W powietrzu czuć już pierwsze podmuchy jesieni. Dni stały się krótsze, wieczory chłodniejsze, a deszcz nie cieszy już tak samo jak w czasie letnich upałów. W szkołach rozbrzmiały pierwsze dzwonki, rodzice wrócili do pracy... Wszystko powoli wraca do normy.
Rutyna jest człowiekowi potrzebna, wierzcie mi, mówi to bowiem osoba, która przez wiele lat butnie twierdziła, że jest inaczej, że jedyną słuszną drogą jest przygoda, czytanie książek przez całą noc, spontaniczne wyjazdy czy decyzje podejmowane w ułamku sekundy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Być może ta zmiana w myśleniu jest konsekwencją wieku fizjologicznego. Organizm przestał tak dobrze tolerować nieprzespane noce. Być może doświadczenie, które porzuciło szept i pełnym głosem informuje, iż ta nieprzespana noc oznacza dezorganizację życia rodzinnego i zawodowego, a co za tym idzie – niepotrzebne nerwy oraz zaległości. Coraz częściej słucham tego głosu i, ku własnemu zaskoczeniu, naprawdę lepiej się z tym czuję. Zachowywanie rytmu snu, pracy i odpoczynku niesie za sobą spokój.
Reklama
Niedawno przeczytałam fragment pewnego utworu, którego autor twierdził, że młodość najlepiej opisują czasowniki (biegać, tańczyć, uczyć się), wiek średni – rzeczowniki (dzieci, praca, dom, zadania), a jesień życia – przymiotniki (słaby, wyciszony, refleksyjny, czuły, ciepły). W nawiasach zawarłam przykładowe słowa, jednak koncepcja sama w sobie jest dość ciekawa. Bezsprzecznie jednak na każdym etapie życia poszukujemy spokoju.
Wydarzenia ostatniego półrocza wywróciły życie większości z nas do góry nogami. Teraz, po chwili wakacyjnego oddechu i słońca, w którego promieniach u progu jesieni próbujemy zbudować coś na kształt rutyny, planujemy, organizujemy, walczymy o niosące poczucie bezpieczeństwa schematy codzienności. Jedyny problem polega na tym, że w tym wyjątkowym A.D. 2020 wszystko jest podszyte lękiem, bowiem podskórnie wyczekujemy niespodziewanego, które znów zburzy nasz domek z kart.
Strach jest wpisany w naturę ludzką i wbrew pozorom służy człowiekowi. Ostrzega przed niebezpieczeństwem, a niejednokrotnie przed nim ratuje. Starch jest też jedną z tych emocji, nad którymi najtrudniej zapanować.
Sądzę, że właśnie dlatego w Piśmie Świętym tak często pojawia się sformułowanie: „Nie lękajcie się!”. Ktoś policzył, że zostało ono użyte 365 razy – po jednym na każdy dzień roku.
W tym szczególnym czasie pandemii warto zadbać zwłaszcza o najmłodszych, którzy dopiero uczą się oswajać ze strachem, dostrzegać jego pozytywne strony i nie poddawać się tym negatywnym.
Reklama
Owszem, naszą ustabilizowaną rzeczywistość wzięła we władanie niepewność, lecz szczególnie chrześcijanie nie powinni się jej poddawać. I nie mówię tu, broń Boże, o niestosowaniu się do zaleceń sanitarnych – te działania powinniśmy traktować jako wyraz miłości bliźniego! A zakrywanie nosa i ust, utrzymywanie dystansu czy dezynfekcja rąk to naprawdę niewiele kosztujący dar od nas samych dla innych. Mam na myśli raczej to, by lęk nie przesłonił nam drugiego człowieka. Byśmy nie zaprzestawali czułości, pielęgnowali bliskość, rozmawiali, pozdrawiali się na ulicy i uśmiechali, bo uśmiech, nawet gdy usta są zakryte, lśni przecież w oczach.
Byśmy nie pogłębiali w dzieciach lęku, a raczej zapewniali, że jeśli tylko będą przestrzegały odpowiednich zaleceń, one oraz ich najbliżsi: ukochane babcie, dziadkowie, rodzice, o których dzieci naprawdę bardzo się martwią, będą bezpieczni i zdrowi.
Nade wszystko pamiętajmy, że nic nie zastąpi człowiekowi bliskości drugiego człowieka. Nic. Zadbajmy zatem o jak najwięcej czułości, dotyku, przytulania, uścisków i buziaków w naszym domu. Poczucie bliskości redukuje stres, przez co poprawia odporność, która teraz jest tak ważna.