Reklama

Turystyka

Płacząca z Szamotuł

„Na obrazie coś łyska, coś błyszczy! Zbiegł się cały dom, wszyscy widzą, że płacze Matka Boska, krwawe łzy toczą się z oczu! Od tej strugi odczepiły się dwie krople i spadły na czoło i usta Dzieciątka”.

Niedziela Ogólnopolska 15/2021, str. 40-41

[ TEMATY ]

turystyka

Wikimedia

Gotycka kolegiata w Szamotułach

Gotycka kolegiata w Szamotułach

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Były Jej włosy mierne, żółtoczarne, bo takie słuszają ku płci białej, rumianej. Głowa Jej była niejako podługowata, czoło gładkie, pokorne, takie bowiem okazuje człowieka mądrego. Oczy były cudne, a jasne, weźrzenia łaskawego, źrenica czarna, brwi czarne, nie bardzo gęste ani włosiste, ale słuszne. Nos prosto idący, niewielki, co znak jest roztropności. Jagody Jej nie pucułowate, ale cudnie białe i rumiane, w barwie jako mleko a róże” – tak oblicze Najświętszej Panny opisał Jan z Szamotuł zwany Paterkiem, profesor Akademii Krakowskiej, usiłując zaspokoić pobożną ciekawość wiernych.

W XV i XVI wieku Szamotuły cieszyły się wielką sławą, wydając co i raz uczonych mężów, zasilających szeregi profesorów Wszechnicy Jagiellońskiej, jak: Grzegorz Snopek, Szymon z Szamotuł, Mateusz Kmita i Wacław z Szamotuł – jeden z największych kompozytorów renesansu, porównywany z Giovannim Pierluigim da Palestriną. Rozpowszechniło się nawet powiedzenie: „Niechże nawet głuchy, byle od Szamotuł”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Jan z Szamotuł, pisząc słynne kazania w komnacie profesorskiego skrzydła Collegium Maius, w pobożnym zachwyceniu przelewał na papier swoją idealną wizję oblicza Maryi. Wizja byłaby może inna, gdyby żył trochę później. Wówczas bowiem mógłby się oprzeć na wspaniałym wzorze, który znalazł się w jego rodzinnych Szamotułach. Była nim kopia ikony Matki Bożej Kazańskiej, o której tradycja głosiła, „że nie ludzką ręka została uczyniona”.

Heretycy i krwawe łzy na obrazie

Szamotuły są położone 35 km na północny zachód od Poznania. Miasto i powiat to serce Wielkopolski. Wokół znajdują się miejscowości o prastarym rodowodzie i zabytkach. To z nich wywodziły się najznakomitsze rody wielkopolskie: Górków, Bnińskich, Ostrorogów, Czarnkowskich i Szamotulskich.

Na początku XVI wieku część miasta pozyskali Górkowie – Łukasz Górka wzniósł zamek z czterema basztami. Niebawem w Szamotułach zatryumfował protestantyzm. Górka protegował luteranów, a Jan Szamotulski – braci czeskich, którzy w 1551 r. założyli pierwszą drukarnię w Wielkopolsce. „Do Szamotuł naszych, grodu świętej wiary, ciągną heretycy wszelkiej maści jako pszczoły do miodu” – żalił się jeden z kanoników. W mieście zaroiło się od Niemców, Czechów i Szkotów. „Szkockim śladem” są detale ludowego stroju szamotulskiego.

Impet heretyków stopniowo malał, a cudzoziemcy polszczyli się. W 1594 r. w Szamotułach katolicy odzyskali od protestantów kolegiatę, która po kilkudziesięciu latach stała się „klejnotem szamotulskiej ziemi i niebieską strażnicą”.

Reklama

A było tak: podczas jednej z ówczesnych wojen z Moskwą do niewoli dostał się pomniejszy kniaź ruski razem z małżonką. Trzymano ich jako zakładników w Warszawie, przy dworze króla Jana Kazimierza. Kniaź nie rozstawał się z ikoną Matki Bożej. Na dworze królewskim przebywał także ówczesny właściciel Szamotuł – Aleksander Wolff. „Temuż to spodobał się obraz i molestował a tyrpał kniazia, aby go sprzedał. Wszelako kniaź odpowiadał mu cięgiem: Takie mam do tego obrazu nabożeństwo, iże za żadną cenę go nie odstąpię. Wola Boża inna się okazała, bo rychło kniaź pomarł od frasunku. Wolff zaś od żony kniazia obraz dostał za cenę wyjednania u Króla Jegomości powrotu do Moskwy”.

