Nie wiemy, kim byli Mędrcy ze Wschodu. Tradycja widzi w nich magów, filozofów, królów. Postrzegano ich również jako przedstawicieli trzech ras: jeden z nich miał być biały, drugi – czarny, a trzeci – żółty. Sugerowano też, że jeden był młody, drugi – w średnim wieku, trzeci natomiast – w podeszłym. Niezależnie jednak od tego, kim byli i jacy byli ci mędrcy, ważne jest to, że uosabiają oni ludy pogańskie, a więc również tych, którzy nie wierzą w Boga, odrzucają Jego istnienie i obecność.
Czy dialog chrześcijan z poganami ma sens? Czy jest w ogóle możliwy?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Dialog to ważna i piękna forma porozumiewania się, bardzo istotna w życiu, choć jest ona prosta i trudna zarazem. Przez dialog zwalcza się uprzedzenia i stereotypy, buduje pokój na świecie. Również sens chrześcijańskiej wiary opiera się na dialogu, i to z każdym – wierzącym i niewierzącym. Jezus zrewolucjonizował dialog, mówiąc o „nadstawieniu drugiego policzka”. To jedno z najbardziej radykalnych sformułowań Chrystusa, które dla wielu z nas jest czymś abstrakcyjnym, a nawet gorszącym. Ale właśnie tędy prowadzi to wąskie wejście do królestwa Bożego. Przebiega ono drogą dialogu i oddania się w posiadanie drugiemu. „Jeśli traktujemy grzesznika jako kogoś gorszego – wyjaśnia papież Franciszek – to kierujemy się w stronę zła, Szatana, który tylko czeka, by w sercu chrześcijanina narodziła się nienawiść, złość w stosunku do poganina”. Dialog zbliża ludzi i uczy cierpliwego słuchania, zadawania pytań, aż po możliwość wypowiadania się. Tak rozumiany dialog zakłada otwartość, dobrą wolę i wzajemny szacunek.
Dialog z ateistami jest ważnym elementem nowej ewangelizacji. Niewierzący może dojść do wiary dzięki spotkaniu człowieka, który wyznaje wiarę w życiu codziennym, dla którego nie jest ona złudzeniem, sentymentalizmem, ucieczką od rzeczywistości czy wygodnym schronieniem, lecz jest zaangażowaniem całego życia. W ten sposób wspólnota ludzi wierzących stanowi drogę dla obojętnych i wątpiących. Wymaga to jednak pewnego warunku: świadectwo wiary każdego z nas musi się stawać coraz bardziej przejrzyste. Ateistom należy pokazywać pozytywy płynące z wiary: wartość życia, ofiarną i bezinteresowną miłość, które bez wiary w Boga nie znajdują ostatecznych podstaw. Ludzie stają się ateistami wtedy, gdy czują się „lepsi od swojego Boga”. Podobnie jak ludzie, którzy odrzucają Kościół, bo sami czują się „lepsi od Kościoła”. Postawa katolika wobec ateisty jest postawą osoby wobec osoby, nie może zatem być lekceważąca czy obraźliwa, lecz powinna być życzliwa i bez uprzedzeń.
Reklama
Postawa katolika wobec ateisty nie może jednak pozostać bezkrytyczna. Przypomniał nam o tym Benedykt XVI, który podczas swojej wizyty w Hiszpanii w 2011 r. skrytykował ludzi, „którzy uważając siebie za bogów, myślą, że nie potrzebują więcej korzeni ani fundamentów poza samymi sobą (...). Chcieliby sami decydować o tym, co jest prawdą, a co nie, co jest dobre, a co złe, słuszne i niesłuszne; decydować, kto zasługuje na to, by żyć, a kogo można poświęcić w imię innych perspektyw”. Papież ostrzegł też przed „pokusą wolności bez Boga” i zaapelował do młodzieży, aby ich posłanie miłości odbiło się echem u niewierzących.
Katolik nie powinien przyjmować postawy milczenia czy obojętności wobec zła, gdyż zła nie można tolerować. Wobec agresywnego wybuchu misyjnego ateizmu, który ma dzisiaj wiele twarzy, katolik ma prawo domagać się, by argumenty i przekonania ludzi wierzących traktowano z należytą powagą. Odnosi się on do ateisty z chrześcijańską miłością bliźniego. Niestety, nie zawsze jest ona odwzajemniana. Katolik nie nazywa ateisty chorym psychicznie, jak to czynią niektórzy ateiści pod wodzą brytyjskiego profesora Richarda Dawkinsa, uważając, że chrześcijanie to ludzie z urojeniami. Miłość do Boga motywuje do odwagi i świadectwa życia. Katolicy mają obowiązek ułatwiać dostęp do Boga, ukazywać Jego obecność w życiu publicznym. Czynią to przez świadectwo żywej i dojrzałej wiary.
Rozmowa z ateistami może być pomocna w formowaniu wiary. Profesor Michael Novak, amerykański ekonomista i teolog, słusznie zauważył, że ateiści czasem dobrze wyrażają to, co wierzący boją się jasno wypowiedzieć, a w związku z tym sami nie mają odwagi z pewnymi sprawami się skonfrontować. Może więc niekiedy warto dać się sprowokować, właśnie przez niewierzących, do krytycznej refleksji nad jakością naszej wiary.
O potrzebie dialogu z ateistami mówi często papież Franciszek. Przypomina, że Bóg stworzył wszystkich na swój obraz i podobieństwo, dlatego jesteśmy wizerunkiem Pana. Również ten, kto nie jest katolikiem – może, a nawet powinien – czynić dobro. Czynienie dobra jest piękną drogą do pokoju. Jeśli my, każdy ze swej strony, dzielimy się dobrem z innymi – spotykamy się z nimi na tej płaszczyźnie, to powoli, stopniowo, krok po kroku tworzymy kulturę spotkania, której tak bardzo potrzebujemy. Nie można wznosić murów wobec niewierzących, gdyż może to prowadzić do zabijania w imię Boga, a mówienie, że można zabijać w imię Boga, jest po prostu bluźnierstwem. Franciszek przypomniał nam w ten sposób o konieczności dialogu także z ateistami. Papież wyznał: „Kiedy słyszę: «ale ja nie wierzę, ojcze, jestem ateistą», odpowiadam: «czynisz dobro i to nas łączy»”. Ateista też chce być dobrym człowiekiem. Chrześcijanin jednak idzie dalej, bo chrześcijaństwo jest wymagające. Przez dobroć dąży do świętości, bo tego pragnie od niego Chrystus.