Prywatność w rodzinie to temat bardzo złożony i często niełatwy. Czym ona właściwie w kontekście rodzinnym ma być? Gdzie są granice wspólnego życia?
Prywatność można rozpatrywać na wielu poziomach życia rodzinnego. Młodzi ludzie, biorąc ślub, zakładają nową, odrębną rodzinę. Ten nowy dom nigdy nie będzie kalką domu rodzinnego męża lub żony. I całe szczęście! W nim będą współistnieć dwa różne światy, stapiając się każdego dnia coraz bardziej w jeden wspólny, nowy świat, w który każda ze stron będzie coś wnosić.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nie będą to tylko rzeczy dobre, bo nikt z nas nie jest idealny, i być może, droga mamo czy teściowo, będziesz widzieć pewne wady, będziesz się nawet dziwić, jak można ich nie zobaczyć, będziesz się niepotrzebnie zamartwiać, bo przecież to twoje dziecko i zawsze będziesz chciała dla niego najlepiej. Ale jak już się znajdziesz w takiej sytuacji, to nad tym wszystkim postaw: „ufam ci” – bo przecież ufasz swojemu dziecku, prawda? Ufam, że robisz tak, jak uważasz, że będzie najlepsze dla twojego(-ej) męża/żony, ufam, że tak wybrałaś(-eś), że i ta druga strona chce twojego dobra. I pozwól im na ich życie, na ich błędy i radości. Towarzysz życzliwą radą, ale nigdy narzucaniem, szanuj odrębność i prywatność nowej rodziny.
Reklama
Pozwól sobie również na swoją prywatność. Znajdź czas dla siebie, twojego męża, bo może przez lata bardziej pochłaniały cię dzieci niż ty i on, zapytaj go, co to jest ten „spalony”, bo przecież nadal do końca tego nie rozumiesz, i pochwal, że umie cię słuchać jak nikt inny (zobaczysz, jak będzie cię słuchać). A jeśli młode małżeństwa będą was za bardzo obarczać wnukami i swoimi sprawami, to śmiało wyznaczajcie granice własnej prywatności. Macie prawo, a nawet obowiązek być przede wszystkim dla siebie nawzajem!
Nieco inną kwestią, ale jakże ważną, jest prywatność dzieci. Tak, dzieci. Tych małych ludzi, którzy mają prawo do własnego zdania już od najmłodszych lat i często je demonstrują – najpierw płaczem, a potem różnymi buntami. Ale przecież nie o bunt tu chodzi, a o szukanie własnego „ja”, o radzenie sobie z różnymi sprawami po swojemu, o akceptację rówieśników, o poszukiwanie własnej drogi... To, co z twojej perspektywy wydaje się banałem, drobnostką, dla twojego dziecka może być bardzo trudne, dlatego zawsze chciej je zrozumieć. Nie zasypuj go od razu radami, ale wysłuchaj. Uwierz, że słuchanie procentuje. Zawsze. Jasne, malutkie dziecko musisz kontrolować na każdym kroku, żeby nie zrobiło sobie krzywdy, ale z upływem lat rodzicielską kontrolę zamieniaj na rodzicielskie zaufanie. I w tym zaufaniu z dzieckiem bądź, pamiętając, że możesz być dla niego drogowskazem i że ono bardzo cię potrzebuje. Potrzebuje twojego czasu i uważności.
A prywatność w małżeństwie? Przecież jesteśmy już jedno. Jedno, ale nadal dwoje. I chyba każdy z nas – małżonków – doświadcza tego paradoksu na co dzień. Tak kocham mojego męża i tak mnie czasem denerwuje. Jak nikt inny! Pewnie właśnie dlatego, że tak bardzo go kocham. Ot, życie. Trzeba sobie pozwolić na tę inność w małżeństwie, ale w otwartości – i na męża/żonę, i na zmianę! Czasem zamiast pytań wystarczy gotowość do słuchania, a zamiast krytyki lepsza jest pochwała, nad którą musiałaś(-eś) długo myśleć. Właśnie taka wspólna codzienność, w zrozumieniu i zaufaniu, czyni nas coraz bardziej jednością. A to dobrze, bo jak napisał ks. Jan Twardowski: „do nieba idzie się parami, nie gęsiego”. Uwaga! Do nieba można iść „w parze” także z teściową. No, może ona będzie szła w tej przed tobą – z teściem!
Magdalena Kowalczyk
Polonistka, muzykolog, prywatnie żona i mama