Reklama

Historia

Perypetie z kalendarzem

We współczesnym świecie nie wyobrażamy sobie życia bez kalendarza, jednak wiele wieków trwało, zanim zaczął on wyglądać tak jak dziś.

Niedziela Ogólnopolska 1/2022, str. 42-43

Adobe Stock

Kalendarz dat wielkanocnych na lata 532-632 (Muzeum katedry w Rawennie, Włochy)

Kalendarz dat wielkanocnych na lata 532-632 (Muzeum katedry w Rawennie, Włochy)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Człowiek pierwotny żył jakby poza czasem. Całe dnie uganiał się za zwierzyną lub z mozołem uprawiał pola. Spieszył się, żeby naprawić dom, zanim przyjdą chłody, i cierpiał z głodu na wiosnę, kiedy kończyły się zapasy jedzenia. Jedynym wyznacznikiem czasu były dla niego pory roku, od których zależało przeżycie, a te przychodziły i odchodziły w niekończącym się cyklu.

Księżyc kontra Słońce

W miarę rozwoju cywilizacji zaczęto jednak dostrzegać pewne zjawiska astronomiczne i wykorzystywać je w codziennym życiu. Kiedy Księżyc znajdował się w pełni, można było polować także w nocy. Poszczególne fazy Księżyca występowały w jednakowych odstępach czasu, a to umożliwiało planowanie. Od jednej pełni Księżyca do następnej upływało 29 i pół dnia, czyli miesiąc, a 12 takich miesięcy pokrywało się mniej więcej z powtarzalnością pór roku.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Później zaczęto dostrzegać także inne zjawiska. Okazało się, że dwa razy w roku – na wiosnę i na jesień dzień trwa tyle samo co noc. Zauważono również, że dwa razy w roku następuje przesilenie, kiedy w zimie długa noc zaczyna być coraz krótsza i odwrotnie w lecie. Wszystkie te zjawiska tłumaczono wpływem sił nadprzyrodzonych i wkrótce kapłani różnych religii, próbujący zgłębić ich naturę, posiedli dużą wiedzę astronomiczną. Szybko dostrzegli pewną bardzo niewygodną nieścisłość. Dwanaście miesięcy księżycowych nie pokrywało się w pełni z rokiem słonecznym. Różnica wynosiła prawie 11 dni i w miarę upływu lat się nawarstwiała, powodując najróżniejsze komplikacje.

Grudzień we wrześniu

Praktyczni ponoć Rzymianie długo nie mogli się zdecydować na przyjęcie logicznego systemu mierzenia czasu. Legenda mówi, że kalendarz rzymski został nadany przez pierwszego króla Rzymu Romulusa. Ze względu na szczególną skłonność władcy do liczby 10, wymyślił on rok składający się z 10 miesięcy liczących w sumie 304 dni. Początek roku zbiegał się z równonocą wiosenną, po czym następowały 4 miesiące, których nazwy nawiązywały do imion bogów, począwszy od Marsa (Martius). Na nazwy kolejnych miesięcy zabrakło pomysłów i były one po prostu numerowane: piąty (quintilis), szósty (sextilis) itd., aż do miesiąca dziesiątego (decembris). Potem następował lekceważony i nienazwany okres zimowy, który liczył 61 dni.

Reklama

Ten mało przydatny dla społeczności rolników kalendarz został zmodyfikowany przez kolejnego króla Rzymu – Numę Pompiliusza. Chciał on, żeby rok odpowiadał dwunastu cyklom księżycowym, więc przed marcem wstawił dwa dodatkowe miesiące: styczeń i luty. Dawało to razem 354 dni. A ponieważ przesądni Rzymianie unikali liczb parzystych, król dodał do nowego kalendarza jeszcze jeden dzień, a miesiące liczyły sobie 29 albo 31 dni. Rok, tak jak poprzednio, rozpoczynał się od marca, ale kończył tym razem na lutym. Był to miesiąc przeznaczony na obchodzenie kultu zmarłych oraz obrzędy oczyszczenia przed nowym rokiem, ogólnie uznany za pechowy. Żeby osiągnąć pełną liczbę 355 dni według kalendarza księżycowego, zdecydowano, że to właśnie luty będzie miał parzystą liczbę 28 dni i będzie najkrótszy.