Szczęśliwy Wolff przywiózł obraz do Szamotuł i umieścił go w kaplicy zamkowej. Nazajutrz, 14 kwietnia 1665 r., poszedł przyjrzeć się swojemu skarbowi. „I jakież przerażenie, jakież zdziwienie! Na obrazie coś łyska, coś błyszczy! Zbiegł się cały dom, wszyscy widzą, że płacze Matka Boska, krwawe łzy toczą się z oczu! Od tej strugi odczepiły się dwie krople i spadły na czoło i usta Dzieciątka”. Przybiegł proboszcz i zacniejsi obywatele miasta. Na drugi dzień wydarzyło się to samo.

Pani Szamotulska pod Wiedniem

Wieść lotem błyskawicy obiegła Wielkopolskę. Już 15 maja przybyła z Poznania komisja duchowna; zastała jeszcze ślady łez na obrazie, „które się zsiadły”. Przesłuchała świadków i nakazała zapieczętowany obraz przenieść do skarbca kolegiaty. Matka Boża dawała znać o sobie tyloma cudami, że po roku zjechała następna komisja biskupia. Orzekła, że cuda zostały uczynione mocą Bożą, a obraz jako imago miraculosa należy wynieść do czci publicznej.

Reklama

W dzień Trójcy Świętej 1666 r. przeniesiono obraz w uroczystej procesji do wielkiego ołtarza kolegiaty. Duchowieństwa było około dwóch setek, a wiernych jedenaście tysięcy. Miasto udekorowano, a tłum przelewał się tak wielki, „że zabrakło nie tylko piwa, ale i wody w studniach”. Łaska Maryi trwała, o czym świadczyło kilkanaście tysięcy wot. Król Jan Kazimierz ofiarował srebrno-złotą sukienkę i wieczną lampkę, która do dziś znajduje się przy obrazie.

W 1683 r. kolejny właściciel Szamotuł, Jan Łęski, zabrał obraz pod Wiedeń. Według tradycji, o. Stanisław Papczyński odprawił przy nim Mszę św. przed atakiem wojsk polskich, aby uprosić pomoc „Ślicznej i Dziedzicznej Szamotuł Pani”.

Koronacja papieska

W czasach saskich kult podupadł, a nasilił się podczas zaborów, gdy do Szamotuł przybywały pielgrzymki w intencji ojczyzny. Kolejne wojny i okupacja niemiecka ogołociły obraz z wotów. Po II wojnie światowej kult się rozpowszechniał i 20 września 1970 r. obraz ukoronował na prawie papieskim kard. Stefan Wyszyński. Obecnie do sanktuarium przybywa rocznie ok. 30 grup pielgrzymek zorganizowanych i ponad 10 tys. pątników indywidualnych. Największe nasilenie przypada na odpust Matki Bożej Pocieszenia, który trwa przez ostatni tydzień sierpnia i zwany jest Tygodniem Maryjnym.

Z dawnych czasów pozostał zwyczaj podchodzenia do obrazu na kolanach, „na ofiarę”. Jednym z ciekawszych współczesnych wotów jest górnicza klinga, która została złożona w podzięce za uratowanie życia w kopalni. Świadczy to o dalekim zasięgu kultu. Przed kolegiatą zbudowano „grotę Maryi” jako wotum za opiekę nad Szamotułami pod okupacją niemiecką. Nabożeństwo do Szamotuł Pani odprawia się codziennie rano i wieczorem, a obraz odsłaniany i zasłaniany jest przy dźwiękach hejnału.

Kościół w Szamotułach, w stylu gotyckim, wystawił Dobrogost Szamotulski w 1424 r. Ponad 100 lat później uzyskał on godność kolegiaty. Po przerwie, która została spowodowana Kulturkampfem, tytuł przywrócił abp Juliusz Paetz w 2000 r. Kolegiatę kilkakrotnie remontowano i odnawiano po ostatniej wojnie. Nową polichromię wykonał zespół pod kierunkiem Wacława Taranczewskiego. W kościele znajdują się krucyfiks szamotulski z 1370 r. i cenne obrazy renesansowe: Pokłon Trzech Króli i Święta Anna Samotrzeć.

Po nawiedzeniu cudownego obrazu trzeba koniecznie pójść do tzw. Baszty Halszki i mieszczącego się w niej Muzeum Ziemi Szamotulskiej. Nazwa wieży łączy się z romantyczną i smutną historią Halszki Ostrogskiej, żony Łukasza Górki, który więził ją tu przez 14 lat.

