Polska, która stara się o reparacje wojenne od Niemiec, powinna dziś baczniej przyglądać się innym państwom, które również mają z Berlinem niewyrównane rachunki z przeszłości. Takim krajem jest z pewnością Grecja. W 2012 r. tamtejsze ministerstwo skarbu powołało specjalną grupę roboczą ds. badania archiwów wojennych. Miała ona oszacować wysokość greckich odszkodowań od Niemiec za szkody wyrządzone podczas II wojny światowej. Zespół po zebraniu ok. 200 tys. stron archiwalnych dokumentów opublikował 80-stronicowy raport, z którego wynika, że niemieckie zadośćuczynienie wobec Grecji wynosi 162 mld euro, z czego 110 mld euro to koszt zniszczeń wojennych, zaś 52 mld euro to rekompensata za przymusową pożyczkę, której w 1942 r. Centralny Bank Grecji musiał udzielić Bankowi Trzeciej Rzeszy. Była to swoista „propozycja nie do odrzucenia” ze strony hitlerowskich okupantów. Oficjalnie pieniądze miały być przeznaczone na pokrycie kosztów związanych z... okupacją Grecji. Wysokość kredytu wynosiła 476 mln marek. Niemcy obiecali, że zwrócą pieniądze po zakończeniu wojny, ale nigdy do tego nie doszło. Według greckich prawników, dziś Berlin musiałby oddać, po doliczeniu odsetek, aż 52 mld euro.
Reklama
Opublikowany raport został, oczywiście, skrytykowany przez władze w Berlinie, które stwierdziły, że minęło tak dużo czasu, iż wszelkie roszczenia finansowe się już przedawniły. Nie do końca jest to jednak prawda, ponieważ w 2010 r. Niemcy spłaciły ostatnią ratę zobowiązań związanych z... I wojną światową. Niemieccy urzędnicy dodali, że w 1960 r. rząd RFN wypłacił Grecji 115 mln marek jako odszkodowanie za zniszczenia wojenne i to zamyka sprawę reparacji. Władze w Atenach odpowiedziały, że wszystkie te pieniądze zostały przekazane greckim Żydom za zrabowane im złoto, natomiast sami Grecy nie otrzymali z tego ani feniga.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Warto przypomnieć, że jeszcze w 1945 r. grecki rząd obliczył wysokość odszkodowań należnych od Niemiec na 14 mld dol. Pod naciskiem aliantów obniżył jednak kwotę do 7 mld dol. Zamiast tego Grecy dostali jedynie towary o wartości zaledwie 25 mln dol., a więc 28 razy mniej, niż powinni.
W 1953 r. podpisana została tzw. umowa londyńska, która anulowała część długu niemieckiego wobec aliantów. RFN obiecał wówczas Grecji, że kwestia reparacji wojennych będzie ujęta w przyszłym traktacie pokojowym kończącym II wojnę światową. Do jego podpisania jednak nigdy nie doszło. Gdy w 1990 r. nastąpiło zjednoczenie Niemiec, kanclerz Helmut Kohl przekonał światowe mocarstwa, by w oficjalnych dokumentach nigdzie nie znalazło się określenie „traktat pokojowy”. Przeforsował też koncepcję, by podczas negocjacji zjednoczeniowych nie poruszać kwestii odszkodowań ani nie zapraszać do obrad przedstawicieli żadnego z państw, które mogłoby przedstawić Niemcom rachunki za II wojnę światową. Gdy ówczesny minister spraw zagranicznych Grecji domagał się wzięcia udziału w rozmowach i poruszenia tematu reperacji wojennych, usłyszał od szefa niemieckiej dyplomacji Hansa-Dietricha Genschera: „Nie ma cię w grze”.
W kwietniu 2015 r. wiceminister finansów Dimitris Mardas oświadczył, że Niemcy są winni Grekom – łącznie z odsetkami – 278,7 mld euro.
W odpowiedzi ówczesny wicekanclerz Sigmar Gabriel stwierdził, że na Niemcach nadal spoczywa odpowiedzialność moralna za wojnę i okupację Grecji, ale już nie odpowiedzialność finansowa, gdyż sprawa reparacji została prawnie uregulowana.
Rząd w Atenach nie zamierza jednak składać broni i co jakiś czas publicznie podnosi tę kwestię. Ma w tym pełne poparcie społeczeństwa. Aż 87 proc. Greków uważa bowiem, że zniszczenia dokonane przez Niemcy podczas okupacji nadal „obciążają współczesne stosunki międzypaństwowe”, więc odszkodowania powinny zostać wypłacone. Tylko 9 proc. jest przeciwnego zdania. Sprawa reparacji wojennych nadal pozostaje więc w negocjacjach z Berlinem kartą przetargową, która od czasu do czasu jest wyciągana na stół. Być może zostanie ona naprawdę użyta, gdy wszystkie państwa, które zostały zrujnowane przez Niemcy i nie dostały za to finansowego zadośćuczynienia, zjednoczą się i wspólnie wystąpią o odszkodowania. Być może nadchodzi czas, by zacząć budować polsko-grecki sojusz w tej sprawie i zapraszać do niego innych.
Grzegorz Górny, reporter, eseista, autor wielu książek i filmów dokumentalnych, stały publicysta tygodnika „Sieci”