Reklama

Niedziela Świdnicka

Wojenne losy

Mija 80 lat od pierwszej, największej wywózki Polaków na Sybir. Ten okrutny czas wspomina ks. prał. Stanisław Pająk, kapelan wałbrzyskich Sybiraków.

Niedziela świdnicka 6/2021, str. IV

[ TEMATY ]

zesłanie

Sybiracy

Dzień Sybiraka

Ryszard Wyszyński

Ks. prał. Stanisław Pająk prezentuje obrazek Matki Bożej Częstochowskiej, jego największą pociechę na zesłaniu

Ks. prał. Stanisław Pająk prezentuje obrazek Matki Bożej Częstochowskiej, 
jego największą pociechę na zesłaniu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nieznana jest liczba Polaków wywiezionych na Sybir po wkroczeniu armii sowieckiej na teren Polski wschodniej po 17 września 1939 r. Według szacunków historyków, którzy zajmują się II wojną światową, jest to od kilkuset tysięcy, do miliona osób: dorosłych, dzieci, starców. Do aresztowań Polaków dochodziło już od pierwszych dni sowieckiej okupacji. Polityczna władza z pomocą funkcjonariuszy NKWD przeprowadziła na wschodzie dawnej Polski co najmniej 4 masowe wywózki Polaków.

Polaków wywożono całymi rodzinami, bez powodu, tylko dlatego, że byli Polakami.

Podziel się cytatem

Pierwszą i największą była ta, której dokonano 10 lutego 1940 r. Polaków wywożono całymi rodzinami, bez powodu, tylko dlatego, że byli Polakami. Do licznych ciężarów, które spadły na nich, jak głód i cierpienie, doszły strach o swój dalszy los oraz ciężkie mrozy, przez które wielu z nich zamarzło podczas drogi. Polaków transportowano przez wiele tygodni pociągami towarowymi, w zamkniętych wagonach, których poprzednio używano do przewozu bydła. Czas ten dobrze pamięta ks. prał. Stanisław Pająk, kapelan wałbrzyskich Sybiraków, rezydent parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Wałbrzychu, który urodził się na Kresach Rzeczpospolitej w 1931 r.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Świadek pierwszej wywózki

– Pochodzę z Bukówki, to miejscowość położona ok. 7 km od Tłumacza w dawnym województwie stanisławowskim. Niezbyt duża, ale mieliśmy u siebie kościół filialny, do którego w każdą niedzielę przyjeżdżał ksiądz z parafii z Niżniowa, który uczył nas w szkole religii. 10 lutego 1940 r. o świcie rozpoczęły się aresztowania Polaków i masowe wyrzucanie ich z domów. Wywieziono nie tylko nas, ale także wszystkie rodziny, całą naszą miejscowość. Gdyby nie wojna, mógłbym chodzić wtedy do II klasy.

Po wojnie często słyszałem od Sybiraków, że sowieci wybierali ludzi, którzy byli dla nich politycznie najbardziej niewygodni, ale w naszej wsi wywózka objęła wszystkie rodziny – bez wyjątku! Nawet, dwie rodziny ukraińskie, które mieszkały na kolonii. Rodzice prowadzili nieduże gospodarstwo, a w domu było pięcioro dzieci. Najpierw jechaliśmy stłoczeni pociągiem do Tłumacza. Tam załadowali nas do transportu kolejowego już na szerokich torach i wieźli przez cały miesiąc, hen… na północ, aż nasz pociąg zatrzymał się w Republice Komi, w rejon Syktyvkaru (stolica). Dalej jechaliśmy samochodami ciężarowymi, ledwo przykrytymi plandeką, na mrozie. Na koniec każda z polskich rodzin – z tej pierwszej wywózki – była odbierana przez miejscowych, którzy przyjeżdżali po nas saniami i jechaliśmy wśród śniegów i lasów do ich chat – opowiada ks. Stanisław. – Dorosłych i młodzież natychmiast zabrano do wycinki drzew. Pierwsze, ścięte przez naszych rodziców sosny posłużyły do budowy baraków, w których nas rozlokowano. Miejscowym, u których mieszkaliśmy, jeszcze przed naszym przyjazdem nakazano, żeby uważali, bo ci, którzy przyjadą, to wielcy przestępcy. Przyjmowali nas więc z lękiem, ale gdy zobaczyli dzieci i starców, dziwili się bardzo, co to za przestępcy i byli nam życzliwi – dodaje kapłan.

Reklama

W Komi sowieci trzymali Polaków pod nadzorem, ale obóz drutów nie miał. Dorośli pracowali bardzo ciężko w lesie. Ale i tak nie było najgorzej, bo np. z Polaków wywiezionych jeszcze dalej na północ Komi po wojnie mało kto powrócił. Główną pracą, do której zostali wysłani ojciec, brat i najstarsza siostra ks. Stanisława, był wyrąb drzew, a zwłaszcza dominującej w tamtejszych lasach sosny. – Oczyszczone z gałęzi pnie zwożono nad brzegi rzek, gdzie były układane w stertach tak umiejętnie, że po wyjęciu jednej bali, staczały się z brzegu prosto do wody. Wiosną, gdy rzeka przybrała, były masowo spławiane. Polaków jednak już do tego spławiania nie brano, zapewne z obawy, że nie wrócą – wspomina ks. Stanisław. – Ja nie pracowałem, podobnie jak moja siostra Krysia, byliśmy wtedy jeszcze za mali.

Reklama

Obrazek Matki Bożej

Jedno z najcieplejszych wspomnień, które utkwiło w sercu ks. Stanisława z pobytu w Komi, wiąże się z obrazkiem Matki Bożej Częstochowskiej, który stał się największą pociechą dla niego i jego sióstr. Obrazek pojawił się tak niespodziewanie i był dla nich tak święty i ważny, jak relikwie. Szczęśliwie przetrwał wojnę. – Nie pamiętam, czy to był rok 1942 czy 43, ale zaczęły docierać do Polaków w naszym łagrze jakieś drobne rzeczy z ubioru albo i żywność: suchary, może konserwy. Nie było tego wiele, ale pewnego razu wśród tych rzeczy znalazł się też plik czarno-białych obrazków z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej, wydrukowanych w Anglii. Przy obrazku znajdował się tekst modlitwy, którą napisał z myślą o Polakach wywiezionych do łagrów biskup polowy Wojska Polskiego Józef Gawlina. – Obrazek i tekst ogromnie nas uradowały, chroniliśmy tę naszą świętość. Pozwolił nam uwierzyć, że ktoś na świecie jeszcze o nas pamięta. Modlitwa bp. Gawliny była setki razy odmawiana wieczorami. Czytaliśmy ją z oczami pełnymi łez, rozważaliśmy każde jej słowo – wspomina ks. Stanisław. – Obrazek przechowała moja siostra z Wrocławia, a po jej śmierci mam go ja, jako ostatni z naszej rodziny. Całe moje rodzeństwo już zmarło.

Powrót do ojczyny

Po śmierci rodziców, w 1944 r. Stanisław wraz z siostrami zostali wywiezieni z Komi do Krasnodarskiego Kraju, w rejon Morza Czarnego. Do ojczyzny udało im się powrócić w 1946 r. Pierwszym miastem, w którym zamieszkał przyszły ksiądz, był Zgorzelec. To tu, po 3-letniej służbie wojskowej oraz po studiach w seminarium, 23 czerwca 1963 r. Stanisław Pająk został wyświęcony na kapłana przez bp. Pawła Latuska.

2021-02-03 10:04

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Warszawa: odsłonięcie i poświęcenie odnowionej Symbolicznej Mogiły Sybirackiej

[ TEMATY ]

pomnik

Sybiracy

Warszwa

ipn.gov.pl

Odsłonięcie i poświęcenie Symbolicznej Mogiły Sybirackiej

Odsłonięcie i poświęcenie Symbolicznej Mogiły Sybirackiej

Na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach odbyła się uroczystość odsłonięcia i poświęcenia odnowionej Symbolicznej Mogiły Sybirackiej. W imieniu biskupa polowego poświęcenia pomnika dokonał ks. kpt Mateusz Korpak, administrator katedry polowej.

Symboliczna Mogiła Sybiraków znajduje się obok kwatery powstańców styczniowych. Upamiętnia Polaków zesłanych, więzionych, zmarłych i zgładzonych na ziemiach byłego imperium carskiego i sowieckiego.

CZYTAJ DALEJ

Watykan: papież spotkał się z ojcami, których córki zginęły w wyniku wojny w Ziemi Świętej

2024-03-27 12:01

[ TEMATY ]

Ziemia Święta

papież Franciszek

Pro Terra Sancta

PAP/EPA/ALESSANDRO DI MEO

Podczas dzisiejszej audiencji ogólnej Franciszek przypomniał historię Bassama Aramina i Ramiego Elhanana, Izraelczyka i Araba, których córki w wieku 10 i 13 lat zostały zabite podczas toczącej się wojny w Ziemi Świętej. Nieco więcej wiadomości na ten temat przekazał Salvatore Cernuzio z Radia Watykańskiego.

Zakon Rycerski Świętego Grobu w Jerozolimie – INSTYTUT NIEDZIELA- FUNDACJA INSTYTUT MEDIÓW zachęcają do wsparcia specjalnej zbiórka dla chrześcijan z Strefie Gazy.

CZYTAJ DALEJ

Kraków: uroczystości pogrzebowe poety Leszka Długosza

2024-03-27 19:12

[ TEMATY ]

pogrzeb

PAP/Łukasz Gągulski

- Żegnamy człowieka niezwykłego, o którego prawdziwym duchu mówi jego poezja - mówił abp Marek Jędraszewski w czasie uroczystości pogrzebowych śp. Leszka Długosza w kościele Świętego Krzyża w Krakowie. Doczesne szczątki artysty spoczęły na Cmentarzu Rakowickim.

- Żegnamy człowieka niezwykłego, o którego prawdziwym duchu mówi jego poezja, a także często poezja śpiewana - stwierdził abp Marek Jędraszewski na początku Mszy św. pogrzebowej w kościele Świętego Krzyża w Krakowie. Zwrócił uwagę na zbiór wierszy „Ta chwila, ten blask lata cały”. - Ten zbiór mówi wiele o miłości pana Leszka Długosza do życia; do tego, by tym życiem umieć się także upajać - dodawał metropolita krakowski cytując fragmenty poezji, wśród których był wiersz „Końcowa kropka”. - Odejście pana Leszka Długosza jest jakąś kropką, ale tylko kropką w jego wędrówce ziemskiej - mówił abp Marek Jędraszewski. - Głęboko wierzymy, że dopiero teraz zaczyna się pełne i prawdziwe życie; że z Chrystusem zmartwychwstałym będziemy mieć udział w uczcie cudownego życia bez końca. Tym życiem będziemy mogli się upajać i za nie Bogu dziękować i wielbić - dodawał metropolita krakowski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję