"Nie każda wina jest grzechem, ale każdy grzech jest winą". Ks. prof. Janusz Nagórny zdaniem tym wybitnie wskazał na rolę teologii moralnej w zbawieniu człowieka. Ona to - rozumiana jako pewna wiedza
- pomaga uświadomić ludziom zależność ich życia od relacji z Bogiem. Opisuje, czym grzech jest w istocie. Że nie tylko "przestępstwem" wobec prawa Bożego, przekroczeniem przykazań; ale że jest zadaniem
bólu sobie samemu, "przyłożeniem ręki" do poniżenia własnej godności. Oczywiście, co się stało, to się nie odstanie. Na szczęście Bóg spieszy grzesznemu człowiekowi z pomocą, obdarzając go łaską miłosierdzia.
Rozumne korzystanie z tej łaski - paradoksalnie - pogłębia świadomość bycia dzieckiem Bożym, a więc osobą od Boga zależną, ale też przez Niego ukochaną.
Ks. prof. Janusz Nagórny dotykał problemu zależności między etyką a teologią moralną. Gdyby na życie człowieka spojrzeć tylko z perspektywy etyki, nie byłoby mowy o grzechu. Mówiło by się jedynie
o poczuciu winy, jako następstwie popełnionego zła. Tak obciążony psychicznie człowiek nadal winien mieć potrzebę zadośćuczynienia. Jednakże w dzisiejszych czasach rezygnuje z tego, gdyż w jego życiu
często "nie ma Boga", a więc nie ma też pojęcia grzechu. A sama etyka dysponuje jedynie pojęciem winy. Tymczasem współczesny świat - przez źle pojęte praktyki z pogranicza psychologii, psychoanalizy itp.
- próbuje zrzucić z człowieka balast odpowiedzialności za własne czyny. W tak intensywny sposób akcentuje okoliczności zewnętrzne, które rzeczywiście sprzyjały popełnieniu zła, że człowiek, także przestępca,
czuje się uniewinniony. "Winni są bowiem inni" - jak nieco ironicznie zauważył ks. prof. J. Nagórny. Takie podejście do winy w rzeczywistości krzywdzi człowieka. Nie ma już bowiem nic, co by mogło dopingować
do świadomej poprawy postępowania. Do zmiany, która kosztuje wysiłek. Wręcz przeciwnie. Uczy się zrzucać odpowiedzialność na innych. Konsekwencją jest znikoma świadomość szkodliwości własnych czynów oraz
życie w poczuciu bezkarności. Skutki tego są widoczne w obecnym, zdemoralizowanym życiu politycznym, gdzie nawet osoby, którym zarzuca się poważne przestępstwa i udowadnia winę - wypowiadają się publicznie
z uśmieszkiem na twarzy, czasem wręcz bezczelnie patrząc ofiarom w oczy.
Teolog, dla którego punktem odniesienia jest Bóg i któremu sprawa zerwanych więzi człowieka z Bogiem leży na sercu, bo leży mu na sercu i jego zbawienie i życie wieczne - przypomina więc, że za winą
stoi często grzech, do którego dopuszcza się człowiek obdarzony wolną wolą. Jednak nie trzeba uciekać od tej świadomości, bo przecież jest sakrament pokuty, a i łaska Boża wylewa się obficiej, gdy grzech
jest większy. Miłość Boża, chociaż przerasta prawo - zaznaczył ks. prof. J. Nagórny - grzechu nie znosi. Wniosek więc taki, że grzech - jakkolwiek może być zgładzony - podlega ocenie. Dzięki temu człowiek
ma głębszą świadomość własnej grzeszności, a tym samym większą szansę na rozwój i świętość.
Pomóż w rozwoju naszego portalu