6 sierpnia Kongregacja Nauki Wiary wypowiedziała się na temat nieważności chrztu świętego udzielanego według formuły: „My ciebie chrzcimy w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Konsekwencją noty wyjaśniającej był fakt, iż jeden z księży ze Stanów Zjednoczonych, Matthew Hood, odkrył, gdy oglądał swój chrzest na kasecie wideo, że był ochrzczony według takiej właśnie formuły, i że tym samym jego chrzest jest nieważny. W międzyczasie ks. Hood przyjął inne sakramenty, a w 2017 r. został wyświęcony na prezbitera. Z relacji archidiecezji Detroit wynika, iż ks. Matthew został ponownie ochrzczony oraz przyjął inne sakramenty wraz ze święceniami diakonatu i prezbiteratu, a osoby, które przyjmowały od niego sakramenty, zostały wezwane do kontaktu z archidiecezją i pouczone o nieważności sakramentów (z wyjątkiem sakramentu chrztu świętego, bo do tego, by był on ważny, szafarz nie musi być duchownym ani nawet osobą ochrzczoną).
Jakie są konsekwencje nieważności tego sakramentu?
Odpowiedź eksperta
Reklama
Jako ludzie wierzący intuicyjnie odpowiemy, że skoro chrzest jest bramą sakramentów, to bez niego nie można przyjąć pozostałych sakramentów. Ta intuicja jest zgodna z normą kodeksową, która wskazuje, iż nikt nie może być ważnie dopuszczony do innych sakramentów, dopóki nie przyjmie chrztu. Co jednak w przypadku księdza, który sprawował Msze św., udzielał chrztów, być może bierzmował, słuchał spowiedzi, namaszczał czy asystował przy zawieraniu małżeństw? Odpowiedź wydaje się oczywista: skoro bez chrztu nie można przyjąć innych sakramentów, to święcenia również są nieważne. Kodeks prawa kanonicznego podaje dwa bardzo ważne warunki do ważności święceń, mianowicie, że przyjmuje je mężczyzna ochrzczony. Nieważność święceń skutkuje również tym, że wszystkie akty i czynności wynikające ze święceń są nieważnie podjęte (z wyjątkiem chrztu, o czym było powyżej).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Do tego momentu sytuacja jest klarowna, problematyczny jest natomiast sposób postępowania w danym przypadku domniemanej nieważności święceń. Piszę o domniemaniu nieważności, ponieważ święcenia cieszą się przychylnością prawa i należy udowodnić ich nieważność. Takie sprawy są zarezerwowane dla Trybunału Roty Rzymskiej. Nie będę podejmował tematyki sposobu dowodzenia i prowadzenia procesu, ale nie można pominąć pewnych elementów, które są konieczne. Zainteresowany duchowny lub jego ordynariusz czy promotor sprawiedliwości powinien zredagować skargę powodową i poinformować o fakcie domniemanej nieważności Rotę Rzymską, która decyduje o dalszym przebiegu postępowania. Kodeks zastrzega, że sprawy o nieważność święceń są zarezerwowane dla kolegium sędziowskiego składającego się przynajmniej z trzech sędziów. W 2001 r. przewidziano procedurę administracyjną w takich sprawach, ale to Stolica Apostolska decyduje o sposobie procedowania.
Przesłanka o nieważności chrztu sama w sobie jest bardzo poważna, ale postępowanie archidiecezji Detroit wydaje mi się trochę zbyt szybkie. Nawet jeśli chrzest był nieważny, to czy w tak krótkim czasie udało się zebrać materiał dowodowy i uzyskać wyrok lub dekret na drodze administracyjnej? Oczywiście, duchowny nie powinien wykonywać święceń od momentu poważnej wątpliwości, a od przesłania skargi powodowej ma nałożony zakaz ich wykonywania, ale kto w tak krótkim czasie podjął decyzję o nieważności jego chrztu? Przy stwierdzonej nieważności chrztu konsekwentnie należy powtórzyć wszystkie sakramenty u zainteresowanego (jeśli chce je oczywiście przyjąć i nadal być księdzem), ale brakuje mi w tej historii kilku elementów prawniczej logiki. Rozumiem jednak, że to nie polemika prawników, ale dobro wiernych stało się zasadą naczelną postępowania kościelnych decydentów z Detroit.