Służba innym i świadectwo wiary to siła napędowa jej życia. Dziś Joanna dzieli się zdobytymi doświadczeniami ze swoimi rówieśnikami, zachęcając ich do włączenia się w dzieło wolontariatu misyjnego. Tak było podczas ubiegłorocznego Spotkania Młodych w Legnickim Polu, jak i podczas warsztatów misyjnych zorganizowanych w styczniu w Legnicy.
Droga ku misjom
Joanna już w liceum działała w różnych formach wolontariatu, poświęcając swój wolny czas dla innych. Przyszedł czas studiów. Tej aktywności bardzo jej brakowało. – Brakowało mi zwłaszcza wspólnoty. Chciałam znaleźć takie miejsce, które dałoby mi możliwość duchowego rozwoju, rozwoju mojej osobowości. Po różnych poszukiwaniach trafiłam na wolontariat Salwator. Z czasem zdałam sobie sprawę z tego, że misjonarzem trzeba być tu i teraz, więc w tym środowisku, w którym się żyje, bez konieczności wyjeżdżania na misje. Najważniejsze misje są na miejscu – wyznaje Joanna.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przygotowania do misji w Albanii
Przygotowania zaczynają się od fundamentu, jakim jest poczucie wspólnoty. – We wspólnocie doświadczyłam, że każdy z nas jest inny, ale łączą nas wspólne cele, wartości, sposób myślenia. We wspólnocie uczymy się siebie, współpracy, mobilizujemy się nawzajem. Jest też najważniejszy wymiar, jakim jest więź z Bogiem i formacja duchowa. To wszystko staje się motorem do działania – podkreśla Joanna.
Reklama
Pierwszy wyjazd krótkoterminowy odbył się do Albanii. – W Albanii pracowaliśmy w trzech wioskach, w których byli salwatorianie. Byli tam głównie katolicy, choć nie brakowało i muzułmanów. Pracowaliśmy z dziećmi i młodzieżą, która w czasie wakacji nie miała możliwości wyjechania na wypoczynek. Uczyliśmy ich, jak dobrze wykorzystywać wolny czas – wspomina. – To był pierwszy poligon doświadczalny, możliwość weryfikacji wyobrażeń o misjach z rzeczywistością misji.
Trzy miesiące na Filipinach
Kolejny rok w wolontariacie upłynął pod znakiem misji na Filipinach.
– To były 3 miesiące spędzone na ulicy, w slumsach Parola i Pajatas. Uczyłyśmy dzieci podstawowych rzeczy – pisania, czytania, liczenia. Za szkołę służył nam wąski przesmyk między budynkami. Przybory szkolne musiałyśmy przygotowywać z tego, co było pod ręką – mówi z uśmiechem Joanna. Wszelkie obawy związane z klimatem, miejscem, ulicą okazały się łatwe do pokonania. To m.in. dzięki życzliwości mieszkańców i podopiecznych, którzy z radością przyjęli dwie młode dziewczyny z Europy. – To była najpiękniejsza lekcja miłości, jakiej doświadczyłyśmy – podkreśla Joanna. Ten wyjazd nauczył ją również innego spojrzenia na życie – cieszenia się drobnymi rzeczami, zwracania uwagi na życzliwość, a także odpowiedzialnego gospodarowania tym, co się ma.
Więcej na ten temat na stronie Radia Plus Legnica www.legnica.fm