2021-04-06 13:06

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Moje wędrówki po Włoszech

Niedziela Ogólnopolska 36/1999

[ TEMATY ]

turystyka

Ned Dunn - Flickr / en.wikipedia.org

Viterbo

Viterbo
Niewielkie Viterbo, położone w północnym Lacjum, w porównaniu z innymi miastami Italii nie posiada zbyt wielu szczególnie cennych zabytków. Poza kilkoma renesansowymi pałacami i dwoma romańskimi kościołami jest tu jeszcze pałac papieski z unikalną gotycką loggią - i to prawie wszystko. Miasteczko samo w sobie jest jednak urokliwe i natknąć się w nim można na wiele czarujących zaułków i placyków. Podążając nimi, przypadkowy wędrowiec bezwiednie kroczy śladami pewnego dziewczęcia, które żyło tutaj w połowie XIII w. Biedni rodzice nadali dziecku imię Róża, tak podobno było urodziwe. Ta młoda istotka, nie dbając jednak zbytnio o sprawy doczesnego świata, swoim nad wiek rozwiniętym życiem duchowym, modlitwą, a przede wszystkim pokutą starała się dawać współziomkom godziwy przykład chrześcijańskiego życia. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, dziewczyna ściągnęła na siebie wiele przykrości i prześladowań, łącznie z wygnaniem z rodzinnego miasta. Nie przyjęto jej też do miejscowego klasztoru klarysek. Ponieważ jednak moc w słabości się doskonali, tak też po jej rychłej śmierci w 1253 r. otrzymane u jej grobu liczne łaski zwróciły uwagę na tę skromną, a świętą postać. Już w cztery lata po jej śmierci nietknięte rozkładem ciało przeniesiono w uroczystej procesji pod przewodnictwem papieża Aleksandra IV do kościoła Sióstr Klarysek. W ten sposób znalazła się tam, gdzie odmówiono jej wstępu za życia. Kanonizowana dwieście lat później, w 1458 r., po dokonanym u jej ciała uzdrowieniu jednego z kardynałów, stała się odtąd św. Róża patronką Viterbo. Jej skromny domek został pieczołowicie odrestaurowany i można go dzisiaj oglądać niedaleko kościoła pod wezwaniem Świętej. Miasto co roku 3 września wieczorem, czci pamięć św. Róży a forma tego święta przybiera kształt nigdzie indziej nie spotykany. Dobrze zachowane - pomimo upływu ponad 700 lat - serce św. Róży umieszczane jest w relikwiarzu na szczycie trzydziestometrowej wieży i obnoszone ulicami miasta w uroczystej procesji. Tradycja budowy bardzo wysokich wież, zwanych tutaj "macchina di Santa Rosa", sięga z górą trzystu lat. Dawniej starano się budować wieże coraz wyższe i wyższe, tak że przekraczały wysokość 30 m. Jednak po serii tragicznych wypadków zmniejszono nieco wysokość, lecz i tak konstrukcja sięga czwartego piętra.Rzęsiście oświetlona budowla wystaje niejednokrotnie ponad dachy domów miasta, tak że jej wierzchołek przesuwa się majestatycznie ponad budynkami. Konstrukcja wieży św. Róży składa się z metalowego rusztowania, drewnianych wsporników i niezwykle bogato udekorowanej obudowy z masy papierowej. Waga tak wysokiej budowli jest niebagatelna i przekracza pięć ton. Aby unieść tak ogromny ciężar i nie przewrócić go podczas procesji, tragarze, zwani tutaj "kawalerami św. Róży", muszą długo ćwiczyć. Zwłaszcza trudna i niebezpieczna jest operacja uniesienia w górę "macchiny". Musi się to odbywać równo i jednocześnie z każdej ze stron, gdyż inaczej może dojść do przechyłów wieży, grożących jej przewróceniem. Prestiżowe zajęcie tragarzy wymaga doświadczenia i dlatego czynią to przeważnie ci sami z roku na rok, rzadko i nieznacznie zmieniając skład osobowy zespołu. "Kawalerowie św. Róży" traktują swoją misję bardzo poważnie. Noszą białe tradycyjne stroje i w tym samym kolorze chusty na głowach, a w talii są przepasani czerwonymi szarfami. Po dziesięciu latach noszenia mają prawo do założenia prestiżowej niebieskiej szarfy. Wieczorna procesja, której trasa liczy ok. jednego kilometra, ściąga do Viterbo wielu widzów z całego Lacjum, którzy wraz z mieszkańcami zapełniają tłumnie ulice, okna, balkony i dachy pobliskich domów. Zawsze pozostaje dreszczyk emocji, iż wieża może się przewrócić. Tak nieraz bywało. W 1801 r. krzyk okradzionej przez złodzieja kobiety spowodował tumult wśród widzów. Wybuchła panika i 22 osoby zostały stratowane na śmierć. Trzynaście lat później w wyniku zawalenia się części ogromnej wieży dwóch tragarzy poniosło śmierć, a kilku innych zostało rannych. W 1820 r. zbudowana przez Angelo Papiniego nowa wieża została przewrócona na głównej ulicy Viterbo, zwanej Corso Italia. Stało się tak na skutek rozkołysania wysokiej konstrukcji przez niefrasobliwych tragarzy, którzy nadużyli wina, świętując zakończenie budowy nowego obiektu. W 1893 r. ulewny deszcz uniemożliwił rozpoczęcie procesji, a podniecona takim obrotem sprawy grupa anarchistów zniszczyła wieżę, podpalając ją. Wreszcie stosunkowo niedawno, w 1967 r., przechył wieży wymusił przerwanie procesji. Na szczęście obyło się bez ofiar w ludziach. Każda wieża nosi nazwisko swojego konstruktora. Obecnie używana nazywa się Giuseppe Zucchi i została zbudowana w 1967 r. Otrzymała przydomek "lot aniołów", ze względu na liczne postacie tych duchów niebieskich, umieszczone na czterech kolejnych piętrach. Na samym szczycie budowlę wieńczy postać św. Róży. W miejscowym muzeum można zobaczyć modele wież noszonych w procesjach w przeszłości. Viterbo leży przy drodze do Rzymu, a więc łatwo tu zajrzeć podczas pielgrzymki do Wiecznego Miasta.
CZYTAJ DALEJ

