Odwiedzając niedawno Swobnicę, o czym pisaliśmy w kontekście funkcjonującego tam Domu „Kuźnia Serc”, odbyłem rozmowę z proboszczem ks. Jackiem Grochowskim SDB, który przeszedł procedurę związaną z pobraniem komórek macierzystych.
Najpierw musimy sobie uświadomić, że chociażby w Polsce co godzinę ktoś dowiaduje się, że ma białaczkę, czyli nowotwór krwi. Tę diagnozę słyszą rodzice małych dzieci, młodzież, dorośli. Bez względu na wiek – każdy może zachorować. Na szczęście każdy może też pomóc. Dla wielu chorych jedyną szansą na życie jest przeszczepienie szpiku lub komórek macierzystych od niespokrewnionego dawcy. Trzeba też sobie jednoznacznie odpowiedzieć, że prawdopodobieństwo znalezienia odpowiedniego dawcy dla pacjenta jest bardzo niskie. Im więcej potencjalnych dawców, tym więcej szans na życie dla chorych na nowotwory krwi.
W przypadku ks. Jacka chodziło o pobranie komórek macierzystych. Historia jednak była rzeczywiście ciekawa: „Kiedy po całej procedurze pobrania – mówi ks. Jacek – i przekazania moich komórek pewnej osobie w Finlandii, zaproszono mnie na wręczenie symbolicznej odznaki, podeszło do mnie pewne małżeństwo i z ogromnym zdziwieniem, widząc księdza, zapytali: „To Kościół na to zezwala?” Aby uświadomić wagę i znaczenie tej pomocy chcę tą drogą dotrzeć do wszystkich wahających się: czy warto? W ramach Fundacji DKMS zarejestrowałem się w 2015 r., ale taki gest na przestrzeni ostatnich lat uczyniły tysiące Polaków. Po trzech latach nagle przyszła informacja, aby skontaktować się z Fundacją. Okazało się, że znalazł się biorca, który potrzebuje moich komórek. Nie ukrywam, że ogarnęła mnie radość i po przejściu badań, czy nadal mogę być dawcą, i po wyrażeniu zgody, okazało się, że jestem jedynym zgodnym dawcą i wyjątkowo zbliżonym do tego pacjenta, jeśli chodzi o DNA i inne dane organizmu. Po wypełnieniu wszystkich procedur pobrano moje komórki macierzyste, a szczególnie limfocyty z krwi obwodowej, przekazano je do Finlandii i po pewnym czasie otrzymałem wiadomość, że wszystko przebiegło pomyślnie i chora osoba dość szybko powraca do zdrowia.
Dla wielu chorych na nowotwór jedyną szansą na życie jest przeszczep szpiku lub komórek macierzystych.
Podziel się cytatem
Po kilku miesiącach nastąpiło jeszcze uzupełnienie pobrania krwi, ale było to już działanie wspomagające pozytywny przebieg leczenia. Warto wszystkim uświadomić, – dodaje ks. Jacek – że nie jest to, jak się czasem wydaje, pobranie szpiku z samego kręgosłupa. Takie działanie jest stosowane rzadziej, gdyż właśnie częściej pobierana jest sama krew obwodowa. W wyjątkowych sytuacjach następuje również pobranie z talerza biodrowego. Było to bardzo budujące a zarazem wzruszające, gdy uświadomimy sobie, że małym gestem podzielenia się czymś, w co wyposażył mnie Pan Bóg można uratować życie drugiemu człowiekowi! Bardzo zachęcam więc wszystkich do tego, aby zdecydowali się przynajmniej zarejestrować w bazie DKMS a gdyby nadarzyła się taka okazja, z otwartym sercem pospieszyli na pomoc chorym osobom – kończy swą opowieść ks. Jacek Grochowski SDB.
Leczenie komórkami macierzystymi zyskuje coraz większe grono entuzjastów, podobnie zresztą jak bankowanie krwi pępowinowej, z której można pozyskać komórki macierzyste, aby móc z nich skorzystać w przypadku choroby. Czy warto zdecydować się na takie rozwiązanie?
Rozmawiamy z Agnieszką Wołczenko, która 19 lat temu była jedną z pierwszych pacjentek, które zdecydowały się na bankowanie krwi pępowinowej.
