W dniu 12 listopada odbędą się inauguracyjne posiedzenia Sejmu IX kadencji i Senatu X kadencji. O ile sytuacja w Sejmie jest klarowna i Prawo i Sprawiedliwość nadal ma samodzielną bezwzględną większość (poparcie zwiększyło się o ponad 2 mln głosów w stosunku do 2015 r.), o tyle w Senacie jest inaczej. To prawda, że PiS ma największy klub, liczący 48 senatorów, ale nie ma bezwzględnej większości i taka sytuacja zaistniała po raz pierwszy po 1989 r.: większość sejmowa nie ma większości w drugiej izbie parlamentu.
Sytuacja w Senacie rzeczywiście jest teraz patowa. Siły są wyrównane po obu stronach politycznego sporu. Najbliższe zadania, które stoją przed Senatem nowej kadencji, to z jednej strony ukształtowanie Prezydium Senatu – wybór marszałka i wicemarszałków, z drugiej zaś – podział komisji senackich i funkcji w nich. Do tej pory – przez wiele ostatnich kadencji – był taki zwyczaj, że opozycja wskazywała pięciu przewodniczących komisji, a rządząca większość dziesięciu. Brak jakichkolwiek uzgodnień i uczytelnienia układu sił w Senacie może spowodować chaos i nieprzewidywalność. Bo np. w zależności od tego, jaka będzie frekwencja – czy senatorowie jednej lub drugiej strony z powodów losowych albo choroby będą nieobecni – wynik głosowania będzie inny niż przy stuprocentowej obecności. A ta sytuacja może oznaczać nieustanne wnioski w sprawach personalnych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Niewątpliwie w tym nowym Senacie będzie więcej polityki. Możemy się zatem spodziewać ostrych debat na temat projektów ustaw. Na pewno będzie też próba wprowadzenia obstrukcji, zwłaszcza nad tymi ustawami, na których będzie zależeć rządowi. Inaczej mówiąc: będą podejmowane próby opóźniania procesu legislacyjnego, bo zablokować go Senat nie może. Na pewno ministrowie czy przedstawiciele rządu, którzy prezentują projekty ustaw, będą poddawani znacznie ostrzejszym przepytywaniom. Niewątpliwie będą prowadzone ożywione dyskusje na komisjach, pojawią się też żądania dodatkowych ekspertyz i opinii.
W tej chwili trudno zatem przewidzieć, czy marszałek Senatu będzie z PiS, czy z opozycji. Finalnie będzie to wiadome dopiero po głosowaniu. Jedno natomiast jest pewne: ponieważ w tym Senacie występuje mniej więcej równowaga sił, wiele kwestii będzie podlegało negocjacjom czy konstruktywnemu dialogowi. Bo przecież Senat bierze udział w wyborze kandydatów na takie stanowiska, jak: Rzecznik Praw Obywatelskich (termin jego kadencji upływa w lipcu przyszłego roku), Rzecznik Praw Dziecka czy prezes Najwyższej Izby Kontroli. Do uprawnień izby wyższej należą też: wybór członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz wybór dwóch członków Krajowej Rady Sądownictwa. Poza tym Senat jest dysponentem środków na programy społeczne i kulturalne dla Polaków poza granicami kraju. To są niemałe sumy – ponad 100 mln zł.
Z pożytkiem dla Polski byłoby, gdyby Senat pokazał nową jakość w polskiej polityce, tzn. umiejętność uzgadniania stanowisk i dochodzenia do konsensusu w sprawach ważnych dla kraju. Senatorowie mogliby w ten sposób dać przykład innym polskim politykom. Czy jednak tak się stanie – czas pokaże.