DK Mariusz Bednarek:
Moje praktyki duszpasterskie odbywałem w parafii w Poczesnej. Mając za sobą doświadczenie parafii miejskiej, z wielkim entuzjazmem podszedłem do tego, że będę miał możliwość pracy na parafii w mniejszej miejscowości. Początki, jak zawsze, są trudne – pierwsze dokumenty kancelaryjne, pierwsza katecheza przedchrzcielna, pierwsze prowadzone przeze mnie nabożeństwa. Było trochę stresu, ale dzięki życzliwości i serdeczności proboszcza i wikariusza wszystko poszło gładko. Z biegiem czasu zacząłem poznawać parafian i od każdego z nich doświadczyłem życzliwego przyjęcia i uśmiechu. Praktyki były wspaniałym czasem, pozwalającym na zapoznanie się ze specyfiką pracy duszpasterskiej na parafii oraz utwierdziły mnie w przekonaniu, że droga, którą kroczę, jest tą, na którą Bóg mnie powołał.
Dk Wojciech Biś:
Reklama
Czas spędzony na praktykach w bazylice Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Zawierciu będę bardzo dobrze wspominał. Pan Bóg dał mi pracować w parafii tętniącej życiem, z gorliwymi kapłanami i zaangażowanymi w życie Kościoła parafianami. Doświadczyłem tu wielkiej ludzkiej życzliwości i otwartości. Mnóstwo radości przyniosło mi bycie z młodzieżą, którą tak często mogłem spotkać przy kościele. Najbardziej jestem wdzięczny Bogu za tych wszystkich ludzi, z którymi mogłem tutaj nawiązać relacje. Te spotkania były dla mnie umocnieniem na drodze powołania. Także spełnianie funkcji diakona podczas liturgii dodawało mi siły. To tutaj, w Zawierciu, na nowo doświadczyłem, że Jezus wybrał mnie bez moich zasług i posługuje się mną takim, jakim jestem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dk Rafał Środa:
Na praktyki do parafii szedłem z nastawieniem, by chwytać całymi garściami z doświadczenia ekipy duszpasterskiej. Myślałem wtedy, że to znakomity czas, aby jak najlepiej przegotować się duchowo i czysto po ludzku do pracy wśród ludzi. Mówią przecież – praktyka czyni mistrza! Nie pomyliłem się. Cel został osiągnięty.
Praca w parafii nie jest łatwa. Wymaga wiele trudu i cierpliwości. Można jednak być pewnym, że tam, gdzie wkłada się serce, tam będą również owoce. Po tym krótkim czasie pobytu na parafii jestem tego pewien, że trzeba być „dla” ludzi i z ludźmi. Trzeba umieć zostawić swoje sprawy, swoje aktywności, swój czas i ofiarować się cały dla innych. Choć czasem ciężko i niejednokrotnie ma się wrażenie, że to nie przynosi efektów, to właśnie wtedy ziarno zaczyna kiełkować. Odczułem to zwłaszcza w pracy z osobami ubogimi i bezdomnymi, a także z młodymi ludźmi.
Myślę, że udało się. Choć nie było łatwo przełamać się na ambonie, w salce katechetycznej, w kancelarii. Teraz już wiem, że właśnie o to w tym wszystkim chodziło. Pokonać samego siebie i „przełamywać się” wiarą. Bo przecież praktyka czyni mistrza!