Prof. Włodzimierz Fijałkowski, gdyby żył, 4 czerwca 2017 r. ukończyłby 100 lat. Był założycielem szkół rodzenia, obrońcą życia – za odmowę dokonywania aborcji w czasach, gdy był to powszechnie dostępny „zabieg”, został zwolniony z pracy. Był autorem artykułów i książek, w których cierpliwie wyjaśniał młodym kobietom i mężczyznom, jak wielkim darem jest rodzicielstwo.
Ostatnia książka
Ucieszyliśmy się, kiedy w 2001 r. zaproponował „Niedzieli” wydanie książki „Jestem od poczęcia. Pamiętnik dziecka w pierwszej fazie życia”. Nie wiedzieliśmy, że 26. książka Profesora będzie zarazem ostatnią wydaną za jego życia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Prof. Fijałkowski czuł się wtedy świetnie. Propozycję zorganizowania promocji książki w auli „Niedzieli” w Częstochowie przyjął z radością, a kiedy poinformowaliśmy go, iż zainteresowanie jest tak duże, że muszą się odbyć dwa spotkania, bez wahania się zgodził. Już na starcie uzgodnień organizacyjnych stanowczo podziękował za propozycję przysłania po niego redakcyjnego samochodu. Powiedział, że z Łodzi przyjedzie pociągiem, a ze stacji PKP do redakcji położonej w bezpośrednim sąsiedztwie Jasnej Góry przyjdzie pieszo, bo doskonale zna drogę. Nie nalegaliśmy, wiedzieliśmy bowiem, że Profesor, mimo przekroczonej osiemdziesiątki, niemal codziennie pokonuje wielokilometrowe dystanse na rowerze.
Reklama
Był 23 kwietnia 2002 r. Licząca prawie 170 miejsc redakcyjna aula na obu spotkaniach była pełna. Przyszli katecheci, nauczyciele, a przede wszystkim matki, które z książek Profesora uczyły się przygotowania do tak ważnego aktu, jakim są narodziny dziecka. Aplauz był ogromny – już na wejście przywitano Profesora oklaskami na stojąco.
– Bóg obdarzył człowieka najwspanialszym darem – świadomym życiem. Dlatego mamy ogromne uznanie dla Pana Profesora, którego praca i książki tak bardzo służą życiu – powiedział na powitanie ks. inf. Ireneusz Skubiś, wówczas redaktor naczelny „Niedzieli”.
Od poczęcia do narodzin
Wydana w serii Biblioteka „Niedzieli” książka jest próbą odtworzenia autobiografii dziecka od poczęcia do narodzin. Tę próbę Profesor oparł na pamięci, wyobraźni i wiedzy naukowej. Jak pisał: „Tajemnica stawania się człowiekiem, bulwersująca ludzkość od zarania dziejów, od strony biologicznej została odsłonięta. Ów fascynujący proces rozwoju tej istoty możemy śledzić dziś z godziny na godzinę. W wyniku połączenia się komórek rodzicielskich ojca i matki powstaje człowiek, nowa indywidualność genetyczna. W krótkim czasie po wniknięciu plemnika do komórki jajowej zostają ustalone wszystkie cechy nowego organizmu: budowa ciała, wzrost, kolor włosów, oczu... Ta mała drobinka jest już kimś i rośnie w oszałamiającym tempie. Już teraz wymaga od swych rodziców tyle samo czułości i opieki, co później – po urodzeniu się”.
Reklama
Przez całe życie Profesor bronił prawdy, mówiącej, że „ta mała drobinka jest już kimś”. Jego własną biografię naznaczyły totalitaryzmy. Wybuch II wojny światowej zmusił go do przerwania studiów medycznych. Był żołnierzem kampanii wrześniowej, następnie AK, więźniem obozów koncentracyjnych. Studia medyczne dokończył w Edynburgu, ale wrócił do Polski, bo nie wyobrażał sobie życia gdzie indziej.
Człowiek niezwykły
Był specjalistą ginekologii i położnictwa. Za odmowę wykonywania aborcji został zwolniony z akademii medycznej. Jak wspominał później z uśmiechem, ostatecznie wyszło mu to na dobre – zajął się bowiem pisaniem. Oprócz tłumaczonych na wiele języków książek, na których wychowały się miliony przyszłych matek i ojców, pozostawił nam ważne elementy systemu opieki położniczej. Był twórcą szkół rodzenia, propagatorem powszechnego dziś systemu „rooming in” – gdzie matka przebywa przez całą dobę ze swoim nowo narodzonym dzieckiem – a także porodów rodzinnych.
Podczas pamiętnego spotkania w redakcyjnej auli wyświetliliśmy, oparty na autobiografii Profesora, film „Moja droga do Prawdy”. Warto tu wyjaśnić podwójny sens tego tytułu, który z jednej strony nawiązuje do życiowej drogi prof. Fijałkowskiego, a z drugiej – do położonej pod Łodzią miejscowości Prawda, do której Profesor przez wiele lat, niemal codziennie, jeździł na rowerze.
Tamto spotkanie to dziś historia. Część dziedzictwa Profesora, bo jego obecność wśród nas pozostawiła ciepły, serdeczny ślad. Zapamiętaliśmy go jako człowieka emanującego dobrocią, otwartego na innych, umacniającego ich swoją życzliwością i delikatnością.
Reklama
Redakcyjną anegdotą stała się sytuacja, kiedy Profesor zapukał do drzwi red. Lidii Dudkiewicz, dziś redaktor naczelnej, wówczas sekretarza redakcji, i na wezwanie: „Proszę”, uchylił drzwi. Ponieważ jednak zza stosu segregatorów i papierów na biurku nie dostrzegł drobnej sylwetki Pani Redaktor, nie odważył się wejść dalej i dyskretnie wycofał się, delikatnie zamykając drzwi.
Kilka miesięcy później z żalem dowiedzieliśmy się o chorobie Profesora, a potem o jego śmierci i pogrzebie, na który Jan Paweł II przysłał pożegnalny list.
Ocalając z mroków niepamięci słoneczny, kwietniowy dzień bytności Profesora w redakcji, zachęcamy do spotkania z nim w jego książkach – przygody równie niezwykłej, jak osobiste spotkanie z prof. Fijałkowskim w „Niedzieli”.
Na naszej stronie internetowej można zobaczyć relację telewizyjną ze spotkania w „Niedzieli”: tv.niedziela.pl/film/571/Prof-Fijalkowski .