W niektórych parafiach budowane są specjalne schodki – liczące tyle stopni, ile niedziel (a nawet dni) ma Adwent. Po upływie każdej z niedziel bądź po każdym dniu Dzieciątko Jezus umieszczano o jeden stopień niżej. Na dole u podnóża adwentowych schodków stawia się pustą kołyskę. Do tejże kołyski dzieci dodają źdźbła traw – symbol spełnionych dobrych uczynków, tak aby Dzieciątko miało wygodniejsze posłanie.
„Niebiosa rosę spuszczajcie z góry” – od tych początkowych słów zawartych w pismach proroka Izajasza wyrażających oczekiwanie na mającego przyjść na świat Mesjasza wzięły swoją nazwę Roraty. Przez stulecia były właściwie jedynym (poza Godzinkami) oficjalnym nabożeństwem wotywnym do Matki Bożej, zanim pojawiły się majowe, różaniec itp. Istnieją przekazy mówiące, że w niektórych polskich miastach cieszyły się one tak wielkim poważaniem, że np. w Krakowie odprawiano je przez cały rok.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Śpiewać każdego dnia
Reklama
Inspirowany czcią do Najświętszej Maryi Panny król polski Zygmunt Stary funduje Kolegium Rorantystów przy katedrze wawelskiej w roku 1540. Początkowo Kolegium Rorantystów składało się z 9 osób. Rorantyści każdego dnia „śpiewali Bogu Najwyższemu po wszystkie czasy” codziennie mszę o Zwiastowaniu Najświętszej Maryi Panny z sekwencją „Rorate caeli”. Tworzono także specjalne bractwa, czego przykładem jest założone w 1840 r. przy warszawskim kościele Ojców Bernardynów „Bractwo Roratnie”, które zajmowało się pozyskiwaniem funduszy dla ubogich dzieci.
W Polsce początki wotywnej Mszy roratniej sięgają odległych trzynastowiecznych czasów. Tak jak i w Niemczech rozciągnięto jej odprawianie na cały Adwent; odprawiano je wczesnym świtem w ciemnym jeszcze kościele, który dopiero w chwili śpiewu „Chwała na wysokości Bogu... rozświetlano blaskiem migocących świec. Ponoć już książę krakowski Bolesław Wstydliwy na prośbę swojej pobożnej małżonki księżnej Kingi wprowadził to nabożeństwo. Podobnie było w Poznaniu, gdzie w Mszy roratniej uczestniczył książę Przemysł.
Reklama
Pierwsze formularze rorat znaleziono w księgach liturgicznych cystersów śląskich. Średniowieczne źródła przekazują nam informacje, iż katedra krakowska pełna zła wiernych uczestniczących w Mszy roratniej. Ceremoniał tej starej liturgii nakazywał, aby przedstawiciele poszczególnych stanów: król, duchowieństwo, senatorowie, szlachta, rycerze, mieszczanie i chłopi, zapalali po kolei każdy jedną świecę siedmioramiennego świecznika, wypowiadając słowa: „Jestem gotowy na sąd Boski”. Dlaczego? Obrzęd ten miał być odzwierciedleniem słów Ewangelii, która właśnie w pierwszą niedzielę Adwentu opisywała Sąd Ostateczny. Uroczyste Roraty odprawiano w kościołach katedralnych, gdzie sam biskup w sposób niezwykle uroczysty odprawiał przy pełnym kościele pierwsze Roraty... Podczas tego nabożeństwa zapalamy dzisiaj świecę zwaną roratką, która przyozdobiona ma głębszy symboliczny wymiar – to Najświętsza Maria Panna – Jutrzenka poprzedzająca przyjście na świat Zbawiciela.
Czterotygodniowy Adwent – jako czas bezpośredniego przygotowania na przyjście Chrystusa – jest przestrzegany w Wiecznym Mieście już w czasach papieża Grzegorza Wielkiego (540 – 604). Pierwszą niedzielą Adwentu jest niedziela najbliższa dniu wspomnienia św. Andrzeja Apostoła, dlatego Adwent „nie może zacząć się prędzej, jak 29 listopada, ani później jak 3 grudnia”. W związku z tym, chociaż czas trwania Adwentu jest różny w poszczególnych latach, zawsze jednak obejmuje cztery niedziele. Kościół rozpoczyna także nowy rok liturgiczny od okresu Adwentu.
Kiedy nie było radia i telewizji
Kiedy nie było radia i telewizji, a czytanie drogich książek odbywało się przy świecy, później zaś przy lampie naftowej, w długie jesienne wieczory dziewiętnastego stulecia spotykano się na wspólnych modlitwach, czytaniu Pisma Świętego, żywotów świętych, wysłuchiwano opowieści starszych wiekiem sąsiadów. Oczekiwano na przyjście Świętej Nocy... Taki spotkania niebywale integrowały lokalne społeczności w przeciwieństwie do współczesnego, pełnego anonimowości życia w osiedlowych noclegowniach. Do kościoła na Roraty ludzie udawali się bardzo wcześnie. W niektórych regionach kraju przed wschodem i o zachodzie słońca praktykowano grę na „ligawkach”, czym chciano przypomnieć, iż ziemski żywot ma swój kres i przy końcu świata anioły zadmą w trąby na Sąd Ostateczny. Spotykamy także zwyczaje przygotowywania tzw. wieńca adwentowego. W pierwszą niedzielę Adwentu zawieszano w izbie chałupy, wysoko pod sufitem, wianek zrobiony z gałęzi choiny i przyozdobiony czerwonymi wstążkami. Na wieńcu zapalano jedną świeczkę, a podczas każdej kolejnej niedzieli dodawano następną ze świec. Świece były wówczas pachnące pszczelim woskiem, wytwarzanym z przydomowych pasiek; nie znano wówczas (może i dobrze) sztucznej parafiny.