Juliusz Słowacki napisał proroczo w poemacie dygresyjnym „Beniowski”: „I moje będzie za grobem zwycięstwo!”. Ta porywająca fraza wielkiej poezji romantycznej wyjątkowo dobrze wpisuje się w losy ostatniego z Niezłomnych i Wyklętych Żołnierzy niepodległościowego podziemia powojennego – chorążego Antoniego Dołęgi ps. Znicz, Kulawy Antek, Mały Franio.
Dowodził on na Lubelszczyźnie partyzanckim oddziałem aż do 1955 r., a przy konspiracyjnym wsparciu miejscowej ludności ukrywał się przed poszukującą go bezpieką w sumie przez 37 lat. Po śmierci w 1982 r. został pochowany w nieznanym dla ogółu miejscu. Z kolei w czerwcu 2017 r., a więc dopiero po 35 latach od jego śmierci, udało się odnaleźć jego mogiłę i zidentyfikować wydobyte z niej szczątki. 19 listopada ub.r. w Trzebieszowie na ziemi łukowskiej odbył się jego powtórny, bardzo uroczysty pogrzeb z udziałem biskupa diecezji siedleckiej Kazimierza Gurdy i wielkiej rzeszy wiernych. Prezydent RP Andrzej Duda w specjalnym liście do uczestników tego niezwykłego wydarzenia w podniosłym tonie napisał o pośmiertnym zwycięstwie chorążego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
To symboliczne wydarzenie o wyjątkowo silnej wymowie patriotycznej i religijnej miało swój szczególny prolog pod koniec września 2017 r., a mianowicie podczas zakończenia organizowanego już od dziewięciu lat w Gdyni przez niezależnego reżysera i operatora Arkadiusza Gołębiewskiego nietypowego Festiwalu Filmowego NNW, czyli Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci, którego jest on również dyrektorem. Specjalną nagrodą – „Drzwi do Wolności” zostali wówczas uhonorowani przedstawiciele społeczności Trzebieszowa i okolic, która przez lata wspierała wytrwale i skutecznie Niezłomnego Żołnierza – współziomka. Autorka dokumentalnego filmu o nim: „Polski nie zniszczy nikt na świecie” – Bogna Bender-Motyka odebrała natomiast wyróżnienie przyznane jej przez festiwalowe jury, a także specjalną Nagrodę im. Janusza Krupskiego, przyznaną przez dyrektora festiwalu.
Ten 35-minutowy fabularyzowany dokument, wyprodukowany w lubelskim oddziale Telewizji Polskiej, zasługuje na uwagę jako przykład udanej warsztatowo próby rekonstrukcji historycznej, ożywienia ważnej postaci, o której do niedawna prawie nikt nic nie wiedział. Ujawnienie wyjątkowej manifestacji symbolicznego oporu wobec narzuconego Polsce siłą komunizmu oraz niezłomnej wierności żołnierskiej przysiędze chorążego Antoniego Dołęgi zyskuje po latach niezwykłą siłę społecznego oddziaływania. W prostych, lecz trafnych inscenizacjach z udziałem kuzyna bohatera filmu, wcielającego się udanie w tę postać, autorka filmu ukazała na ekranie człowieka emanującego wewnętrzną prawdą niewzruszonej wiary w sens jednostkowego dawania krańcowego, a przy tym samotnego świadectwa. Oparcie tej rekonstrukcji na fragmentach ocalałych zapisków Antoniego Dołęgi – jego przejmujących modlitw i wierszy oraz religijnych rysunków – przydaje jej autentyzmu i budzi wzruszenie. Byłoby dobrze, gdyby ten ciekawy film mógł pozyskać możliwie szeroką, zwłaszcza młodzieżową widownię.