Ten system szybko zaczął się rozmijać z porami roku. Wymyślono więc, żeby co jakiś czas dodawać trzynasty miesiąc wyrównujący tę różnicę. Władzę nad kalendarzem powierzono najwyższemu kapłanowi, który był wybierany spośród polityków. Często nadużywał on tej władzy, dodając ów dodatkowy miesiąc, kiedy było to dla niego wygodne. W ten sposób skracano kadencję niechcianym konsulom i senatorom, a wydłużano faworytom. Wszystko to spowodowało takie zamieszanie, że w 46 r. przed Chr. kalendarzowy grudzień wypadał we wrześniu.

Dzięki kobiecie

W tym czasie w Egipcie już od kilku tysięcy lat stosowano lepszy sposób dzielenia czasu. Najważniejszym wydarzeniem w tym kraju, od którego zależało życie mieszkańców, były wylewy Nilu. Ich początek wypadał co 365 dni, zawsze wtedy, gdy najjaśniejsza gwiazda – Syriusz pojawiała się nad horyzontem w punkcie, w którym wschodzi Słońce. Według kalendarza słonecznego, dzielono też rok na miesiące. Juliusz Cezar, który pojawił się w Egipcie w pogoni za wrogiem, pewnie by tego nawet nie zauważył, gdyby nie młodziutka królowa Kleopatra. Zadurzył się w niej tak bardzo, że przedłużył swój pobyt nad Nilem o kilka miesięcy. Zapoznał się z egipskim kalendarzem i kiedy w końcu ruszył w drogę powrotną, zabrał ze sobą astronoma Sozygenesa.

Reklama

Reforma wprowadzona przez Cezara ustanawiała liczbę 365 dni w roku. A ponieważ astronomiczny rok trwał ponad 6 godzin dłużej, wprowadzono zasadę, że co czwarty rok będzie przestępny i będzie miał jeden dzień więcej. Miesiące miały liczyć na przemian 30 i 31 dni z wyjątkiem lutego, który w roku przestępnym miał mieć 29 dni. Do roku, w którym wprowadzono zmiany, doliczono 67 brakujących dni, przez co wydłużono go do 445 dni, a kolejny rok miał się zacząć 1 stycznia. Przy okazji, żeby okazać wdzięczność reformatorowi, miesiąc, w którym się urodził, nazwano jego imieniem (Julius).

Rzymianie byli dumni ze zmiany i nowego kalendarza juliańskiego. Wkrótce zaczęli jednak przy nim majstrować. Najpierw zapominali dodawać lata przestępne, a później je hurtowo uzupełniali. Kiedy władcą został Oktawian August, postanowiono docenić także jego zasługi, zmieniając nazwę sierpnia na augustus i dodając do tego miesiąca jeden dzień. Żeby ogólna suma się zgadzała, odebrano przy tym jeden dzień lutemu.

Wielkanoc ratuje kalendarz

Kalendarz juliański także nie był dokładny. Rok w nim był o 11 minut dłuższy od rzeczywistego. Różnica ta po 128 latach urastała już do pełnej doby. To bardzo komplikowało i tak trudne wyliczanie ruchomej Wielkanocy. Kiedy po przeszło 1600 latach, z powodu przesunięcia daty, w święta coraz częściej padał śnieg, postanowiono coś z tym zrobić. Wreszcie w 1582 r. papież Grzegorz XIII dokonał reformy. W nowym kalendarzu, zwanym dziś gregoriańskim, opuszczono 10 dni nadwyżki (po 4 października od razu był 15). Lata przestępne pozostały, ale dla jeszcze większej dokładności wprowadzono zasadę, że nie będzie rokiem przestępnym rok kończący stulecie, jeśli nie dzieli się on przez 400. Ograniczono w ten sposób błąd do 26 sekund na rok.

Zmiana kalendarza była przyjęta od razu tylko w kilku katolickich krajach Europy, m.in. w Polsce. W wielu miejscach buntowano się natomiast przeciw „kradzieży cząstki życia”, dochodziło do zamieszek. Reformy nie przyjęto też w krajach protestanckich i prawosławnych, uważając ją za papieskie oszustwo. Dochodziło do paradoksów. Wyruszywszy z katolickiej Ratyzbony w styczniu, można było dotrzeć do odległej o 50 mil protestanckiej Norymbergi w grudniu poprzedniego roku. Stopniowo jednak wszystkie kraje wprowadziły zmiany. Ostatnim państwem, które przyjęło kalendarz gregoriański w 2016 r., była Arabia Saudyjska.

2021-12-27 12:46

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jan Paweł II apelował do sumień kierowców. Dziś Światowy Dzień Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych

Opatrzność czuwała nad przyszłym papieżem nie tylko podczas zamachu w 1981 roku, gdy był już głową Kościoła. Od najmłodszych lat Karol Wojtyła wychodził cało z różnych niebezpiecznych sytuacji. Do jednych z nich należą wypadki samochodowe, którym uległ jeszcze jako student, a następnie jako arcybiskup krakowski.

29 lat temu postanowiono uczcić pamięć o ofiarach wypadków drogowych na arenie międzynarodowej. Zabiegała o to Europejska Federacja Ofiar Ruchu Drogowego (FEVR) i jej liczne organizacje członkowskie. Ostatecznie w 1995 roku ustanowiono Światowy Dzień Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych, a państwa członkowskie Organizacji Narodów Zjednoczonych w październiku 2005 roku przyjęły rezolucję, ustanawiającą coroczny Światowy Dzień Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych. Inicjatywę poparł Jan Paweł II, zalecając Kościołowi, aby trzecia niedziela listopada była dniem modlitwy w tej intencji.
CZYTAJ DALEJ

Panie, ucz mnie, bym mówił mądrze i był odpowiedzialny za to, co mówię!

2024-11-14 13:56

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Na pozór wydaje się nam, że słowo posiada mniejszą wartość niż konkretna rzecz, towar, dobro materialne. Lecz tak nie jest. Rzeczy przemijają, lecz nie słowa, one trwają. Ileż wielkich budowli rozsypało się, rozpadały się monarchie i zmieniały się granice państw, a słowa wieszczów trwają, nie przemijają. Tym bardziej odnosi się to do słów Jezusa. Jego słowo stwarza nowe rzeczywistości, przywraca do życia, leczy ślepych, podnosi upadłych, rodzi nadzieję i wiarę.

Jezus powiedział do swoich uczniów: «W owe dni, po wielkim ucisku, „słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą spadać z nieba i moce na niebie” zostaną wstrząśnięte. Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i „zgromadzi swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi po kraniec nieba”. A od figowca uczcie się przez podobieństwo. Kiedy już jego gałąź nabrzmiewa sokami i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie te wydarzenia, wiedzcie, że to blisko jest, u drzwi. Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec».
CZYTAJ DALEJ

Rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego o. Józefa Andrasza

2024-11-17 18:59

[ TEMATY ]

św. Faustyna Kowalska

o. Józef Andrasz SJ

Mateusz Wyrwich

O. Józef Andrasz

O. Józef Andrasz

Metropolita krakowski, abp Marek Jędraszewski podjął decyzję o rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Sługi Bożego o. Józefa Andrasza SJ, kapłana, kierownika duchowego i spowiednika m.in. św. Siostry Faustyny.

Ojciec Józef Andrasz urodził się 16 października 1891 roku w Wielopolu koło Nowego Sącza. Już w dzieciństwie odczuł powołanie do kapłaństwa i życia zakonnego. Wstąpił do Towarzystwa Jezusowego w wieku niespełna piętnastu lat. Święcenia kapłańskie przyjął w 1919 roku.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję