Ograniczenia związane z walką z rozprzestrzenianiem się epidemii COVID-19 dotkliwie dotknęły naszych przedsiębiorców. Choć straty firm są duże, od początku pandemii rząd robi wszystko (w zakresie, na jaki pozwala nam uczestnictwo w Unii Europejskiej i zobowiązania płynące z traktatów), by stworzyć spadochron chroniący polskie firmy przed utratą płynności finansowej, a tym samym zabezpieczyć rynek pracy.
Choć opozycja podburza kolejne grupy społeczne i otwarcie wspiera tzw. protest kobiet, wzięła na siebie odpowiedzialność za zwiększenie liczby zakażeń, z którym mieliśmy do czynienia w listopadzie. Obiektywnie trzeba przyznać, że sytuacja gospodarcza Polski wygląda dużo lepiej niż w innych krajach UE. Dzięki ogromnym pakietom pomocowym, którym były tarcze: antykryzysowa, finansowa i branżowa, udało nam się uniknąć kryzysu na rynku pracy oraz kompletnego załamania produkcji i rynku usług.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dzięki odpowiedniemu dostosowaniu instrumentów do warunków naszej gospodarki, polski przemysł zanotował najlepsze rezultaty w całej Unii Europejskiej. Podobnie rzecz się ma z bezrobociem, które w Polsce wynosi zaledwie 3% i należy do dwóch najniższych w Europie (lepsi są tylko Czesi) oraz spadkiem PKB, który niższy niż w Polsce był tylko na Litwie.
Korzystanie ze skutecznych rozwiązań
Reklama
Rząd, widząc skuteczność tych rozwiązań, postanowił kontynuować, a wręcz poszerzyć pomoc dla polskich przedsiębiorców. Minister finansów zapowiedział już, że pomoc będzie trwała „tak długo, jak będzie potrzebna”, a z informacji przekazanych przez Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii wynika, że nowy pakiet pomocowy, będzie skierowany do ok. 40 branż. Tarcza branżowa 6.0 ma zapewnić naszym firmom blisko 4 mld zł pomocy miesięcznie, a uruchomiona z początkiem nowego roku Tarcza Finansowa 2.0 to 35-40 mld zł wsparcia dla przedsiębiorców, w tym branż takich jak: gastronomia, przewozy, turystyka, a także kultura. – Tarcza 2.0 to co najmniej 35 do 40 mld zł, 3 mld zł dla mikrofirm, 5 mld zł dla małych firm; dla średnich i większych – to pozostałe 25-27 mld zł – powiedział premier, zapowiadając na konferencji prasowej wdrożenie nowego programu pomocowego.
Pieniądze otrzymają też firmy, które wcześniej nie mogły liczyć na pomoc, m.in. te zajmujące się przewozami autokarowymi, cateringiem oraz zatrudniające pilotów i przewodników wycieczek, a także świadczące usługi pralnicze. Pomoc mają otrzymać również samorządy, co umożliwi zabezpieczenie lokalnych budżetów, przy jednoczesnych zwolnieniach np. z podatków od nieruchomości.
Dodatkowym mechanizmem wspierającym przedsiębiorstwa jest objęcie specjalną zasłoną finansową firm założonych na krótko przed wybuchem pandemii, tj. po 30 listopada 2019 r. Mają one dostać dofinansowanie z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. W ramach tych rozwiązań przedsiębiorstwa te będą mogły liczyć na zwolnienia z tytułu składek ZUS za każdego pracownika. Ma to zabezpieczyć rynek pracy przed zwolnieniami.
Aby tak się stało, nowe rozwiązania muszą być zaakceptowane przez Komisję Europejską. Jak zapewniają przedstawiciele rządu, decyzji unijnego organu należy się spodziewać w połowie grudnia.
Pieniądze na tarcze
Skąd pieniądze na tarcze? To pytanie zadaje sobie większość osób czytających o proponowanych rozwiązaniach. Okazuje się, że znaczna część środków (14 mld zł) pochodzi z niewykorzystanej puli pierwszej „tarczy”. Pozostałe miliardy mają zostać zapewnione dzięki kolejnej emisji obligacji PFR. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie ostatnie lata stabilnego i zrównoważonego wzrostu gospodarczego oraz systematyczne redukowanie naszego zadłużenia. Można powiedzieć, że Polska „odcina dzisiaj kupony” od odpowiedzialnej polityki ostatnich lat. Wiele krajów Unii Europejskiej nie może pozwolić sobie na taki luksus.