Oto historie kilku kobiet, w których każdy z nas może odnaleźć znajome brzmienia. Być może na pewnych etapach życia my też zmagałyśmy się z narzuconymi rolami czy założonymi maskami. Być może doświadczyłyśmy strat, które ze sobą niosły. Dziś jest doskonała okazja do tego, by się przejrzeć w lustrze i zobaczyć swoją prawdziwą twarz. I zdecydować, co dalej w związku z tym.
Wyrodna córka
Halina ma 60 lat i czuje się bezradna. Stara się z mężem żyć, jak Pan Bóg przykazał, do wspólnoty się nawet zapisali. Z syna jest zadowolona, ale z córką wieczne utrapienie. Zamiast na studia poszła do zakonu. Po kilku latach zakon zostawiła, skończyła studia i wzięła ślub. Chłopak, owszem, gładki był, ale takie nic dobrego, w internetach tylko siedział, dzieci zaniedbywał, a i żonę źle traktował. W końcu córka wzięła rozwód, a teraz związała się z mężczyzną, z którym wiązać się nie powinna. Co z tego, że dzieci dobrze traktuje, co z tego, że o córkę dba? Halina razem z mężem ogłosili, że nie chcą o córce słyszeć, dopóki ta nie odmieni życia. Niby na podstawie Dekalogu osądzili, ale spokoju serca Halina nie ma. Gdy nikt nie patrzy, ociera łzy i taki smutek czuje, że aż ciężko. W chwilach rozpaczy zwierza się mężowi: – Jakbym przestała żyć...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jak sobie pomóc?
Reklama
Dobrze jest zacząć od uważnej obserwacji własnych emocji. To one informują o naszych najgłębszych potrzebach. Gdyby Halina z uwagą wsłuchała się w siebie, usłyszałaby, że przede wszystkim kocha córkę. Odkrycie, że jedną z najważniejszych wartości w jej życiu jest miłość do dzieci i wnuków, powinno być fundamentem podejmowanej decyzji, gdyż pozbawienie się tych relacji będzie skutkować utratą źródła sensu i smaku życia.
Świadomość, że gniewu doświadcza dopiero na myśl o wyborach córki oraz o tym, co pomyślą inni, może ją doprowadzić do zbawiennego odkrycia, że tak naprawdę pozbawia córkę podstawowego prawa do wolności. To z kolei mogłoby być pierwszym krokiem do wewnętrznego uzdrowienia z potrzeby nadmiernej kontroli, do którego prawdopodobnie Bóg ją zaprasza. Może pomocne byłyby tutaj rozmowa z mądrym kapłanem czy wstawiennicza modlitwa wspólnoty? Często też skorzystanie z terapii lub zwyczajnych spotkań z psychologiem pozwalają jak w lustrze zobaczyć, kim tak naprawdę jesteśmy. Profesjonalista może nam pomóc uporać się z tym, co rani nas i innych.
Warto też wiedzieć, że wprawdzie możemy mówić naszym dorosłym dzieciom o smutku z powodu ich wyborów, sprzecznych z naszymi wartościami, ale powinniśmy to robić z miłością i szacunkiem.
Jak powiedział papież Benedykt XVI, czasami więź z nami jest jedynym rodzajem komunii z Bogiem i Kościołem, której mogą doświadczać bliskie nam osoby, których wybory pozbawiły je uczestnictwa w pełnym życiu sakramentalnym.
Matka Polka
Reklama
Agnieszka ukończyła czterdziestkę i ma troje dzieci. Od wielu lat nie myśli o sobie inaczej niż: matka. Nie ma czasu na nic, co dotyczy jej samej. Ostatni raz u fryzjera była 2 lata temu, przed ślubem kuzynki. Niedawno się zorientowała, że od dłuższego czasu nie kupuje sobie ubrań – twierdzi, że się nie opłaca. Nawet kawę nauczyła się pić przy okazji. Coraz częściej kłóci się z mężem o drobiazgi. Ktoś z przyjaciół zaproponował, by dla odnowienia relacji wyjechali na weekend Spotkań Małżeńskich, ale ona nie jest w stanie pojechać bez dzieci. Gdy nikt nie patrzy, pada ze zmęczenia, płacze do poduszki lub krzyczy na dzieci i męża. Zaraz potem ma ogromne wyrzuty sumienia, że znowu zawala. Czuje się, jakby była w pułapce bez wyjścia. Z przerażeniem myśli o kolejnych latach takiego życia.
Jak sobie pomóc?
Warto najpierw usłyszeć siebie i swoje potrzeby. Agnieszka realizuje się głównie jako mama. Skupia się na dzieciach kosztem innych sfer. Stara się być matką idealną.
A przecież nie o perfekcjonizm w macierzyństwie chodzi, ale o to, by kochać mądrze.
I nie tylko dzieci. Przecież ona też ma swoje potrzeby, które są niezaspokajane. Zapomniała, że też jest ważna, że aby realizować przykazanie miłości, powinna kochać także siebie.
