Przyjeżdżamy tu co dwa miesiące, w przerwie wakacyjnej i świątecznej co 3 miesiące, aby ćwiczyć się w praktykowaniu pełni miłosierdzia zawartego w trzech stopniach: czynie, słowie i modlitwie. Jakże potrzebna jest w dzisiejszym świecie wspólnota miłosierdzia, która sercem codziennie wdraża w życie pomoc potrzebującym, dotykając ich cierpienia, biedy, nędzy duchowej, aby i oni dostrzegli perspektywę życia w bliskości z Jezusem – mówiła diecezjalna zelator Apostolstwa Dobrej Śmierci (ADŚ) Lidia Greń-Wajdzik, która od 14 lat bierze udział w nocnym czuwaniu diecezjalnych wspólnot ADŚ przed Najświętszym Sakramentem w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach.
22 listopada rozpoczął się 15. rok czuwań. Z tej okazji Mszy św. na rozpoczęcie przewodniczył bp Roman Pindel. W homilii podkreślił, że jest ogromny atak zła na katolików, dlatego trzeba jednoznacznie przeciwstawić się złu i radykalnie trwać w wierze, przy Panu Bogu, bez względu na sytuacje, jakie mogą nas spotkać. – Apostolstwo Dobrej Śmierci jest zgromadzeniem ludzi ratujących osoby, które nie żyją tak, jak powinny, a mogą spotkać się ze śmiercią – zauważył biskup.
To było 73. czuwanie. – Przyjeżdżamy tu do zdroju miłosierdzia, bo pragniemy nawrócenia i zbawienia dusz, świętości dla kapłanów, pragniemy, aby był duch wielkiej gorliwości w naszym narodzie, w naszych dzieciach i młodzieży, aby dusze, które są w naszych rodzinach, nie obrażały Boga, aby wytrwały w dobru, aby Jezus Miłosierny wskrzeszał nas do życia wiecznego – zapewniała diecezjalna zelator.
Po Mszy św. wystawiono Najświętszy Sakrament i do godzin rannych wierni trwali na modlitwie. Czuwanie zakończyła Msza św. w kościele Sióstr Miłosierdzia Bożego.
Zakonnicy z Lombardii na północy Włoch postanowili zorganizować modlitwę w intencji tego, aby jak najwięcej osób zaszczepiło się przeciwko Covid-19. Jej miejscem jest sanktuarium w miejscowości Casalpusterlengo, która była jedną z pierwszych czerwonych stref.
Rok i dwa miesiące po tym, gdy w tym miasteczku i dziesięciu innych w Lombardii wprowadzono pierwszy w pandemii lockdown i praktycznie odcięto je od świata, z inicjatywą modlitwy w piątek wystąpił zakon braci mniejszych, czyli franciszkanie z sanktuarium maryjnego w Casalpusterlengo.
Francesco! Francesco! głos Marii Giuseppy odbijał się od niskich kamiennych domków przy ul. Vico Storto Valle w Pietrelcinie. Ale chłopca nigdzie nie było widać, mały urwis znów gdzieś przepadł. Może jest w kościele albo na pastwisku w Piana Romana? A tu kabaczki stygną i ciecierzyca na stole. W całym domu pachnie peperonatą. Francesco!
Maria Giuseppa De Nunzio i Grazio Forgione pobrali się 8 czerwca 1881 r. w Pietrelcinie. W powietrzu czuć już było zapach letniej suszy i upałów. Wieczory wydłużały się. Panna młoda pochodziła z rodziny zamożnej, pan młody z dużo skromniejszej. Miłość, która im się zdarzyła, zniwelowała tę różnicę. Żadne z nich nie potrafiło ani czytać, ani pisać. Oboje szanowali religijne obyczaje. Giuseppa pościła w środy, piątki i soboty. Małżonkowie lubili się kłócić. Grazio często podnosił głos na dzieci, a Giuseppa stawała w ich obronie. Sprzeczki wywoływały też „nadprogramowe”, zdaniem męża, wydatki żony. Nie byli zamożni. Uprawiali trochę drzew oliwnych i owocowych. Mieli małą winnicę, która rodziła winogrona, a w pobliżu domu rosło drzewo figowe. Dom rodziny Forgione słynął z gościnności, Giuseppa nikogo nie wypuściła bez kolacji. Grazio ciężko pracował. Gdy po latach syn Francesco zapragnął być księdzem, ojciec, by sprostać wydatkom na edukację, wyjechał za chlebem do Ameryki. Kapłaństwo syna napawało go dumą. Wiele lat później, już w San Giovanni Rotondo, Grazio chciał ucałować rękę syna. Ojciec Pio jednak od razu ją cofnął, mówiąc, że nigdy w życiu się na to nie zgodzi, że to dzieci całują ręce rodziców, a nie rodzice syna. „Ale ja nie chcę całować ręki syna, tylko rękę kapłana” odpowiedział Grazio Forgione, rolnik z Pietrelciny.
Kiedy miał pięć lat, brutalnie zamordowano mu mamę i tatę. Teraz biskup Mounir Khairallah często mówi, że przynosi z Libanu przesłanie przebaczenia.
Mówiąc o przebaczeniu maronicki biskup Mounir Khairallah nie porusza się jedynie w sferze pojęć - jest „praktykiem przebaczenia”. 13 września 1958 roku, mając niespełna pięć lat, stracił rodziców, którzy zostali brutalnie zamordowani. Stało się to w przededniu święta Podwyższenia Krzyża Świętego, które obchodzone jest w Libanie w szczególny sposób. Był to ogromny dramat dla niego i trzech braci, gdzie najmłodszy miał niecały rok.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.