Reklama

Niedziela Łódzka

Wszystko, co uczyniliście jednemu

To przepiękni ludzie – Ewie, gdy opowiada o swojej posłudze w diakoni wśród bezdomnych i samotnych, szklą się oczy. – Mają ogromną wrażliwość serca – dodaje.

Niedziela łódzka 2/2020, str. VI

[ TEMATY ]

kuchnia

Łódź

wolontariat

wigilia

wolontariusze

Maria Niedziela

W małej kuchni krzątali się przygotowujący posiłki

W małej kuchni krzątali się przygotowujący posiłki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jest niedziela. 8 rano. Teraz szczególna, bo poprzedzająca Wigilię. W salce setka osób. Przychodzą tu co tydzień. Dostają ciepły posiłek, paczki z jedzeniem, czasem z chemią, chleb, jest modlitwa, ktoś z nimi porozmawia. – I nawet jeśli nie chodzą do kościoła, to tu spotkają Boga – tłumaczy wolontariuszka.

Wigilia

Przyjeżdżam do parafii Najświętszego Zbawiciela po telefonie od ks. Grzegorza Klimkiewicza. – Każdy chwali się jednorazową akcją, a proszę zobaczyć, co dzieje się u nas od wielu lat – słyszę w słuchawce. W salce plebanii przy al. Włókniarzy odbywa się opłatek. Jest modlitwa, łzy wzruszenia, gdy nawzajem sobie życzą, śpiewanie kolęd, posiłek. – Nasze panie co roku ręcznie lepią po 500 pierogów, wysmażyłyśmy 15 kg ryby, upiekłyśmy ciasta, więc to domowa Wigilia – mówi pani Bogusia, szefowa tej niezwykłej diakoni charytatywnej działającej od 2002 r. przy wspólnocie Zawierzenie. Jest jeszcze jedzenie, które przynieśli uczniowie pobliskiej szkoły.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W małej kuchence krzątają się nie tylko kobiety, bo wśród wolontariuszy jest też kilku mężczyzn. Przy drzwiach dyżurują dwie osoby, kolejni przy rozstawionych koszach, w których: chleb, ciasto, konserwy, nawet sianko na wigilijny stół. Po skończonym spotkaniu podopieczni dostaną to wszystko. – Przychodzimy co tydzień z sąsiadką, tyle serca, ile tu dostałyśmy, nie okazał nam nikt – mówią dwie starsze kobiety. A kolejna pokazuje kule i tłumaczy, że gdyby nie wolontariusze „od Zbawiciela” byłaby sama. – Oni zobaczyli we mnie człowieka – podkreśla ubrany w starą, znoszoną kurtkę mężczyzna. Jest bezdomny, ale nikt nie traktuje go tu jak „kogoś z ulicy”. – Pani popatrzy, że nawet księża są z nami zawsze – dodaje pan siedzący przy stole.

Oni zobaczyli we mnie człowieka – podkreśla ubrany w starą, znoszoną kurtkę mężczyzna.

Podziel się cytatem

Niezwykła posługa

To spotkanie wigilijne. Ale nie tylko od „święta” cały parter plebanii otwiera się na samotnych, bezdomnych, takich, co przyjeżdżają z nawet odległych miejsc Łodzi. Tak jest co tydzień. Od prawie 18 lat. Z zapartym tchem słucham opowieści Bogusi o tym, ile może jeden człowiek, który zaufa Panu Bogu i pociągnie kolejnych. – Tę posługę rozpoczęła jedna osoba, po trzech latach doszły trzy, obecnie jest nas 15 – mówi. – Najpierw były paczki żywnościowe, wydawane w każdą niedzielę, bo przecież nasz kościół jest przy trasie i ludzie tu bardzo często szukali pomocy – tłumaczy. Potem stwierdzono, że to za mało – że przecież oprócz pomocy materialnej, ludzie potrzebują też duchowego wsparcia. Więc ewangelizacja, modlitwa słowem Bożym z dnia, wspólny Różaniec, Koronka do Bożego Miłosierdzia. Potem herbata i kanapka z wędliną, kawa i ciastko. – Ponad 80 osób co niedziela dostaje do domu pół chleba, cukier, herbatę, konserwę, czasem jakieś mydełko, upieczone przez osoby ze wspólnoty ciasto, skarpety, żeby w nogi nie było zimno – podkreśla szefowa diakoni.

Reklama

Wszystko doskonale zorganizowane do tego stopnia, że bezdomni przychodzą tu wykąpani, czyści i trzeźwi. Oprócz tego raz na trzy tygodnie paczki żywnościowe trafiają też do parafian, którzy nie wychodzą z domów, takich, który chodzą do kościoła, a mają biedę. – Wyłapywani są na kolędzie albo przez osoby ze wspólnoty – mówi Bogusia.

Ale paczki, modlitwa to nie jedyne, co robią. Raz w roku pielgrzymują do Lichenia, Częstochowy lub Niepokalanowa. 50 podopiecznym towarzyszy pięciu wolontariuszy i ksiądz.

Otwarta plebania

Skąd na to środki? – Najpierw składaliśmy się sami, potem trafiały do nas pieniądze zbierane dwa razy w roku pod kościołem, z jałmużny wielkopostnej, mieliśmy także ofiarodawców – wylicza Bogusia i opowiada: – Przez dwa lata rodzina z piątką dzieci wpłacała regularnie co miesiąc po tysiąc złotych, są też dwie starsze kobiety, które z emerytur przeznaczają po sto złotych na naszą działalność. Jedna powiedziała kiedyś – „Gdybym nie dała jałmużny, czułabym, że okradam biednych”. I podkreśla, że w tej całej służbie, której od niedawna patronuje bł. Jakub Strzemię, tak bardzo związany swoim przyjściem w relikwiach z tym miejscem, jedno jest bardzo ważne – to ogromna przychylność księży.

