Pierwsze miejsca były ośrodkami opiekuńczymi. Przytułkami dla ubogich, chorych i niedołężnych, w których udzielano także pomocy medycznej. Powstawały przy kościołach, oddawano je pod opiekę proboszczom, zakonom, albo bractwom szpitalnym, kierującym się wskazaniami ewangelicznymi, troską o chorych i ubogich.
Codzienna opieka sprawowana przez żeńskie, ale i męskie zgromadzenia zakonne, polegała na myciu chorych i niedołężnych, prześcielaniu im łóżek, podawaniu wody, jedzenia. Głodnego karmiono, spragnionego pojono, a to wprost łączyło się z drobnymi zabiegami, leczeniem, a choćby podawaniem ziół itp.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zawsze Świętego Ducha
Do najaktywniejszych zakonów szpitalnych, opiekujących się ubogimi i chorymi, należało Zgromadzenie Świętego Ducha, znane też jako duchacy. Nic dziwnego, że zakładane lub obejmowane przez zakonników szpitale były zawsze pw. Świętego Ducha.Tak było też w Warszawie, gdzie należał do nich kościół Świętego Ducha na Nowym Mieście. Przy nim powstał przed 1388 r. najpewniej pierwszy, a na pewno pierwszy dziś nam znany, szpital na Mazowszu. Ulokowany został za murami Starej Warszawy, a ufundował go książe mazowiecki Janusz Starszy.
Reklama
Zarządcą szpitala był z urzędu proboszcz tamtejszej parafii Świętego Ducha, a jak pisał w połowie XIX wieku historyk Julian Bartoszewicz, inicjatywa jego powołania wyszła od „rajców i obywateli Warszawy”, a jeden z nich „podarował Kościołowi trzeci denar z jatek, kramów i straganów”.
Drugi szpital powstał w drugiej dekadzie XV wieku w Nowej Warszawie, przy kościele Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny, przy dzisiejszej ul. Przyrynek. Trzeci, przy późniejszej ul. Piwnej, na terenach darowanych augustianom przez księżnę Annę Fiodorównę.Wybudowali oni szpital na początku lat 40. XV wieku, a opiekę nad chorymi sprawowały augustianki.
Bractwo miłosierdzia
Jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać w XVI wieku mniejsze i większe szpitale-przytułki. Największy był Szpital Świetej Trójcy, położony u zbiegu Nalewek i ul. Długiej, obok późniejszego Arsenału. A najdłużej istniejącym – Szpital Świętego Krzyża przy obecnym kościele (wówczas kaplicy) Świętego Krzyża – przetrwał do XIX wieku.
O wielkiej potrzebie nowych miejsc w szpitalach świadczy tworzenie się bractw, których celem była opieka nad żebrakami, ubogimi i chorymi. Największą rolę w dziejach warszawskiego szpitalnictwa odegrało, założone w 1596 r. przez ks. Piotra Skargę, Bractwo Miłosierdzia.
To ono stworzyło Szpital św. Łazarza przy ul. Mostowej, w którym mieli znaleźć miejsce ubodzy i trędowaci, „wyrzuceni na ulicę, chorzy, którzy żebrać nie mogą”. W latach 80. XVIII wieku szpital zaczął służyć wyłącznie chorym, stając się ośrodkiem specjalistycznym chorób wenerycznych i rakowatych.
Siostry miłosierdzia
Reklama
Szarytki, siostry miłosierdzia ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, pojawiły się w Warszawie w połowie XVII wieku z inicjatywy królowej Polski Ludwiki Marii, żony Jana Kazimierza. Powierzyła im królowa m.in. opiekę nad szpitalem Świętego Krzyża. Gdy po latach, w 1682 r., siostry ulokowały się w Warszawie – w domu przy ul. Tamka, gdzie są do dziś – trafiły do odbudowanego po pożarze Szpitala św. Marcina przy Piwnej. Tu znalazły właściwy cel, jaki stawiała im reguła zakonna.
Tu także – jak podkreśla Zofia Podgórska-Klawe, autorka wielu opracowań na temat historii polskiej medycyny – koncentrując się na opiece nad chorymi, doprowadziły do stopniowej, acz ważnej zmiany. Ich podopiecznymi stali się bardziej chorzy, niż biedni, a szpital – bardziej lecznicą, niż przytułkiem. Oddając opiekę nad chorymi siostrom miłosierdzia warszawski proboszcz ks. Kazimierz Szczuka – ocenia Zofia Podgórska-Klawe – otworzył nową epokę w dziejach warszawskiego szpitalnictwa.
Za przykładem bractwa
Drugą, objętą opieką przez siostry miłosierdzia warszawską placówką, był Szpital św. Rocha, założony w 1710 r. i początkowo prowadzony przez Bractwo św. Rocha, które opieką otoczyli księża misjonarze. Siostry, którym szybko oddano w zarząd szpital, okazały się profesjonalistkami. Dobrymi administratorkami, nie tylko opiekunkami. Były lepiej wykształcone niż członkinie Bractwa, z reguły niepiśmienne. Nic dziwnego, że siostrom chętnie powierzano nie tylko pielęgnację chorych, lecz także administrację szpitalną. Za przykładem Bractwa św. Rocha poszła kapituła, przekazując kilka lat później siostrom zarząd nad dobrami szpitala na Piwnej.
