Atrakcji, szczególnie tych turystycznych, w Stambule nie brakuje. Hagia Sophia, Błękitny Meczet, pałac Topkapi – to tylko niektóre z nich. Ale po obejrzeniu filmu „Kedi – sekretne życie kotów” w reżyserii Ceydy Torun, opowiadającego o ich życiu w Stambule, niektórzy pewnie uznają, że największą atrakcją miasta są jednak koty. W tym największym europejskim mieście (leży na dwóch kontynentach, ale dawny Konstantynopol uważa się za miasto europejskie) koty mają wyjątkowy status. Uważane są tam za symbol szczęścia i dostatku.
Autorka filmu, która sama tu dorastała, dokumentuje życie tych stworzeń z taką czułością i wnikliwością, że trudno oprzeć się wrażeniu, iż dla muzułmanów – którymi mieszkańcy Stambułu są w dużej części – kot to zwierzę wyjątkowe. Miał się do tego przyczynić prorok Mahomet, który uwielbiał kotkę Muezzę. Znana jest opowieść o tym, jak Muezza uratowała proroka przed ukąszeniem węża – w podzięce za to prorok obdarzył koty umiejętnością spadania na cztery łapy.
Każdy z przedstawionych w filmie w rolach pierwszoplanowych kotów jest inny. Bywają drapieżne, uparte, ale także wdzięczne, radosne i wierne. Wszystkie jednak zachwycają prostolinijnością, a podpatrywanie ich codziennego życia, w tym zdobywania jedzenia, karmienia małych itd., kamerą Ceydy Torun to czysta przyjemność. Koty są, jakie są, i nie zmieniają się za nic i dla nikogo. Ale dokument o życiu stambulskich kotów to także film o ludziach. Ich relacje i przygody z kotami sporo mówią o nich samych, a Stambuł staje się miastem dobrych i wrażliwych ludzi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu