Matka Boża płacze! Ta krótka informacja, niby dzisiejszy sms, rozeszła się po Lublinie w ciągu kilku godzin w niedzielne popołudnie 3 lipca 1949 r. Ludzie przekazywali ją sobie z ust do ust, powtarzali z niedowierzaniem, ale i z nadzieją. Pojedynczo i zabierając sąsiadów śpieszyli do katedry; wieczorem świątynia była już pełna wiernych przekonanych o cudzie.
Zepsuty jubileusz
Łzy na obrazie Matki Bożej pojawiły się w momencie najmniej dogodnym dla władz komunistycznych. Pięć lat wcześniej, w lipcu 1944 r., komuniści ogłosili przejęcie rządów w Rzeczpospolitej i zaczęli energiczną walkę z wiarą katolicką i Kościołem. Pochodzący z Lublina Bolesław Bierut, mianowany w 1947 r. prezydentem Polski, przygotowywał się do hucznych obchodów jubileuszu 5-lecia władzy ludowej. Dzień przed cudem ustanowiono order „Budowniczych Polski Ludowej”, który za kilkanaście dni miał być wręczany najbardziej gorliwym działaczom w rodzinnym mieście Bieruta. Dwa miesiące wcześniej zginął pod Łęczną Zdzisław Broński ps. Uskok, jeden z ostatnich symboli Polski Podziemnej. Wydawało się, że nowa ideologia bez przeszkód zawładnie krajem i Polakami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Tymczasem tłumy lublinian, a potem pielgrzymi z całego regionu i Polski, zamiast ciągnąć na uroczystości gloryfikujące nowy ustrój, udawały się na modlitwę do lubelskiej katedry. Władze odpowiedziały represjami i aresztowaniami, co wbrew ich intencjom zwiększyło zainteresowanie wiernych płaczącym wizerunkiem Maryi.
Świadectwo zakonnicy
Siostra Barbara Sadkowska, szarytka, pracowała jako pielęgniarka w szpitalu przy ul. Staszica, ale często przychodziła do katedry na Mszę św. i modlitwę przed obrazem Maryi. Tak też było w cudowną niedzielę. „Uklękłam przed obrazem Matki Boskiej i zauważyłam, że na obrazie była kropla koło oka” – mówiła następnego dnia do członków komisji kościelnej. Za to świadectwo zakonnica zapłaciła aresztowaniem i rocznym więzieniem na lubelskim Zamku. Potem, pomimo zakazu, kilkukrotnie odwiedziła miasto i za każdym razem modliła się przed cudownym obrazem.
Od przekazu s. Barbary zaczyna się szerzyć wieść i wiara w działanie Maryi poprzez łzy. Wiara trafia do duchownych; podzielają ją także biskupi Zdzisław Goliński i Piotr Kałwa, a przede wszystkim coraz większa liczba wiernych. Po kilkunastu dniach są już ich dziesiątki tysięcy, modlących się i nawracających. Wielu pielgrzymów poddano brutalnym przesłuchaniom oraz skazano na więzienie.
Według kronik zakonu szarytek s. Barbara do końca życia (1971) nie przypisywała sobie jakiejkolwiek roli przy nagłaśnianiu zjawiska łez na obrazie, niemniej to od jej świadectwa zaczęła się wiara w znak Maryi.
Tylko łzy
Kilka kropel łez na obrazie Matki Bożej w Lublinie w lipcu 1949 r. zamieniło się w wielkie fale nadziei w sercach lublinian, a także wiernych z innych stron Polski. Ta nadzieja stanowiła obronę w mrocznych czasach walki z wiarą i prób zniszczenia Kościoła. Rodziła zaufanie, że Maryja, dana pod krzyżem jako Matka, towarzyszy swoim dzieciom w najtrudniejszych chwilach.
Podczas cudu w lubelskiej katedrze nie padło żadne słowo. Nie została przekazana jakakolwiek przestroga czy orędzie. Były tylko łzy i cisza. Święty Jan Paweł II mówił o łzach Maryi: „Są to łzy modlitwy: modlitwa Matki, która da moc każdej innej modlitwie. Są to łzy nadziei, które zmiękczą twardość serc”. Łzy Matki Bożej do dzisiaj dają moc nam wszystkim, modlącym się i ufającym w Jej wstawiennictwo. Dlatego nie powinno nas zabraknąć 3 lipca na modlitwie i procesji.