Natarczywie walili do drzwi, ludzie mieli na spakowanie chwilę. Pociągiem, w bydlęcych wagonach wywożono ich daleko na Wschód. Deportowano. To słowo do dzisiaj u tysięcy mieszkańców wciąż wywołuje emocje i łzy. Wśród wywiezionych były głównie rodziny wojskowych, urzędników, duchownych i przedstawicieli inteligencji.
Przemyskie obchody 80. rocznicy pierwszych deportacji na Sybir rozpoczęto od Mszy św. w kościele Świetej Trójcy, której przewodniczył ks. Stanisław Częczek, a okolicznościowe kazanie wygłosił ks. Jan Mazurek, kapelan Sybiraków. Kaznodzieja stawiał pytania: gdzie był świat, gdzie były sumienia, gdzie był Bóg? Zwrócił uwagę, że pamięć o Syberii przetrwała, ale dopiero od niedawna ta pamięć przebija się konkretnie do naszej świadomości. Wcześniej mówienie o tej historii było zabronione i wiązało się z prześladowaniami. Nie możemy pozwolić, aby ta tragedia poszła w zapomnienie. Trzeba o tym mówić, trzeba tę historię ocalić, bo wnet Sybiracy odejdą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dalsza część uroczystości miała miejsce na nieczynnej rampie kolejowej na Bakończycach, skąd w 1940 roku wywożono aresztowanych. Z rampy w Przemyślu 10 lutego wywieziono 1310 osób, a z pobliskiej Medyki ponad 1100. W sumie były cztery masowe deportacje na Sybir. Trzy miały miejsce w 1940 roku: 10 lutego, 13 kwietnia oraz w czerwcu. Natomiast czwarta w czerwcu 1941 roku. Rosjanie deportowali Polaków, którzy zamieszkiwali tereny na dawnych Kresach Wschodnich. Polskie rodziny mogły wrócić do kraju dopiero w latach 50. i 60 ub. wieku.
Cieszy fakt, że w rekonstrukcjach tamtych wydarzeń, zarówno w Przemyślu, Jarosławiu, Wietlinie, jak i w Medyce wzięło udział bardzo wiele osób. Duża liczba młodych daje nadzieję, że spełnią się słowa ks. Mazurka o konieczności zapamiętywania tamtych wydarzeń i przenoszenia ich w następne pokolenia, bo świadków tamtych lat z każdym rokiem ubywa. Ta pamięć należy się tym milion siedemset pięćdziesięciu tysiącom deportowanych, z których niewielu wróciło.