Pani Magdalena napisała: Po wielu latach, gdy dzieci się już usamodzielniły, a mąż odszedł na wieczną wartę, zlikwidowałam swoje mieszkanie i wróciłam do rodziców. Są już bardzo starzy i wiem, że potrzebna jest im pomoc. Odczuwam to trochę jak powrót do dzieciństwa, do swojego dawnego pokoju, który w domu rodzinnym pozostał jako pokój gościnny i nikt w nim po mnie na stałe się nie zagnieździł... Kocham te stare kąty i nie przeszkadza mi, że z latami wszystko się zmieniło, bo trwało tu życie, gdy ja wiodłam swoje. Nie o tym jednak chciałam do Pani napisać, ale raczej w sprawie moich kochanych staruszków. Mianowicie – trudno mi znaleźć z nimi wspólny język, moje problemy w ogóle ich nie obchodzą, a ich sprawy ograniczają się niemal do kilku podstawowych: jedzenie, spanie, lekarstwa. Do tego trochę telewizji, obowiązkowe świeże powietrze i – nic więcej! A to źle coś postawiłam, a to źle coś zrobiłam – jakbym nadal była ich małą, głupiutką córeczką. Ratunku! Boję się, że długo nie wytrzymam i któregoś dnia odejdę z hukiem na zawsze!
Droga Pani! Mieszkając razem, raczej nie unikniemy konfliktów. Ważne jest jedynie, jak je rozwiązywać, by obie strony były usatysfakcjonowane i nie było pokrzywdzonych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Musi Pani zdać sobie sprawę, że starsi ludzie z czasem się zmieniają (zresztą nie tylko oni...). Dotyczy to nie tylko strony fizycznej, ale i psychiki, a dokładniej – charakteru. Pewne ograniczenia, które następują z wiekiem, powodują, że człowiek staje się mniej odporny psychicznie i coraz bardziej koncentruje się na sprawach codziennych, by sobie z nimi poradzić. Dlatego prawdziwymi wydarzeniami w życiu osób w podeszłym wieku są wszelkie zmiany, nawet bardzo małe i drobne, jak przestawienie mebli, popsucie się jakiegoś sprzętu domowego, okresowa wizyta u lekarza. Tych ludzi już nie zmienimy, nie warto więc z nimi dyskutować na drażliwe tematy, bo to tylko pogarsza sytuację. Jeśli uważamy, że postępujemy właściwie, róbmy to bez zbędnych komentarzy i starajmy się wniknąć w ich sposób odbioru naszych poczynań. Pamiętajmy, że coraz mniej obchodzą ich nasze sprawy – na pierwszym miejscu są ich własne.
Na początek proszę, by sobie Pani wyobraziła siebie samą w wieku rodziców – czego by Pani oczekiwała od swoich dzieci? Te wnioski proszę zastosować w praktyce...