Co może zrobić? Poprosić o pomoc. Jak przypomina nam św. Paweł w Liście do Galatów: „Jeden drugiego brzemiona noście” (6, 2). Może zatem poprosić kogoś o to, by został z dziećmi, aby miała czas dla siebie. Czas tak bardzo potrzebny na to, by np. pójść na Mszę św., adorację, aby bardziej skupić się na modlitwie, zatrzymać się na parę chwil i porozmyślać. Mieć czas na to, by odpocząć, iść na spacer, na zakupy czy spotkać się z innymi ludźmi. Po prostu wyjść z domu. Pooddychać pełną piersią. By wrócić z nową mocą i uśmiechem.
Reklama
Agnieszka rzadko też myśli o mężu. A przecież dalej jest żoną i właśnie mężowi, a nie dzieciom ślubowała „miłość, wierność i uczciwość małżeńską” i że go „nie opuści aż do śmierci”. Przypomniawszy sobie przysięgę małżeńską, razem z mężem mogą zadbać o wzajemne relacje – by oboje czuli, że są dla siebie ważni, że nadal się kochają. Tutaj też przyda się wsparcie kogoś bliskiego i zaufanego, aby mogli sobie pozwolić na systematyczne wyjścia tylko we dwoje. Na wspólnie spędzany czas, by móc dalej budować relację małżeńską, bo dzieci kiedyś odejdą...
Pracownica na medal
Anna nie założyła rodziny. Sensem życia zawsze była dla niej praca. Nadgodziny traktowała jak chleb powszedni, zawsze była pierwsza i często wychodziła ostatnia. Nieraz pracowała w weekendy, a gdy miała wyjechać na wakacje, starała się być dostępna chociaż elektronicznie. Straciła przyjaciół, dla których nie miała czasu, a w pracy też nie nawiązała głębszych relacji. Jej troskę o szefa odczytywano jako zabieganie o uwagę i aprobatę, służalczość. Gdy nikt nie patrzy, Anna czuje, że się dusi. Czasami dotyka szyi, by poluzować niewidoczną obręcz. Jest wyczerpana psychicznie i fizycznie. Ostatnio trafiła do szpitala i było z nią naprawdę krucho. W rzadkich chwilach szczerości zastanawia się, czy kiedykolwiek zdoła zadowolić szefa i uciszyć głos we własnej głowie, który domaga się, by pracowała ciężej, lepiej, więcej.
Jak sobie pomóc?
Reklama
Anna zapomniała o sobie. Tak bardzo poświęciła się pracy, że widzi tylko ten wycinek swojego życia. A co, jeśli ją straci? Upływ czasu, mniejsza sprawność intelektualna, psychiczna czy fizyczna mogą się okazać trudnościami, z którymi sobie nie poradzi. Kiedy spiętrzą się różne sprawy do załatwienia w trybie natychmiastowym, może się pojawić stres. Ten może przerodzić się w stres chroniczny i wypalenie zawodowe. Wówczas obniżona odporność organizmu może sprzyjać chorobom, w tym depresji. Anna powinna zauważyć, że w jej życiu istnieje nie tylko praca. Poszukać swojego celu i sensu. Znaleźć wokół siebie ludzi, z którymi będzie mogła tworzyć relacje poza pracą. Ludzi, którym może pomóc, a którzy dadzą jej wsparcie, kiedy akurat ona będzie tego potrzebować. Poza tym już teraz w pracy, zauważywszy, że kreatywność grupowa stanowi wielką wartość, może tworzyć w zespole „wielkie rzeczy”. To jest bogactwo współpracy: kto daje, ten otrzymuje. A kto otrzymuje, ten może podawać dalej.
Dla Anny najważniejszy jest szef. Zrobi dla niego wszystko. Bywa, że taka postawa wynika z przeżytych w dzieciństwie trudnych relacji z rodzicami. Może nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że stawia szefa w podobnej roli jak kiedyś rodziców. Może to dla niej okazja, by przepracować trudne doświadczenia z dzieciństwa np. w psychoterapii...
* * *
A kim ty jesteś, gdy nikt nie patrzy? Co możesz zrobić już dziś, by zacząć być sobą? A czym zajmiesz się w najbliższej przyszłości, by sobie pomóc w byciu... sobą?
Jak być sobą?
Instrukcja obsługi
Mieć oczy szeroko otwarte na to, co mówi mi Bóg, na to, co mówi mi moje ciało, co mam w myślach, co przeżywam.
Nie tracić uważności. Dany czas, konkretna chwila nie powtórzą się nigdy.
Zachować swoją twarz, mimo różnych okoliczności i nacisków. Mieć odwagę.
Stawać w prawdzie. Co w myślach i sercu – to w mowie i gestach.
Być autentycznym. Nie przyjmować postawy na „grób pobielany”. Bo na dłuższy czas jest to nie do wytrzymania.
Być otwartym na drugiego. On może dać wsparcie. I może potrzebować wsparcia.
Akceptować swoje ograniczenia i słabości.
Przyjmować przebaczenie i wybaczać.
Cenić możliwości, zalety i talenty swoje i innych.
Kochać Boga, bliźniego i siebie. Tak po prostu.
I na wieki :)