Reklama

Wywiady

Najlepsza „broń” na muzułmanów

O byciu chrześcijaninem w środku islamskiego świata z Raymondem Naderem – libańskim maronitą, szefem chrześcijańskiej telewizji Noursat w Bejrucie – rozmawia ks. Piotr Bączek

Niedziela Ogólnopolska 30/2019, str. 20-23

[ TEMATY ]

Liban

islam

muzułmanie

©Em – stock.adobe.com

Bejrut. Katedra maronicka św. Jerzego i meczet Mohammad Al Amine nad rzymskimi ruinami

Bejrut. Katedra maronicka św. Jerzego i meczet Mohammad Al Amine
nad rzymskimi ruinami

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. PIOTR BĄCZEK: – Zgodnie z konstytucją Libanu prezydentem kraju jest chrześcijanin, fotel premiera obejmuje sunnita, a Zgromadzeniem Narodowym rządzi szyita. Jak się sprawdza taki układ?

RAYMOND NADER: – To jest bardzo skomplikowane i w zasadzie nie działa. Mamy wiele napięć między tymi trzema obszarami władzy. Każda decyzja wymaga zgody wszystkich. Trzeba dodać, że każda część Libanu jest połączona z regionalnymi potęgami – Iranem, Arabią Saudyjską. Poza tym wiele innych krajów ma wpływ na naszą sytuację – Rosja, Finlandia, Polska, Francja, Włochy, Syria. Chrześcijanie są powiązani – tak to nazwijmy – z Zachodem. To sprawia, że sytuacja międzynarodowa wpływa na naszą wewnętrzną politykę. Wszystko to miesza się w Libanie. Powiedziałbym, że nasz kraj jest w środku świata, przez co polityka jest u nas bardzo skomplikowana. Trudno to dokładnie zrozumieć. Mamy bardzo dużą korupcję, złą sytuację gospodarczą.

– Być chrześcijaninem w Libanie – co to oznacza?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Sądzę, że w naszym kraju chrześcijanie mają do odegrania ważną rolę. Po pierwsze – po prostu dlatego, że jesteśmy chrześcijanami. Po drugie – jesteśmy jedynymi w świecie chrześcijanami mówiącymi po arabsku – mówimy tym samym językiem, co muzułmanie. W tym kontekście można zapytać, kto w świecie arabskim może głosić Dobrą Nowinę. Wyznawcy islamu nie będą słuchać ludzi Zachodu. Nie chcą słuchać Amerykanów, nienawidzą ich; nie będą słuchać ani Francuzów, ani Polaków. Będą słuchać kogoś, kto mówi ich językiem. Pochodzimy z tej samej cywilizacji, z tej samej ziemi. Mamy wspólną historię. Liban to kraj chrześcijan i muzułmanów. W naszym kraju muzułmanie różnią się od tych w innych częściach świata. Dlaczego? Bo żyją razem z nami, z wyznawcami Chrystusa. Tym samym są pod wpływem naszej chrześcijańskiej cywilizacji, naszej kultury, naszego stylu życia. Stają się jak my. Właśnie dlatego nasza rola na Bliskim Wschodzie to być świadkami Chrystusa wobec muzułmanów. Chcemy i powinniśmy żyć jak chrześcijanie i głosić orędzie chrześcijańskie. Odkryłem to, gdy walczyłem w wojnie (wojna domowa w Libanie między muzułmanami a chrześcijanami w latach 1975-90 – przyp. P. B.). Używaliśmy wtedy broni, czołgów. Dziś jednak wiem, że najlepszą „bronią” wobec muzułmanów jest doprowadzić ich do chrztu.

Ks. Piotr Bączek

Raymond Nader

Raymond Nader

– Na ile dziś ta idea się sprawdza?

Reklama

– To działa, ale musimy pamiętać o mentalności muzułmanów i zróżnicowaniu świata islamskiego. Istnieją fundamentaliści – środowisko zamknięte i hermetyczne – którzy nie chcą rozmawiać, dialogować. Ich celem jest zniszczenie inaczej myślących, inaczej wierzących. I czasami zabijają także muzułmanów. Na tym polega ta mentalność. Mamy także muzułmanów umiarkowanych. Z nimi można negocjować, oni dają się zmieniać. Możemy na nich wpływać, zmieniać ich styl życia. I tutaj możemy zaobserwować postęp. Każdego roku wielu z nich się nawraca na chrześcijaństwo, przyjmuje chrzest. Niektórzy mogą to czynić otwarcie, mogą żyć jak chrześcijanie, a niektórzy tylko w tajemnicy, w obawie przed radykalnym islamem. W tej grupie możemy mówić o progresie.
Chrześcijanie mogą w Libanie żyć i normalnie funkcjonować, ponieważ nasz kraj jest jedynym w regionie, gdzie istnieje wolność słowa. W Syrii, Iraku, Jordanii, Egipcie nie ma takiej swobody. Mamy zatem w Libanie specjalne zadanie i wyzwanie. Jesteśmy jedynymi chrześcijanami, którzy mają możliwość głoszenia słowa Bożego na Bliskim Wschodzie. Wszędzie dokoła są muzułmanie. Czasami nam grożą, straszą nas, że będziemy zbombardowani. Wiemy, że to niebezpieczne, ale walczymy, jesteśmy „fighterami”, nie boimy się problemów. Głosimy Dobrą Nowinę, bo to na dziś jest naszą misją. Tak jak powiedział Jezus: mamy być światłem.

– Jedną z ważnych form głoszenia Ewangelii w Waszym regionie jest chrześcijańska telewizja Noursat. Jak powstał ten projekt, któremu dziś przewodzisz?

– Wystartowaliśmy z naszą stacją w 1990 r., pod koniec wojny domowej. Wtedy powstał pomysł stworzenia telewizji. Wpadł na niego człowiek świecki, który pościł o chlebie i wodzie, chodził boso. To było w Zesłanie Ducha Świętego. Przyłączyłem się do tego projektu razem z przyjaciółmi i zaczęliśmy budowanie stacji. 30 lat temu to nie była jeszcze telewizja; mieliśmy tylko jedną kamerę, stół edycyjny, w zespole – sekretarkę i trzy, cztery osoby tworzące materiały. Nadawaliśmy kilka godzin dziennie. Z czasem zaczęliśmy się rozrastać. Obecnie ogarniamy za pomocą satelitarnych łączy cały świat. Noursat można oglądać wszędzie. Mamy 9 tematycznych kanałów, jesteśmy obecni w internecie, w mediach społecznościowych. Działamy w USA, w Kanadzie, w Wielkiej Brytanii, w Brazylii, w Meksyku. Mamy 130 pracowników i 300 wolontariuszy, reporterów w krajach arabskich. Rozwijamy także współpracę z Polską. Na dziś naszym największym problemem jest pozyskiwanie funduszy, bo w całości utrzymujemy się z darowizn, donacji. W tym względzie jest coraz trudniej.

– Waszą telewizję oglądają także muzułmanie...

Reklama

– Tak. Wspomniałem, że mówimy po arabsku, mamy z muzułmanami wspólną historię i kulturę. W takim układzie można sobie wyobrazić, że wyznawcy islamu oglądają naszą chrześcijańską telewizję, w której mówimy o Jezusie, o św. Szarbelu. Przecież Szarbel ze swoją brodą i kapturem wyglądał jak oni! Mówił do nich po arabsku, ale „językiem Jezusa”. Wyznawcy islamu są pod jego wrażeniem, pod jego wpływem. Można nawet powiedzieć, że w Libanie mamy wielu muzułmanów, którzy kochają bardziej Szarbela niż Mahometa. Wiedzą, że Mahomet nie żyje, że to skończona historia. A św. Szarbel działa, czyni cuda, ukazuje się ludziom. Kiedy ktoś jest chory, nie pojedzie do Mahometa – jedzie do św. Szarbela do Annaja.
Ten święty jest wielkim cudotwórcą nie tylko dla nas, chrześcijan, ale także dla muzułmanów. Niedawno zachorowała matka muzułmańskiego szejka. To był rak, w ciągu miesiąca schudła 13 kg. Pojechali do Annaja do św. Szarbela. I później ów szejk występował w różnych stacjach telewizyjnych, i mówił, że tam jego matka została uleczona. Zachęcał ludzi, żeby odwiedzili Annaja. Takie sytuacje to pierwszy krok do chrztu.

– A jak z perspektywy chrześcijan żyjących na Bliskim Wschodzie patrzycie na zachodnie chrześcijaństwo?