Szpital św. Rocha działał przez ponad 200 lat. Podczas II wojny światowej został spalony. Po wojnie odbudowano go tylko częściowo, bez kaplicy. Dziś jedyną pamiątką, która pozostała po nim przy Krakowskim Przedmieściu, jest krzyż nad wejściem.
Reklama
Siostry miłosierdzia można było spotkać nie tylko w warszawskich szpitalach. Oprócz opieki nad chorymi prowadziły wiele szpitalnych aptek – aż do końca II RP, a nawet jeszcze w pierwszych latach Polski Ludowej. Ceniono je, chętnie korzystano z ich poświecenia i umiejętności. Gdy tworzony był szpital, chętnie zapraszano je do opieki nad chorymi.
Twierdza Zmartwychwstanek
Po odzyskaniu niepodległości szpitale w Warszawie wyrastały jak grzyby po deszczu – potrzeby były ogromne – i nie bez udziału Kościoła. Jednym z ostatnich szpitali założonych przez Kościół w okresie międzywojennym była placówka zgromadzenia sióstr elżbietanek na Mokotowie (1931 r.). Jego zalążkiem była mała lecznica chirurgiczna, założona 10 lat wcześniej przy ul. Topiel na Powiślu. Duży trzypiętrowy budynek, połączony z kaplicą, otrzymał bardzo nowoczesne wyposażenie.
Po Powstaniu Warszawskim budynek został zniszczony przez Niemców. Siostry odbudowały szpital, jednak już rok po otwarciu (1949 r.) szpital został upaństwowiony. Katolickie instytucje nie miały prawa bytu. Jeszcze w 1946 r. Caritas prowadził 256 szpitali, jednak w 1950 r. władze komunistyczne go zlikwidowały. Pięć lat temu, w jego miejscu, przy ul. Goszczyńskiego, otwarto nowoczesny Szpital św. Elżbiety – Mokotowskie Centrum Medyczne.
Szarytki, ale także elżbietanki, urszulanki, zmartwychwstanki, pasjonistki i szczególnie wiele franciszkanek, można było spotkać w szpitalach polowych w czasie Powstania Warszawskiego. W powstałej niedługo przed wojną lecznicy sióstr franciszkanek „Sanatorium św. Józefa” przy ul. Hożej, jak w wielu podobnych placówkach, Zgrupowanie Zaremba-Piorun zorganizowało szpital. Większość personelu medycznego stanowiły siostry zakonne, nie tylko franciszkanki.
Reklama
Sporo szpitali powstało w klasztorach i szkołach. „Twierdzą Zmartwychwstanek” nazwano zespół klasztorno-szkolny zmartwychwstanek przy ul. Krasińskiego, który był i szpitalem, i silnym punktem obrony powstańców.
Brali się do medycyny
Na budynku kościoła św. Jana Bożego przy dzisiejszej ul. Bonifraterskiej nieprzypadkowo widnieje napis: „Błogosławiony, kto myśli o biednym i nędzarzu. Pan uwolni go w dniu nieszczęścia”. Bonifratrzy, czyli dobrzy ojcowie, ojcowie miłosierdzia, którzy do Warszawy przybyli w 1650 r., zajmowali się pielęgnacją chorych. Obok klasztoru zbudowali szpital, w którym opiekowali się także najnędzniejszymi z najnędzniejszych, tj. chorymi psychicznie.
Jak pisał historyk Julian Bartoszewicz: „starszyzna braci miłosierdzia brała się do medycyny”. Zakonnicy aż do początku XIX wieku pomagali nie tylko obłąkanym, ale wszystkim chorym. Wyruszali rankiem na miasto z lektyką i zbierali z ulicy ubogich chorych. Często było ich tylu, że nie mieli skąd zdobyć dla nich jedzenie. Sami przecież żyli w ubóstwie.
Po powstaniu listopadowym zakonnikom odebrano opiekę nad szpitalem, zajmowali się teraz czynnościami pomocniczymi. Po powstaniu styczniowym władze carskie zakon bonifratrów skasowały, a szpital przekazano władzom świeckim. Szpital ostatecznie dotrwał do Powstania Warszawskiego. Po wojnie Dobrzy Bracia wrócili na Bonifraterską, ale szpital nie doczekał się odbudowy. Na początku lat 90. XX wieku niedaleko, przy ul. Sapieżyńskiej, stanął budynek mieszczący dziś m.in. popularną przychodnię – dziś Centrum Medyczne Bonifratrów i aptekę.
Korzystałem m.in. z prac Tadeusza Brzezińskiego i Zofii Podgórskiej-Klawe