Kiedy słyszysz, że jakieś wydarzenie jest ekstremalne, przeważnie wycofujesz się z myślą, że to jest dobre dla szaleńców. Nocne nabożeństwo w samotności, w nieznanym terenie? Przecież jest tyle innych sposobów na przeżywanie męki Chrystusa. Wystarczy pójść do kościoła na piątkową Drogę Krzyżową, spokojnie usiąść w ławce i kontemplować to, co przeżywał nasz Zbawiciel.
– Jedną z zalet nocnej wędrówki jest zupełnie inne przeżywanie swojej wiary, która nabiera bardzo fizycznego wymiaru. Dodatkowo trzymanie krzyża w dłoniach pozwala się skoncentrować na tym, co przeżywamy – tłumaczy o. Paweł Witon SJ.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Uczestnicy Ekstremalnej Drogi Krzyżowej podkreślają, że nie chodzi tu o sprawdzenie swoich możliwości, czy o pobicie jakiegoś rekordu wytrzymałości. Nie ma wśród ludzi rywalizacji sportowej, chęci sprawdzenia się na określonym dystansie. – Idziemy w nocy, kilkadziesiąt kilometrów, czasem w mrozie i deszczu, ale to nie jest ekstremalne – zauważa Arkadiusz Cichosz. – Buntowałem się zawsze, żeby Drogę Krzyżową nazywać „ekstremalną” tylko ze względu na jej formę. To treść tego nabożeństwa jest ekstremalna. Każda Droga Krzyżowa taką jest. Rozważanie cierpienia i śmierci kogoś, kogo kocham to powinno być zawsze ekstremalne przeżycie – ucina Arek.
Tegoroczna edycja Ekstremalnej Drogi Krzyżowej w samej archidiecezji wrocławskiej to ponad 40 różnych tras, organizowanych przez parafie, wspólnoty oraz duszpasterstwa akademickie. Każdy może znaleźć drogę odpowiadającą jego formie i kondycji.
– Jednym wystarczy 5 km, albo 20. Niektórzy nie zauważą w ogóle, że można było ten czas poświęcić na kontakt ze Stwórcą – podkreśla ks. Łukasz Romańczuk. – Zgodzę się z każdym, kto mi powie, że nie trzeba iść na taką wyprawę, aby być blisko Pana Boga, ale mogę dodać, że przeżywanie jej w takiej formie ma w sobie coś niesamowitego – mówi.
Tegoroczna edycja Ekstremalnej Drogi Krzyżowej w samej archidiecezji wrocławskiej to ponad 40 różnych tras, organizowanych przez parafie, wspólnoty oraz duszpasterstwa akademickie. Każdy może znaleźć drogę odpowiadającą jego formie i kondycji. Najdłuższą trasę pokonają pątnicy, którzy zdecydują się tę nazywaną Niebieską – Fatimską Światła. Trasa okrąża Wrocław i trzeba pokonać aż 144 km. Do wyjątkowo trudnych zaliczana jest także Droga Zielona – św. Marcina. Chętni wyruszają z wrocławskiej Kleciny i pieszo idą aż na Śnieżkę. Cała trasa to 111 km, ale ostatni odcinek bywa prawdziwym wyzwaniem. Wielkim zainteresowaniem cieszą się trasy z Wrocławia na Ślężę – w zależności od punktu początkowego trasy: Brązowa, Niebieska, Pomarańczowa i Zielona liczą odpowiednio 62, 76, 51 i 53 km. Więcej na naszej stronie internetowej: wroclaw.niedziela.pl .