Pod przewodnictwem s. Beaty Anny Majerczak ze Wspólnoty Sióstr Uczennic Krzyża spotkaliśmy się, aby wspólnie modlić się, „złapać oddech” i sens, ustawić znów właściwie priorytety, które zdają się czasem gubić w natłoku codziennych spraw. Naszym modlitwom, zamyśleniom, spotkaniom – towarzyszył w sobotę ks. Janusz Szczepaniak, proboszcz parafii Miłosierdzia Bożego w Stargardzie.
Duch Święty tak prowadził ten wyjazd, że znalazły się tam osoby z różnych lat działalności Szkoły Liturgicznego Animatora Muzycznego – częstokroć nawet nie znające się i ogromnie się od siebie różniące – doświadczeniem, wiekiem, wrażliwością, postrzeganiem świata... Na spotkaniach na pierwszy plan wysunął się temat trwającego w Kościele synodu, a więc „wspólnej drogi”, „idących razem”, i ten duch synodalności prowadził nas przez ten wspólny czas. Żeby doszło do spotkania muszą być przekroczone granice i Duch je przekraczał: bo pomimo różnic jednoczyła nas miłość – mająca swe źródło w miłości Trójcy Świętej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W przeżyciu tego czasu w ten właśnie „synodalny sposób”, bardzo pomogły nam wyjaśnienia s. Beaty na temat synodu, czym on jest, kto może w nim uczestniczyć, jakie są jego metody i co jest jego celem.
Reklama
Podobny skutek, czyli otwierający nas na podążanie drogą synodalności, dała konferencja ks. Janusza, który skupił się podczas niej na zagadnieniu tworzenia relacji, prowadzenia dialogu: każdy z nas to doskonałe dzieło z autografem Autora – Boga... Świadomość własnej tożsamości tego, że każdy z nas jest bezcenny, a także dana każdemu zdolność do miłości wyraża się, realizuje właśnie w postawie wzajemnego słuchania, a ta z kolei jest początkiem budowania jedności.
Spotkania nasze były poruszające, wszyscy wypowiadaliśmy się w otwartości i szczerości o swoim doświadczeniu bycia w Kościele, o posłudze w swoich parafiach, i o problemach, które napotykamy w tej przestrzeni. Wypowiedzi te cechowała głęboka troska o dobro wszystkich członków Kościoła i dostrzeganie potrzeby ewangelizacji. W naturalny sposób też, zgodnie z charyzmatem naszej wspólnoty, wiele wypowiedzi dotyczyło troski o piękno liturgii, tego szczytu działalności Kościoła, ze szczególnym uwzględnieniem posługi muzycznej.
Nie budzi to zdziwienia – tylko Eucharystia może zbudować jedność, może wyzwolić człowieka od siebie, może uzdolnić go do wydawania siebie drugiemu. Bóg w Eucharystii, w Swoim Wcielonym Synu daje siebie, daje na pokarm swoje Ciało, abyśmy my, karmiąc się Nim, mieli życie w obfitości. Ta obfitość oznacza, że doświadczenie naszego życia musi być dynamiczne, otwierające się wciąż na coś więcej, na – dawanie życia. Bez tego trudno jest pozostać w jedności między sobą, trudno wziąć na siebie ciężar drugiego, trudno nie nakładać na bliźnich własnego subiektywnego wartościowania... W Eucharystii znajdziemy wyprostowanie naszej zniekształconej wizji rzeczywistości i możliwość trwania w życiodajnej komunii osób w służbie Boga.
Trzeba więc nam prawdziwie żyć liturgią, być Żyjącymi Liturgią, aby nasze serca były rozpalone tak, by móc ten żar zanieść innym.
Nasze rozważania wkrótce znajdą niejako swoją „kontynuację” – spotkamy się, aby spisać wnioski z naszych rozmów, tak, aby dać wyraz naszej trosce i miłości do Kościoła, przez wkład w prace trwającego synodu...
Za dar tego czasu, za „podążanie razem”, za każdą radość, troskę i poruszenia serca z tym wyjazdem związane i za tego czasu owoce – niech będzie Bóg uwielbiony!