Zdecydowała się Pani na bankowanie krwi pępowinowej przy porodzie swojej córki. Dziewiętnaście lat temu usługa ta nie była tak popularna jak dzisiaj , a Pani była właściwie jedną z pierwszych osób, które zdecydowały się na takie rozwiązanie. Skąd wiedza na temat roli komórek macierzystych i potencjału bankowania krwi pępowinowej?
Agnieszka Wołczenko: Rzeczywiście można powiedzieć, że była to pewnego rodzaju decyzja eksperymentalna. Dowiedziałam się o takiej możliwości od lekarza, który zresztą po raz pierwszy brał udział w takim zabiegu. Uznałam, że nie mam kompletnie nic do stracenia, bo przecież pępowina to „odpad”. Skoro metoda jest kompletnie nieinwazyjna, a być może w przyszłości pozyskana krew i zawarte w niej komórki mogą uratować życie mojemu dziecku, to w zasadzie nie wymaga większego zastanowienia. Nie znam się na medycynie, ale jeśli słyszę od lekarza, że zawarte w krwi pępowinowej komórki macierzyste mają zdolność namnażania się i w pewnym sensie są „lepsze” niż komórki pozyskane od dorosłego dawcy, na przykład ze szpiku, to ten rachunek jest naprawdę prosty. Choć przy narodzinach mojej córki nie było jeszcze tak wielu badań nad tymi komórkami. Dzisiaj wiemy znacznie więcej niż wtedy. Przez te dziewiętnaście lat nigdy nie miałam wątpliwości, choć szczęśliwie nie było też potrzeby skorzystania z tej krwi. To jest najlepsza polisa na życie, jaką można komuś podarować i jest to warte każdych pieniędzy. Paradoksalnie to też tańsza metoda niż późniejsze potencjalne leczenie. Tutaj można tylko zyskać, dlatego gorąco zachęcam młode mamy do zastanowienia się nad taką możliwością. Szczególnie, że to jedyna w życiu taka szansa.
W Światowym Dniu Ubogich papież Franciszek zjadł obiad z 1300 ubogimi. „Stołówką” była watykańska Aula Pawła VI.
Posiłek zorganizowała Dykasteria ds. Posługi Miłosierdzia, którą kieruje jałmużnik papieski kard. Konrada Krajewski. Ofiarodawcą dań był Włoski Czerwony Krzyż, którego członkowie i wolontariusze byli również kelnerami.
Zniszczenia po rosyjskich atakach w Odessie 17 listopada 2024
9,5 miliona osób cierpiących na zaburzenia psychiczne z powodu wojennej traumy, blisko 30 milionów osób odprawionych na granicy polsko-ukraińskiej w ciągu zaledwie dwóch lat, wszystkie parafie w Polsce zaangażowane w pomoc uchodźcom z Ukrainy. Kościół w Polsce od początku niesie pomoc materialną, liczoną w setkach milionów euro, ofiarom trwającej już blisko tysiąc dni wojny w Ukrainie. O przykładnej reakcji Polaków Papież wspomina w swej najnowszej książce.
- Te tysiąc dni wojny, to jest tysiąc dni tragedii konkretnego człowieka. Do tej wojny nie można się przyzwyczaić. Ona musi nas niepokoić, ona musi nas martwić, ona musi nas mobilizować - mówi w rozmowie z mediami watykańskimi ksiądz Leszek Kryża TChr, dyrektor Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy Konferencji Episkopatu Polski. Od wybuchu pełnoskalowej wojny ks. Kryża odwiedził Ukrainę blisko 30 razy. Każdą z tych wypraw nazywa „wielką lekcją”, której nie można zastąpić relacjami, zdjęciami, ani nawet spotkaniami z tymi, którzy w obliczu wojennego dramatu znaleźli schronienie w Polsce. A tych, według danych z maja bieżącego roku jest obecnie ponad 950 tysięcy, nie licząc około półtora miliona osób, które przyjechały do Polski przed 2022 r. Wiele i zarazem niewiele, biorąc pod uwagę, że tylko w 2023 r. granicę polsko-ukraińską przekroczyło w obie strony 15,9 mln osób, spośród których 94 procent to Ukraińcy.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.