Dzisiaj najbardziej trzeba nam powracać do prawd fundamentalnych i do całościowej wizji, która nie byłaby jakąś „odlotową” ideologią, jak np. neomarksizm z ofertą nieuprawnionych manipulacji, urągających woli Stwórcy. Niezawodną, prawdziwą i fascynującą wizję całej rzeczywistości przedkłada nam jej Stwórca. Mowa Boga odsłania, skąd pochodzą i dokąd podążają wszystkie widzialne i niewidzialne stworzenia. Wszystko, co widzimy, przyjmujemy jako dar zastany, odwiecznie nas uprzedzający. Nie stwarzamy (z niczego) ani jednego atomu. Nasza kreatywność bazuje na nieustannej Boskiej kreacji. Dotyczy to wszystkich praw materii i przyrody. Również w odniesieniu do siebie samego człowiek ma respektować fakt dobroczynnej zależności od Stwórcy oraz swą naturę – mężczyzny albo kobiety.
Reklama
Dokonania ludzi, obecne i dawne, są wielkie, wspaniałe. Eksplorujemy ślady wielkich kultur i słusznie oznajmiamy, że imię „człowiek” brzmi dumnie. Ale niestety, ten medal ma drugą stronę, która zasmuca, przeraża i poraża. W ludzkich dziejach miały miejsce hekatomby bezprawia, krzywd, przemocy, niszczenia. Dzisiaj znów jesteśmy – i to po przetoczeniu się walca dwóch totalitaryzmów minionego wieku – w krytycznym momencie. Jesteśmy oczarowywani i kuszeni a to „wielkim resetem”, a to nowym porządkiem czy ładem (z miliardami euro „dawanymi” jak 30 srebrników Judaszowi); niestety, te projekty nie posłużą pomyślności ani szczęściu ludzi, ponieważ nie ma u ich podstaw szacunku i uwielbienia dla Stwórcy! Bóg jest lekceważony, unieważniany i traktowany jako zagrożenie ludzkiej (fatalnie zabsolutyzowanej) wolności. Ostatnio Benedykt XVI przestrzegł: „Jesteśmy świadkami deformacji sumień i dotyczy to również katolików”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Mamy jeszcze wybór: albo destrukcyjnemu złu postawimy tamę, dokonując radykalnego zwrotu ku Bogu i Jego ładowi, bez żadnej głupiej pychy, albo pozwolimy się nadal uwodzić Złemu. Tak, można się bezwolnie poddawać niszczącej logice wojen, zabijania nienarodzonych, bezpardonowego wykorzystywania słabych przez mocnych, narzucania anty-Dekalogu itp. Na pewno bardzo gorzkie będą owoce zglobalizowanego grzechu odstępstwa od Źródła, nawet jeśli na początku ten grzech wydaje się obiecujący i słodki.
Chociaż w niedzielę rozbudzajmy głód: sensu, mądrości, sprawiedliwości, piękna, niezawodnej nadziei na wyrwanie ze szponów zła i Złego. Nie dajmy sobie deformować sumień niemądrym gadaniem świata np. na temat... kilkudziesięciu płci czy uszczęśliwienia w obrębie cywilizacji, która czerpie napęd z buntu. Smakujmy dobroć daru: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc”. Oboje znajdują w sobie wzajemną pomoc i „lek” na samotność. Obdarowanie sięga szczytu w Jezusie – „Przewodniku naszego zbawienia”. Tylko On skutecznie poprowadzi nas do wiecznej chwały. Przyjmujmy wspaniałe dary Stwórcy i Ojca z usposobieniem ufnego dziecka, które intuicyjnie wie, że samo, zdane na siebie, ginie. A w dobroczynnej relacji zaufania i miłości rozkwita. Aż po przebóstwienie.