Trzy lata papieskiej pomocy Ukrainie: tiry z żywnością, karetki, sprzęt medyczny

2025-02-24 08:01

[ TEMATY ]

pomoc

Franciszek

pomoc dla Ukrainy

pomoc Ukrainie

Karol Porwich/Niedziela

Ponad 260 tirów żywności i odzieży, karetki pogotowia, samochody, mobilny szpital, sprzęt medyczny - pomoc od Papieża Franciszka od trzech lat nieustannie płynie na Ukrainę. Oprócz tej pomocy równie ważna jest obecność wśród Ukraińców - mówi Mediom Watykańskim kardynał Konrad Krajewski, jałmużnik papieski, który dziewięciokrotnie wiózł dary na Ukrainę i koordynuje pomoc ofiarom tej wojny.

Kard. Konrad Krajewski, jałmużnik papieski od trzech lat przekazuje Ukraińcom pomoc od Ojca Świętego. „Można oczywiście tę pomoc oszacować w liczbach” - mówi Mediom Watykańskim kard. Krajewski. Dodaje jednak, że ważna jest zarówno pomoc wymierna, jak i niewymierna.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: w oczekiwaniu na najnowszy biuletyn medyczny – co wiemy do tej pory?

2025-02-24 17:28

[ TEMATY ]

papież Franciszek

zapalenie oskrzeli

Poliklinika Gemelli

PAP

Poliklinika Gemelli

Poliklinika Gemelli

Od 14 lutego papież Franciszek przebywa w rzymskiej Poliklinice Gemelli, gdzie trafił z powodu zapalenia oskrzeli. Pierwsze komunikaty o stanie zdrowia Ojca Świętego były dość uspokajające. Franciszka odwiedziła nawet włoska premier Giorgia Meloni. Po badaniach okazało się, że papież ma obustronne zapalenie płuc, a w ostatnią sobotę Watykan poinformował, że stan papieża „nadal pozostaje krytyczny”. W ciągu kilku najbliższych godzin powinien ukazać się najnowszy biuletyn medyczny.

Od kilku tygodni papież Franciszek miał objawy przeziębienia. Już podczas audiencji generalnej 5 lutego Ojciec Święty przyznał, że z powodu przeziębienia trudno jest mu mówić. Dlatego o odczytanie katechezy poprosił jednego ze współpracowników. Podobnie było podczas Mszy św. na Placu św. Piotra 9 lutego. Wtedy Franciszek przerwał odczytywanie homilii podkreślając, że ma kłopoty z oddychaniem. Pomimo tego papież pozostał na Placu i kontynuował sprawowanie Mszy św. Sytuacja powtórzyła się także podczas audiencji ogólnej w Auli Pawła VI 12 lutego. Franciszek wyjaśnił, że ma trudności z czytaniem z powodu zapalenia oskrzeli.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję