Dajecie ludziom kawałek nieba, nadzieję, radość i wasze człowieczeństwo – mówił ks. Adam Hopciaś, proboszcz żywieckiej parafii Chrystusa Króla, gdy 25 czerwca przedstawiciele fundacji Wolność i Pomoc przekazywali busa swemu ukraińskiemu odpowiednikowi – fundacji „Szansa na Życie”. Ich zaangażowanie kapłan czynnie wspiera i reklamuje. Widać to na stronie internetowej parafii, na której można znaleźć zakładkę o współpracy obu podmiotów oraz numer konta do wpłat. Z ambony wielokrotnie ks. A. Hopciaś zachęcał również do zaangażowania się w zbiórki artykułów pierwszej potrzeby, które za sprawą fundacji wyjeżdżały na Ukrainę.
Lokalne działanie
Rosyjska inwazja spowodowała masowy eksodus Ukraińców. Jednym z miejsc, w których znaleźli oni schronienie, stał się żywiecki Ośrodek Wypoczynkowy Dębina. Zawiaduje nim Sylwia Rusin, która powołała do istnienia fundację Wolność i Pomoc. – Schronienie znalazły u nas matki z dziećmi, osoby chore i niepełnosprawne. Ich sytuacja materialna i bytowa, gdyby nie pomoc ludzi dobrej woli, byłaby bardzo trudna. Matka samotnie wychowująca piątkę małych pociech albo opiekująca się dziewczynką z zespołem Downa nie pójdzie do pracy. Podobnie jak niepełnosprawni mężczyźni, którzy poruszają się za pomocą balkoników. Nie można ich pozostawić samym sobie – mówi Sylwia Rusin. I nie pozostawia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ośrodek robi wiele, żeby czuli się w nim jak w domu. Stąd pomysł na pikniki integracyjne, które sprzyjają lepszej asymilacji uchodźców w nowym dla nich otoczeniu. Jednym z ostatnich gości placówki jest pani Irina, która cierpi na nowotwór. Ma czteroletnią córeczkę i chorą mamę. Męża już nie ma… Jako lokatorka Dębiny podjęła nową walkę. Tym razem o zdrowie. Spośród 130 ukraińskich pensjonariuszy ośrodka każda osoba to osobna, nieraz bardzo dramatyczna historia. – Szykujemy się na przyjęcie kolejnej fali Ukraińców. Subwencje rządowe na ich utrzymanie mają się skończyć i wielu z nich może zostać bez dachu nad głową. Planujemy więc powiększyć nasze możliwości kwaterunkowe, aby temu zapobiec – zapowiada S. Rusin.
Droga śmierci i nadziei
Koordynacja akcji charytatywnych, podczas których są zbierane artykuły pierwszej potrzeby, to jedna z odsłon aktywności osób spod znaku fundacji. Zupełnie inną jest dostarczanie efektów takich zbiórek na Ukrainę bądź odbieranie osób z granicy. W tego typu akcje jest zaangażowanych ponad 20 osób. Jednym z wolontariuszy jest Przemysław Burczak, katecheta w Zespole Szkół Mechaniczno-Elektrycznych w Żywcu. – Gdy widzi się ogrom zniszczeń, wtedy ma się rzeczywiste wyobrażenie o skali tragedii, jaka spotkała Ukraińców. W Buczy co drugi dom jest zniszczony. Ludzie fotografują się na tle bloku, z którego pocisk wyrwał całą klatkę. Przyjeżdżasz, rozdajesz to, co masz w busie, a wieczorem na noclegu ludzie chcą z wdzięczności poczęstować cię tym, co mają. I dostajesz jakąś mamałygę, w której pływają dwa plasterki kiełbasy. To ich codzienność. Wtedy zdajesz sobie sprawę, jakie to szczęście, że w Polsce nie ma wojny – komentuje Burczak. – Trasa między Lwowem a Chmielnickim wydaje się sielankowa. Mijasz ludzi łowiących ryby, przesiadujących w ogródkach piwnych, robiących w sklepach zakupy. Spytałem o ten rozdźwięk Saszę, naszego pilota. „Bardzo dobrze, że tak jest. Właśnie dlatego walczymy, żeby w całej Ukrainie było podobnie. To znaczy sielsko i spokojnie” – odpowiedział.
Reklama
Fundacja Wolność i Pomoc w zasadzie walczy o to samo. Nie z bronią w ręku, ale z chlebem, konserwami. Przywozi Ukraińcom namiastkę normalności. To po to wolontariusze byli m.in. w Buczy, Winnicy, Chmielnickim, Charkowie. O możliwym wsparciu fundacji na stronie wolnoscipomoc.pl .
Ludzie Fundacji o Fundacji
Nasze działania kierujemy do wszystkich potrzebujących osób zarówno w kraju, jak i poza jego granicami. Idea zrodziła się z potrzeby serca oraz ze względu na miejsce, w którym mieszkamy. W związku z rozpoczęciem agresji na Ukrainę w Beskidy trafiły tysiące ludzi, którzy z godziny na godzinę stracili cały dorobek życia. Rozpoczęliśmy pomoc tym, którzy zamieszkali czasowo w naszych okolicach, ale w związku z ogromnym odzewem naszych bliskich i znajomych, ilość darów była tak duża, iż postanowiliśmy zorganizować konwoje na Ukrainę. Aby móc działać formalnie i zgodnie z procedurami, założyliśmy Fundację Wolność i Pomoc.