Reklama

W diakoni posługują wolontariusze między 30. a 76. rokiem życia. Wszyscy są po rekolekcjach ignacjańskich. Opiekunem jest od początku ks. Tomasz Antczak. – Ks. Tomek zawsze w niedzielę rano przychodzi i pyta, czy coś nie potrzeba. Kiedyś trafił na rozmowę z panem, który nie miał butów. Ksiądz bez słowa odszedł i wrócił z nowymi, niedawno dla siebie kupionymi. Okazało się, że ten człowiek miał nawet taki sam numer – choć Bogusia mówi o tym bardzo spokojnie, to widać, że ma wielki szacunek do księdza. Podobne świadectwa mówią inni. Nie tylko o ks. Tomku, ale i o ks. Grzegorzu. Podkreślają, że nie znają drugiego takiego miejsca, by cały parter plebanii był oddany do dyspozycji ludzi. Nie hermetycznie zamkniętych grup, ale przypadkowych, często z ulicy, potrzebujących pomocy.

To ma sens

Ewa stoi przy drzwiach. – To ja najczęściej zaglądam tym ludziom w oczy – mówi. Wysłuchuje ich historii, bolączek, poznaje traumatyczne przeżycia. – Bardzo często są poturbowani, najbardziej zagubieni mają torby – wylicza. – Bardzo lubią, gdy zapamięta się ich imiona, bo wtedy wiedzą, że są dla kogoś ważni – dodaje. Mówi, że czasem jest trudno, ale nigdy nie miała wątpliwości, że ta posługa ma sens.

Dlaczego? – Bo to niedziela i zanim zaczynamy coś robić, oddajemy wszystko Bogu – uśmiecha się. Choć wstać trzeba o 5.40. A Bogusia dodaje, że od tylu lat doświadczają wielkiej łaski. – Jeden z naszych bezdomnych zmarł dwa dni po tym, jak przyjął go do siebie poznany tu kolega. Odszedł w domu, w łóżku, nie na ulicy. Jak człowiek. Nawet o to Bóg zadbał – mówi.

2020-01-08 08:09

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jestem – rozumiem – wspieram

Niedziela Ogólnopolska 13/2020, str. 51

[ TEMATY ]

wolontariusze

koronawirus

maseczka

Jolanta Woźniak

Wolontariusze przygotowują materiały do produkcji maseczek

Wolontariusze przygotowują materiały do produkcji maseczek

Wciąż rozprzestrzeniający się koronawirus dla osób związanych z Centrum Wolontariatu w Lublinie stał się impulsem do niesienia konkretnej pomocy.

Życie nauczyło mnie, że w chwilach trudnych należy przede wszystkim stanąć przy osobach doświadczających jakiegoś dramatu. Trzeba zrealizować wezwanie: „jestem”. Tak jak w Apelu Jasnogórskim, gdzie najpierw deklarujemy Maryi: „Jestem przy Tobie”. Pamiętam rozważanie treści apelu św. Jana Pawła II sprzed 37 lat, w czerwcu 1983 r. na Jasnej Górze.

CZYTAJ DALEJ

Bratanek Józefa Ulmy o wujku: miał głęboką wiarę, silny moralny kręgosłup i niezależność myśli

2024-03-24 08:43

[ TEMATY ]

Ulmowie

Zbiory krewnych rodziny Ulmów

Wiktoria i Józef Ulmowie

Wiktoria i Józef Ulmowie

Bratanek błogosławionego Józefa Ulmy, Jerzy Ulma, opisał swojego wujka jako mężczyznę głębokiej wiary, którego cechował mocny kręgosłup moralny i niezależność myśli. O ciotce, Wiktorii Ulmie powiedział, że była kobietą niezwykle energiczną i pełną pasji.

W niedzielę przypada 80. rocznica śmierci Józefa i Wiktorii Ulmów oraz ich dzieci. Zostali oni zamordowani przez Niemców 24 marca 1944 r. za ratowanie Żydów, których Niemcy zabili jako pierwszych.

CZYTAJ DALEJ

Zaproszenie dla mnie: Bierz i jedz, pij, abyś żył

2024-03-28 06:16

[ TEMATY ]

Wielki Post

rozważania

rozważanie

Adobe.Stock.pl

W czasie Wielkiego Postu warto zatroszczyć się o szczególny czas z Panem Bogiem. Rozważania, które proponujemy na ten okres pomogą Ci znaleźć chwilę na refleksję w codziennym zabieganiu. To doskonała inspiracja i pomoc w przeżywaniu szczególnego czasu przechodzenia razem z Chrystusem ze śmierci do życia.

Jezus spożywa ze swoimi uczniami ostatnią wieczerzę. Wie, że to, co teraz im mówi, za chwilę stanie się rzeczywistością – Jego Ciało zostanie wydane i Krew przelana w piątek, w czasie zabijania w świątyni baranków paschalnych. Wypowiada słowa, które odtąd będą powtarzane w czasie każdej Mszy św.: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało Moje… bierzcie i pijcie, to jest Moja Krew”. „Ile razy bowiem będziecie jeść ten chleb i pić z tego kielicha, będziecie ogłaszać śmierć Pana, aż przyjdzie” (1 Kor 11, 26), dodaje św. Paweł Apostoł. Mogę te słowa przyjąć jako zaproszenie dla mnie: Bierz i jedz, pij, abyś żył. „Jeśli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i pili Jego krwi, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne, a Ja wskrzeszę go w dniu ostatecznym” (J 6, 53n). Takie to proste i takie trudne jednocześnie… Tajemnica Bożej miłości.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję