Kilka podstawowych uwag, pytań i odpowiedzi. Ks. Krzysztof Pawlina kocha pisać. Z czego to wynika? Z chęci ocalenia siebie i wszechświata, który jest w nim. Odpowiedź ociera się o banał, ale tym właśnie zajmuje się poezja. Czy ocala?
Na chwilę, na mgnienie! Poetyzowanie jest wykradaniem momentów i utrwalaniem ich na nietrwałym. Ale dla porządku stwierdźmy, że ks. Pawlina jest najpierw kapłanem, a dopiero potem poetą. Ten aspekt duszpasterski bowiem nigdy nie przestaje być obecny w żadnym wersie, w żadnym słowie. Relacja z Panem Bogiem jest dla poety najważniejsza, a Msza św. jawi się tutaj jako najistotniejsza godzina dnia, punkt ogniskujący całodzienną aktywność.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Pamiątka zbawczej ofiary Chrystusa sprawowana przez księdza – autora przywoływana jest nader często. Na ofiarnym ołtarzu celebrans składa ludzkie sprawy, skrzętnie zbierane w codziennych podróżach od świtu do zmroku. Bo też te dwie pory dnia są dominujące w treściach wierszy. Poranek daje szansę na sam na sam ze sobą, z przyrodą i z Panem Bogiem. Podobnie zmierzch i koniec dnia. Wówczas nikt nie przeszkadza w twórczym nazywaniu napotkanych rzeczy, zdarzeń i czynności. Uczucia i myśli mają szansę na przetworzenie postrzeżeń w wyższy sens. Nieodkrywcze stwierdzenie? Nie w tym przypadku. Odczytywanie znaków jest tu nie tylko poetycką techniką budowania metafor, ale także teologiczną pracą. Bo tak właśnie jest u poetów, kapłanów i jednocześnie teologów, że docierają do Nienazwanego przez język poezji, widzialnymi znakami znacząc Niewidzialnego.
Reklama
Poszczególne rozdziały tomiku pt. „Zegarowi wykradam minuty” układają się w bardzo ważną hierarchię. Pierwszy rozdział nosi tytuł: „Hostia wypieczona życiem”, a drugi: „Uzbierać coś na wieczność”. Są one wypełnione odniesieniami do Transcendencji. Wyeksponowana jest tutaj rola kapłana, który np. nie zbiera intencji mszalnych, tylko odnajduje w codzienności zwyczajne „ludzkie biedy” i składa je na ołtarzu. Poeta ksiądz cieszy się z tego powodu, jest dumny: „Otwieram brewiarz/ Widzę twarze/ Czytam psalmy/ W sercu radość/ Jestem księdzem/ Modlę się za ludzi”. Treścią trzeciego rozdziału są relacje autora – kapłana z bliźnimi i wiwisekcja kondycji współczesnego homo sapiens. Wymowny jest tytuł rozdziału: „Miłość czeka na miłość”. Bo rzeczywiście nie sposób dotrzeć do Miłości, nawet przez najbardziej kunsztowne frazy poetyckie, jeżeli się Jej naprawdę nie pokocha. A najszczerzej można to uczynić przez umiłowanie ludzi, miłość rodzinną, autentyczny dotyk bez modnych elektronicznych komunikatorów. „Dzieje się życie” jest przedostatnim rozdziałem tomiku ks. Pawliny, zawierającym autorefleksyjne strofy. Jest wreszcie czas dla siebie. Czas na uporządkowanie wewnętrznych stanów, na uwolnienie się od siebie, chociaż: „Uwolniony od siebie/ Nie uciekam/ Wyszedłem aby wrócić innym”. Ostatnia część poetyckiej książeczki jest powrotem do Transcendencji, ale przez piękno, które jest innym imieniem Boga: „Nie wiem jak piękno wygląda/ Jestem tylko zbieraczem piękna/ Szukam go/ Wierzę że ono mnie kiedyś odnajdzie”.
A zatem kto lub co jest głównym bohaterem najnowszych dokonań poetyckich ks. Krzysztofa Pawliny? Może czas przywołany w tytule tomiku, wykradany wieczności, kiedy to np. ofiara Mszy św. wyciąga celebransa poza obszar przemijania? A może Bóg, który w wielu postaciach przenika każdą myśl, każde słowo, każdą historię wyłaniającą się z kart publikacji? Wydaje mi się, że próba krytycznego uporządkowania i wytłumaczenia czegoś tak nieuchwytnego jak poezja nie może być do końca udana. To, co istotne, dzieje się między słowami, między człowiekiem, Bogiem a światem. Trzeba więc zwyczajnie poddać się lekturze i unieść znaczeniom budowanym przez osobiste odczucia i rozumowania wykreowane dzięki autentycznej poetyckiej i duchowej sile, tkwiącej w mowie wiązanej księdza poety. Podobną ocenę ma Ernest Bryll, który napisał we wstępie tomu: „Dla mnie jest ważne, czy ta poezja żyje. Żyje”. I niech tak się dzieje!
* * *
Posadzka starego kościoła
Zdarte zmęczone kamienie
Pamiętają światło
Pamiętają z dawna
Zapamiętały klęczących
Spacerujących turystów
Silne kroki
Posuwanie nóg
Noszą w sobie pogrzebowe requiem
Ślubny marsz Mendelssohna
Boże coś Polskę
Kiedy ranne wstają zorze
Wilgotne od łez
Wysuszone starością
Trwają służą świadczą
* * *
Reklama
Noc prawdy
Niezliczona ilość słów
Życzenia krótkie długie
Oryginalne powszednie
Suche zroszone łzami
Wypowiedziane urwane
wzruszeniem
Usiłuję otulić Miłość
Kołderka słów za krótka
Słowa na jeden wieczór
Miłości się nie zagada
Miłości się nie oszuka
Miłości się nie ogrzeje wzruszeniem
Miłość czeka na miłość
Warszawa, późny wieczór 24 grudnia 2016
* * *
Poranne dzwony kościołów
Otwierają powieki
Brewiarz otwiera wargi
Msza Święta otwiera serce
Słońce budzi nadzieję
Wszystko się we mnie otwiera
Nowy dzień
Ostrożnie stąpam
Aby czegoś nie zamknąć
Przed zachodem słońca
Chioggia, 30 czerwca 2017
Ks. Krzysztof Pawlina Wiersze z tomiku pt. „Zegarowi wykradam minuty”