Ostatnio zagłębiłam się w tematach syberyjskich, bo czytam Opowiadania kołymskie Warłama Szałamowa. Niemalże jednocześnie natrafiłam na rosyjską powieść współczesną o podobnej tematyce pt. Granica zapomnienia Siergieja Lebiediewa.
Ktoś zapyta: po co siedzę w sprawach tak trudnych i ciężkich, dziś już raczej nieaktualnych. Jak jednak zrozumieć współczesnego człowieka bez tej minionej historii? Jak tam, w Rosji, współcześni radzą sobie z tą straszną przeszłością, skoro i my ze swoją też mamy tyle problemów?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Człowiek nie może zadowalać się tylko tym, że ma co jeść, dach nad głową i nie jest mu zimno. Od trudnych pytań się nie ucieknie. Miałam tak zwaną przyszywaną ciocię. Już nie żyje. Pochodziła z Wołynia i odkąd ją pamiętam, zawsze była siwiuteńka. Nie miała nikogo bliskiego. Wiadomo dlaczego, ale o tym się nie mówiło. Ona sama nigdy nie poruszała tematu swojej przeszłości. I choć zagłębiam się w trudnych lekturach, kibicuję przywracaniu pamięci Żołnierzom Niezłomnym, to temat Wołynia jest dla mnie wciąż za trudny.
Bywa, że rano, gdy wstaję, i akurat spojrzę na Opowiadania kołymskie, to chce mi się płakać nad tymi losami ludzkimi na dalekiej północy. Co oni czuli, co przecierpieli... Ich szczątki są gdzieś tam porozrzucane w krainie wiecznej zmarzliny... Same się cisną na usta słowa: „Wieczne odpoczywanie...”.
Może warto czasem zafundować sobie jakąś trudniejszą lekturę i nabrać nieco dystansu do własnego komfortu albo stwierdzić, że jesteśmy prawdziwymi szczęściarzami?