Ateizm ma swoje główne źródło w nasilonym indywidualizmie europejskiego człowieka. Jednostka-król, coraz mocniej dążąca do jakiejś formy autonomii lub całkowitej niezależności, ma skłonność do zapominania o Bogu. Na gruncie moralności dążenie do bezwarunkowej wolności zakłada stopniowe odrzucanie reguł i zasad etycznych, bez ich różnicowania. Świat jednostki skupia się wyłącznie na osobie, która już nie uznaje żadnych ograniczeń. Bóg jest wtedy uważany za kogoś, kto stwarza przeszkody, żeby uwięzić naszą wolę przez narzucanie praw; Bóg staje się wrogiem autonomii i wolności. Człowiek, który chce być całkowicie wolny, nie zgadza się na to, co uznaje za przymus, i posuwa się wręcz do odrzucenia wszelkiej formy zależności od Boga. Odtrąca autorytet Boga, który przecież stworzył nas wolnymi po to, byśmy rozumnie korzystając z wolności, przezwyciężyli swoje dzikie popędy i zapanowali nad wszystkim, co w nas instynktowne, w pełni podejmując odpowiedzialność za swoje życie i wzrastanie.
Tak więc ateizm reprezentuje wolę ignorowania rozumu, który doprowadziłby nas do naszego Stwórcy, prawdziwego światła, mającego nas oświecać, nadawać nam kierunek i pokazywać nam drogi życia. Zgodnie z tą logiką niektórzy filozofowie już nie mówią o Bogu jako Ojcu, lecz jako o wielkim budowniczym wszechświata.
Za: „Bóg albo nic. Rozmowa o wierze”. Z kard. Robertem Sarahem rozmawia Nicolas Diat. Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Warszawa 2016.
Pomóż w rozwoju naszego portalu