJ

Kryzys powołań czy kryzys powołanych?

Tę wspólną troskę o powołania powinno się zacząć nie tylko od tygodniowego szturmowania nieba, ale od systematycznej modlitwy.

Często wspominam pewną rozmowę o powołaniu. W czasach gdy byłem rektorem seminarium, poprosił o nią młody student. Opowiedział mi trochę o sobie, o dobrze zdanej maturze i przypadkowo wybranym kierunku studiów. Zwierzył się jednak z największego pragnienia swojego serca: że głęboko wierzy w Boga, lubi się modlić, że jego największe pasje dotyczą wiary, a do tego wszystkiego nie umie uciec od przekonania, iż powinien zostać księdzem. „Dlaczego więc nie przyjdziesz do seminarium, żeby choć spróbować wejść na drogę powołania?” – zapytałem go trochę zdziwiony. „Bo się boję. Gdyby ksiądz rektor wiedział, jak się mówi u mnie w domu o księżach, jak wielu moich rówieśników śmieje się z kapłaństwa i opowiada mnóstwo złych rzeczy o Kościele, seminariach, zakonach!” – odpowiedział szczerze. Od tamtej rozmowy zastanawiam się czasem, co dzieje się dziś w duszy młodych ludzi odkrywających w sobie powołanie do kapłaństwa czy życia konsekrowanego; z czym muszą się zmierzyć młodzi chłopcy i młode dziewczyny, których Pan Bóg powołuje, zwłaszcza tam, gdzie ziemia dla rozwoju ich powołania jest szczególnie nieprzyjazna. Kiedy w Niedzielę Dobrego Pasterza rozpoczniemy intensywny czas modlitwy o powołania, warto zacząć nie tylko od analiz dotyczących spadku powołań w Polsce, od mniej lub bardziej prawdziwych diagnoz tłumaczących bolesne zjawisko malejącej liczby kapłanów i osób życia konsekrowanego, ale od pytania o moją własną odpowiedzialność za tworzenie przyjaznego środowiska dla wzrostu powołań. Zapomnieliśmy chyba, że ta troska jest wpisana w naturę Kościoła i nie pojawia się tylko wtedy, gdy tych powołań zaczyna brakować. Kościół ma naturę powołaniową, bo jest wspólnotą ludzi powołanych przez Boga, a jednocześnie jego najważniejszym zadaniem jest, w imieniu Chrystusa, powoływać ludzi do pójścia za Bogiem. Ewangelizacja i troska o powołania są dla siebie czymś nieodłącznym, a odpowiedzialność za powołania dotyczy każdego człowieka wierzącego. Myśląc więc o powołaniach, zacznijmy od siebie, od osobistej odpowiedzi na to, jak ja sam buduję klimat dla rozwoju swojego i cudzego powołania. Indywidualna i wspólna troska o powołania nie może wynikać z negatywnych nastawień. Mamy się troszczyć o powołania nie tylko dlatego, że bez nich nie uda nam się dobrze zorganizować Kościoła, ale przede wszystkim z tego powodu, iż każdy człowiek jest powołany przez Boga i potrzebuje naszej pomocy, aby to powołanie rozeznać, mieć odwagę na nie odpowiedzieć i wiernie je zrealizować w życiu.

CZYTAJ DALEJ

Maryja, ekspert od szczęścia. Diecezjalny dzień skupienia dla kobiet, cz. 1

2024-04-20 13:09

Marzena Cyfert

Adriana Kwiatkowska i s. Maria Czepiel poprowadziły spotkanie ze słowem Bożym

Adriana Kwiatkowska i s. Maria Czepiel poprowadziły spotkanie ze słowem Bożym

W kościele Najświętszej Maryi Panny na Piasku trwa diecezjalny dzień skupienia dla kobiet. Wpisuje się on w przygotowania do Synodu Archidiecezji Wrocławskiej. Na spotkanie przybyły kobiety z całej archidiecezji.

Otwarcia spotkania dokonali bp Jacek Kiciński, bp Maciej Małyga i ks. Krystian Charchut, proboszcz parafii Najświętszej Maryi Panny na Piasku. S. Maria Czepiel, elżbietanka i Adriana Kwiatkowska podzieliły się z zebranymi słowem Bożym, które przez kilka dni medytowały. Był to fragment Ewangelii mówiący o nawiedzeniu św. Elżbiety przez Maryję (Łk 1, 39-56).

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję