Nie chciałem być gorszy
Mam 33 lata. Piszę do Redakcji po to, aby ostrzec młode pokolenie przed zgubą, do której prowadzą narkotyki i alkohol.
Wychowała mnie siostra, ponieważ rodzice zmarli, gdy byłem dzieckiem. W młodości przestałem chodzić do kościoła, pochłonęło mnie towarzystwo tzw. blokersów. Najpierw dla szpanu zapaliłem skręta i wypiłem piwo – w końcu wszyscy z mojego otoczenia tak robili i nie chciałem być gorszy. Nie wiedziałem wtedy, dokąd mnie zaprowadzą ten skręt i piwo.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Brnąłem w to bagno coraz głębiej, siostra przestała mnie kontrolować, a ja straciłem panowanie nad swoim życiem. Pochłonął mnie diabeł, którym jest nałóg.
Aby zaspokoić głód narkotykowy, zacząłem kraść, co doprowadziło do pierwszej rozprawy i wyroku w zawieszeniu; byłem wtedy chojrakiem wśród rówieśników po wyroku. Dalej kradłem, ale miarka się przebrała i za którymś razem trafiłem do zakładu karnego.
Wszyscy znajomi i rodzina się ode mnie odwrócili. Życie straciło sens, miałem myśli samobójcze. Nadal nie wiedziałem, co ze sobą zrobić.
Po 3 latach pobytu w ZK poznałem Romka – skazanego, który studiował słowo Boże, i zacząłem z nim rozmawiać. On zawsze był pogodny i wesoły, zawsze służył dobrą radą, nawet wyrok 15 lat go nie złamał. Mówił mi, że zgrzeszył i jak każdy z nas musi pokutować.
Zacząłem czytać Pismo Święte i z dnia na dzień moje życie zaczęło się zmieniać. Dziś uczęszczam na Msze św., przyjmuję Komunię św. i dzięki Romkowi znalazłem sens.
Zostały mi 2 lata odsiadki, Romek wyszedł na wolność, ale ja nie porzuciłem swego umiłowania Boga. Teraz wiem, że ból życia, którego doświadczam, jest niczym w porównaniu z tym, czego doświadczył Jezus.