Pani Bogumiła pisze:
„Również w Waszym piśmie, w listach do redakcji, coraz częściej pojawia się problem samotności. Chciałabym i ja dołączyć kilka swoich zdań na ten temat, bo wiele o tym myślałam...”. Ci, którzy cierpią z powodu samotności, nie odbierają jej pozytywnie i zawsze widzą w niej tylko przymusowe odizolowanie, radykalne i ostateczne odcięcie od ludzi, opuszczenie przez innych i świat. W lęku przed taką samotnością wiele osób zbyt szybko zakłada rodzinę, z pierwszymi napotkanymi kandydatami, bez szukania woli Bożej. Tak właśnie mogą się zacząć tragedie nieszczęśliwych rodzin. Istnieją trzy drogi życia: samotność w świecie, stan duchowny i stan małżeński. Nie jest prawdą, że trzeba się poświęcić i wyjść za mąż, bo wtedy to nie jest powołanie, ale przymus. Aby mieć do czegoś powołanie, trzeba znajdować radość i satysfakcję w tym, czym się zajmujemy. Samymi dobrymi chęciami nie wzniesiemy dobrych budowli. Nie jest też prawdą, że taki wybór jest egoizmem, bo sam apostoł zalecał spokojne i bogobojne samotne życie, które ma swoją wartość przed Bogiem. Pan Jezus pochwalił Marię, a nie Martę, choć i tej drugiej przecież nie potępił. Wielu zaprzepaściło Boga, bo nie szukali oni indywidualnej drogi swojego życia.
Reklama
Poczucie osamotnienia traktowane jest przez profesjonalistów zajmujących się dziedzinami społecznymi jako przejaw patologiczny, niepożądany lub też uznawane jest za normalny składnik ludzkiej egzystencji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Każdy człowiek od czasu do czasu odczuwa samotność, np. z powodu śmierci osób bliskich, kalectwa czy choroby, a nawet barier kulturowych. Cierpienie i śmierć przeżywane są obecnie często w poczuciu osamotnienia, a nierzadko w całkowitym opuszczeniu. Zajrzyjmy do szpitali, na oddziały internistyczne – są one przepełnione starszymi ludźmi, na których nikt nie czeka w ich domu. Święty Jan Paweł II powiedział w Kaliszu, że miarą cywilizacji, miarą uniwersalną, ponadczasową, obejmującą wszystkie kultury, jest jej stosunek do życia. Toteż w cywilizacji miłości nie ma miejsca na aborcje, eutanazje ani na „eliminacje”, jak to określano podczas pewnej audycji telewizyjnej opowiadającej o ludzkich czworaczkach i pięcioraczkach oraz „konieczności” zmniejszenia ich liczby przed porodem – dla dobra pozostałych...
Ten, kto kocha tylko siebie, zawsze będzie samotny, bo nie ma u niego miejsca dla innych. Dlatego poczucie samotności, według mnie, jest ściśle związane z umiejętnością kochania: czy się kocha? I kogo się kocha? Gdy kochamy Boga prawdziwie, potrafimy też kochać szczerze innych ludzi, dla nich samych, a nie dla korzyści, jakie możemy od nich uzyskać. Wtedy nigdy nie będziemy się czuli opuszczeni i zdradzeni, a samotność nie będzie dla nas ciężarem nie do udźwignięcia.