Zaistniała potrzeba objęcia ich opieką duszpasterską. Efektem tych zmian jest obecna parafia Najświętszego Serca Pana Jezusa. Z tamtych czasów pozostał parafialny budynek łączący plebanię z kaplicą, w której zachowały się skromne witraże i krucyfiks – patyna czasu nadała mu nie tylko sentymentalną moc.
Ważną postacią historii Kowalowca jest ks. Karol Kościów. Przeżył gehennę Dachau i – jak sam o tym mówił – został cudownie uratowany. Obiecał sobie i Panu Bogu, że jako wotum wdzięczności wybuduje tutaj kościół. Pragnął, by nosił on wezwanie św. Józefa. Opatrzność zdecydowała jednak inaczej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Po początkowej zgodzie na rozpoczęcie budowy w 1957 r. władze komunistyczne zaczęły się wycofywać z tej decyzji. Na domiar złego starały się przez teren kościelny poprowadzić ulicę. Ksiądz Kościów wraz z gorliwymi wiernymi na wytyczonej drodze postawił figurę Najświętszego Serca Pana Jezusa. Robotnicy, którzy z polecenia władz mieli zdemontować statuę, odmówili, kiedy ją zobaczyli. Pamiątką zwycięstwa parafian jest istniejąca do tej pory, nomen omen, ul. Malutka i nazwa parafii. Ksiądz Kościów zmarł w 1987 r., na kilkanaście miesięcy przed ukończeniem budowli, i został pochowany na jej terenie.
Obecny gospodarz ks. Paweł Kula kontynuuje dzieło poprzedników. Odnowione zostało prezbiterium, wstawiono nowe witraże i odrestaurowano obrazy ze starej kaplicy. Jak podkreśla proboszcz, wszystko to dzięki pracy i ofiarności parafian. Szczególną jednak troską duszpasterza jest walka o powrót wiernych do praktykowania wiary po covidowej izolacji. – Troszkę się to udaje, jeżeli chodzi o ludzi starszych. Gorzej jest z dziećmi i młodzieżą. Trzeba bardzo się starać, żeby przypomniały sobie drogę do kościoła. Musimy się umacniać jako wspólnota parafialna – przekonuje proboszcz radomszczańskiej parafii.
Kapłan jest dumny z pięciu bardzo prężnie działających grup Żywego Różańca, które omadlają wszystkie sprawy parafii i wiernych. – Po to jest wspólnota wiary. Tutaj jest szczególne miejsce, które jest mieszkaniem Pana Boga, wybranym przez Niego. Do świątyni na Kowalowcu zawsze można przyjść i się wypłakać. Mamy przecież całodzienną kaplicę adoracji Najświętszego Sakramentu – zachęca ks. Paweł Kula. A na pytanie, jaki powinien być ksiądz, odpowiada skromnie: – Normalnym wobec ludzi. Ja jestem niczym bez parafian, a parafianie bez księdza też by pewnie mniej znaczyli. Tak mi się wydaje.