Marek Perzyński: – Mieszkańcy Gwizdanowa k. Rudnej wznieśli niedawno w swej wsi identyczny pomnik, jaki stał we wsi ich przodków – w Trembowli, na dawnych Kresach Wschodnich Polski. Kresy, obejmujące m.in. tereny obecnej Ukrainy, to fundament tożsamości wielu mieszkańców Dolnego Śląska. To pamięć bolesna, bo trudno zapomnieć o mordach na bezbronnej ludności polskiej, dokonanych w czasie II wojny światowej przez ukraińskich nacjonalistów. Po napaści Rosji na Ukrainę nie wypada o tym wspominać, otworzyliśmy szeroko granice, przyjmując miliony uchodźców, wspieramy Ukraińców w walce o niepodległość. Ale czy o tej bolesnej karcie z przeszłości zapomnimy? Czy to, co dzieje się teraz, jest szansą na nowe relacje między naszymi narodami?
Rafał Zając: – Od końca lutego wszyscy żyjemy w nowej rzeczywistości. Nasz świat namacalnie wypełniły ludzkie dramaty i niepewność jutra. Bez względu na to, czy dotychczasowe relacje ze społeczeństwem ukraińskim były oparte na osobistych relacjach, czy może wyłącznie na świadomości, że Ukraina jest naszym sąsiadem, dzisiaj łączą nas dwa wspólne doświadczenia. Pierwszym z nich jest doświadczenie rosyjskiej agresji, której celem jest brutalne podważenie prawa do stanowienia odrębnego i wolnego państwa. Historia Polski sprawia, że sprzeciw wobec tego faktu jest wpisany w naszą narodową tożsamość. Myślę, że to jest jeden z głównych czynników, który podświadomie poruszył serca Polaków, wzbudzając solidarność i potrzebę niesienia pomocy na tak wielką skalę, co jest drugim wspólnym doświadczeniem. Stopień naszego zaangażowania w niesienie pomocy i skala tej pomocy sprawiają, że w sferze emocjonalnej także my jesteśmy częścią tego konfliktu. Dzisiaj historyczne zaszłości zostały odłożone na bok. Można dyskutować na temat historii, cen paliwa czy polityki, ale nie zmieni to faktu, że stoimy w obliczu walki ze złem, dla którego ludzkie życie, życie dzieci, nie stanowi żadnej przeszkody w realizacji celu. To jest przeciwieństwo naszej chrześcijańskiej tożsamości, która stanowi fundament Europy.
– Skala pomocy, jakiej spontanicznie udzieliliśmy Ukraińcom, zaskoczyła chyba nas samych. Co to o nas mówi?
– Wierzę w to, że otwarcie domów i serc w obliczu takiego nieszczęścia pokazało prawdę o nas. Mija kolejny tydzień i mimo zmęczenia Polacy nadal pomagają, bo wiedzą, że my i tak jesteśmy w komfortowej sytuacji. Oczywiście, nadejdzie zmęczenie. W wielu przypadkach już nadeszło, gdyż wykonywana jest praca na niespotykaną skalę. Janusz Wojciechowski, komisarz UE ds. rolnictwa, przedstawił szacunki, według których do Polski przybędzie ponad 2 mln uciekinierów z Ukrainy i to się sprawdziło. Porównał tę liczbę z faktem, że podczas kryzysu migracyjnego z 2015 r. do Europy przybyło 1,3 mln migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Najistotniejsze dla mnie jest to, że pomoc, która trafia dla potrzebujących z Ukrainy, jest całkowicie bezinteresowna i wynika z potrzeby serca.
Pomóż w rozwoju naszego portalu