Reklama

– Mamy z tym duży problem. Chrześcijanie Zachodu czują się nowocześni, mają naukę, nie potrzebują Boga. Myślę jednak, że wkrótce zaczną się nawracać. Odkryją w końcu, że nauka też prowadzi do Boga. Bo ta nauka, której teraz ufają, w ostateczności niczego nie daje, nie odpowiada na najważniejsze bolączki. Wciąż cierpimy, wciąż mamy te same problemy i kwestie do rozwiązania. Widać, że sprawy idą coraz gorzej i ze strony nauki nie ma na to wszystko odpowiedzi. A my, chrześcijanie, mamy tę odpowiedź. Ona płynie zarówno z nauki, jak i z wiary. Mówię to jako osoba zajmująca się inżynierią nuklearną: nie możemy poprzestawać na samej nauce, nie możemy jej w całości zaufać. Podam prosty przykład: jeszcze niedawno fizycy, nauczyciele, inżynierowie twierdzili – z naukowego punktu widzenia – że świat jest statyczny. A potem odkryto Wielki Wybuch: świat się rozszerza i nie jest statyczny. W ciągu kilkudziesięciu lat nauka zmieniła zdanie, jak zatem możemy jej całkowicie zaufać?
Kiedy Georges Lemaître, duchowny – jeden z odkrywców Wielkiego Wybuchu – ogłosił swoją hipotezę, śmiano się z niego (jego przypuszczenia nie zostały dobrze przyjęte także dlatego, że był księdzem – przyp. P. B.). Teraz nauka coraz chętniej przyjmuje pogląd, że jednak było stworzenie, a życie nie powstało samo z siebie. Mamy setki „dowodów” na istnienie Boga.
Myślę, że ludzkość zaczyna się zwracać w inną stronę. Bo bardzo wielu naukowców wskazuje na to, że świat został stworzony, że istnieje jakiś Kreator, ktoś, kto stworzył wszechświat. Mówią, że to niekoniecznie Bóg, ale ogromna moc, inteligencja. Naszym zadaniem, jako chrześcijan, jest wskazywać na Jezusa, na Boga – na Jego miłość. Chrześcijanie dopowiadają, że ta potężna moc stwórcza to Bóg. Musimy się żarliwie modlić, żyć Eucharystią, żyć Bogiem, aby na Niego wskazywać. Ale też musimy być blisko zsekularyzowanych ludzi, aby móc im mówić o Bogu, o Chrystusie.

– Jak w całej tej układance widzisz Polskę? Jak oceniasz naszą sytuację jako ludzi wierzących?

– Wielu moim przyjaciołom mówię, że Polska to mój drugi dom, mój drugi kraj. Jest wiele podobieństw między maronitami i Polakami, np. my i wy zawsze mieliśmy problemy ze swoimi sąsiadami. Wy zawsze musieliście się bronić, walczyć z sąsiadami. Na przestrzeni całej historii te problemy miały także religijne podłoże. Oczywiście, nie jest to tak jasne jak u nas. W Libanie mamy chrześcijan i muzułmanów. Zadaniem maronitów w Libanie jest ewangelizować. Myślę, że rolą Polski jest reewangelizacja zachodniej Europy, która się zatraciła. Może waszą rolą jest „na nowo ochrzcić” Europę. Niedawno byłem na Ukrainie i jestem poruszony tamtejszą wiarą. Dodajmy do tego Chorwację, Węgry, Polskę. Wszędzie tam jest wiara, Kościoły żyją, duchowo są aktywne. Zupełnie inaczej wygląda to np. we Francji, w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii – tam nie „poczujesz” Boga.
W tym kontekście ważne jest, że świat się zmienia. Można używać nowego języka, nowych narzędzi, mediów społecznościowych, telewizji. Ale musimy być ostrożni, by mając to wszystko, nie stać się jak inni ludzie. Musimy pamiętać, że naszą rolą jest ewangelizowanie, głoszenie Chrystusa.
W Libanie możesz za to zapłacić życiem. Dla was to łatwiejsze, fizycznie możecie być bezpieczni. Ale jest też trudność: musicie się mierzyć z niebezpieczeństwem utraty tożsamości, świadomości bycia chrześcijanami.

* * *

Raymond Nader
jest libańskim maronitą, dyrektorem telewizji satelitarnej Noursat. Podróżuje po całym świecie i ewangelizuje, by dać świadectwo swej wiary. Przekazuje też orędzia św. Szarbela, który staje się coraz bardziej popularnym i rozpoznawalnym w świecie świętym z Bliskiego Wschodu.
Stacja Noursat, którą kieruje Raymond Nader, to największa w Libanie (i regionie) telewizja chrześcijańska. Za pośrednictwem satelity Eutelsat nadaje program – także w języku arabskim – na cały świat, kierując się misją głoszenia Ewangelii. Telewizja została założona jako Télé Lumiere (TV Światło) w 1991 r. przez grupę zaangażowanych świeckich. Wśród pomysłodawców był Charles Hélou – były chrześcijański prezydent Libanu, który przed objęciem urzędu był m.in. ambasadorem swojego państwa w Watykanie.
Rząd kraju uznaje rozgłośnię za niezależną finansowo i posiadającą wolność zarządzania i tworzenia programów pod nadzorem Kościoła. W uroczystość Zesłania Ducha Świętego 2003 r., kiedy Télé Lumiere świętowała 12-lecie istnienia, uruchomiono stację satelitarną Noursat obejmującą Europę, Bliski Wschód i Afrykę Północną. Rok później Noursat rozpoczął oficjalną transmisję w Ameryce Północnej i Południowej, Kanadzie i Australii.
W informacjach promocyjnych stacja podaje: „Wiele kanałów telewizyjnych zorientowanych jest na wydarzenia; skupia się na terroryzmie, zawirowaniach politycznych i fanatyzmie czy ogranicza się do rozrywki i skandali. Noursat wdraża strategię otwartości przez promocję wielokulturowego zrozumienia i dialogu religijnego. Ma dzięki temu dużą liczbę widzów muzułmańskich, którzy uczestniczą tym samym w kampaniach i programach wzmacniających pokój i współistnienie, w sprzeciwie wobec niemoralności, przemocy i terroryzmu. Po latach nadawania Télé Lumiere i Noursat stały się codziennością dla chrześcijańskiej mniejszości na Bliskim Wschodzie i poza nim, jak również źródłem pokoju dla wielu odbiorców różnych wyznań”.
Wśród wielu haseł, które głosi telewizja, można znaleźć i takie: „Jedna osoba może zrobić różnicę. Jezus ją zrobił”.

Opr. P. B.

2019-07-24 11:32

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kara więzienia za mówienie o chrześcijaństwie przy muzułmanach

[ TEMATY ]

chrześcijaństwo

muzułmanie

Graziako

Pięć lat więzienia i kara 20 tys. dolarów grozi dyrektorom i nauczycielom szkół prywatnych w Brunei, także chrześcijańskich. Aby zasłużyć na taki bonus, wystarczy żeby w obecności muzułmańskiego dziecka mówić o... chrześcijaństwie. Nowy kodeks karny, oparty o zasady szariatu, który ma wejść w życie 1 kwietnia, stanowi bowiem, że nie wolno „przekonywać, mówić, wpływać, podburzać i zachęcać dziecka do nauk niemuzułmańskich”. W tym zakresie przestępstwem jest już samo „narażanie dziecka przez udział w jakiejkolwiek ceremonii czy uroczystości nieislamskiej lub w działaniach na rzecz innych religii”.
CZYTAJ DALEJ

34. Forum Szkół Katolickich

2024-11-14 18:42

[ TEMATY ]

forum

szkoły katolickie

BPJG

34. Forum Szkół Katolickich

34. Forum Szkół Katolickich

Dwudniowe, 34. Forum Szkół Katolickich wraz z Konferencją Dyrektorów odbywa się na Jasnej Górze. Przebiega pod hasłem: „Niezawodna nadzieja – sercem wychowania”. Wśród tematów między innymi: odkrywanie nadziei na trudne czasy w kontekście Roku Jubileuszowego 2025 czy o sztuce rozmowy z uczniami w czasach sporów kulturowych o płeć, rodzinę i tolerancję. Wśród zaproszonych będzie kard. Gerhard Ludwig Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Spotkanie zakończy się jutro.

Mszy św. w pierwszym dniu Forum przewodniczył bp Marek Mendyk, asystent Rady Szkół Katolickich w Polsce. W homilii bp Mendyk podkreślił rolę miłości, wolności i nadziei w życiu każdego chrześcijanina. Są one drogą, która prowadzi do życia wiecznego. Przypomniał, że nadzieja jest darem dobroci i miłości Bożej. – Każdy powinien pamiętać, że nie jesteśmy światłem sami z siebie, ale jesteśmy światłem, które otrzymujemy od Chrystusa. To Jego Słowo jest dla nas światłem - powiedział bp Mendyk.
CZYTAJ DALEJ

Szwajcaria/ Sąd uznał Yoko Ono za właścicielkę skradzionego zegarka Johna Lennona

2024-11-15 16:38

[ TEMATY ]

zegarek

John Lennon

Yoko Ono

wikipedia, public domain

Yoko Ono i John Lennon (ex The Beatles)

Yoko Ono i John Lennon (ex The Beatles)

Cenny zegarek, podarowany Johnowi Lennonowi przez jego żonę Yoko Ono i skradziony po jego śmierci, nie należy do nabywcy, który kupił go na aukcji – uznał w czwartek sąd w Szwajcarii, co umożliwia zwrot przedmiotu wdowie po muzyku.

Zegarek Patek Philippe, którego wartość ocenia się na 4 mln franków szwajcarskich, Yoko Ono dała w prezencie Lennonowi w 1980 r. na jego 40. urodziny, zaledwie dwa miesiące przed jego zamordowaniem w Nowym Jorku.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję