W adwentowym oczekiwaniu na Boże Narodzenie wspominamy szczególne polskie grudnie. Ten sprzed 46 lat – tragiczne wydarzenia na Wybrzeżu, masakrę robotników dokonaną przez komunistów, i ten sprzed 35 lat – wprowadzenie stanu wojennego i krwawą pacyfikację w kopalni „Wujek”. Odwołując się do tragicznych wydarzeń z przeszłości i przypominając ideę Solidarności, tej wielkiej polskiej tradycji, 13 grudnia już od lat środowiska patriotyczne organizują różne wydarzenia i obchody rocznicowe. Uroczystości te, podczas których oddawany jest hołd tym, którzy polegli w walce o godne życie oraz wolność i niepodległość naszej ojczyzny, stanowią także okazję do przypomnienia tragicznych kart najnowszej historii Polski oraz uświadomienia – szczególnie młodemu pokoleniu – na czym polegały totalitaryzm i komunizm.
Reklama
Powstaje pytanie: czy w Polsce została rozliczona ciemna noc komunizmu? W ostatnim czasie z inicjatywy Senatu RP uchwalono ustawę o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego. Mimo bowiem upływu 27 lat od przemian 1989 r. nadal w wielu miastach i miejscowościach są ulice i place gloryfikujące system komunistyczny i jego funkcjonariuszy. W ustawie określono, że „za propagujące komunizm uważa się także nazwy odwołujące się do osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących represyjny, autorytarny i niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1944-1989”. Dzięki tej ustawie samorządy otrzymały narzędzia prawne do podjęcia stosownych działań oczyszczających przestrzeń publiczną z pozostałości poprzedniego systemu. Z inicjatywy Senatu trwają prace nad ustawą o zmianie ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej. Celem ustawy jest wprowadzenie regulacji prawnych, które pozwolą na usunięcie z przestrzeni publicznej budowli gloryfikujących ustrój totalitarny, takich jak: pomniki, obeliski, popiersia, tablice pamiątkowe, napisy i znaki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W najbliższym czasie w parlamencie będą się toczyły prace nad rządową ustawą dezubekizacyjną, pozbawiającą byłych funkcjonariuszy struktur aparatu przemocy i bezpieczeństwa państwa totalitarnego przywilejów emerytalnych. Jest to wyraz sprawiedliwości społecznej. Ponad 32 tys. osób zostanie objętych tą ustawą. Obecnie najwyższe emerytury mundurowe sięgają 19 tys. zł miesięcznie, świadczenia powyżej 12 tys. zł pobierają 32 osoby, natomiast emerytury w przedziale 6-12 tys. zł pobiera ok. 1,3 tys. osób. Łącznie oszczędności w budżecie państwa wyniosą 500 mln zł rocznie. Projekt zakłada, że wypłata obniżonych świadczeń nastąpi w listopadzie 2017 r. Przewiduje się w nim obniżenie procentowego wymiaru emerytury z 0,7 proc. do 0,5 proc. podstawy wymiaru za każdy rok służby w organach bezpieczeństwa państwa w latach 1944-90. Dodatkowo nie będzie już możliwości podwyższenia emerytury o 15 proc. podstawy wymiaru za inwalidztwo pozostające w związku ze służbą dla osób pełniących służbę wyłącznie w organach bezpieczeństwa państwa. Zgodnie z projektem wysokość emerytur dla osób posiadających wyłącznie okresy służby w organach bezpieczeństwa państwa nie będzie mogła być wyższa od kwoty przeciętnej emerytury z ZUS – jest to ok. 2130 zł brutto. Wysokość rent inwalidzkich nie przekroczy 1610 zł brutto, a rent rodzinnych – 1850 zł brutto.
W ten sposób dopiero teraz są podejmowane działania, które powinny być podjęte na początku przemian 1989 r. Stało się to jednak możliwe dopiero po wygranych przez PiS wyborach i wreszcie państwo polskie zaczęło nadrabiać zaległości i zaniechania, które były efektem „grubej kreski”. Jej istota polegała na relatywizowaniu historii, rozmywaniu odpowiedzialności za totalitarny system, przedstawianiu katów jako ofiary, a lustracji jako „polowania na czarownice”. Dekomunizację przestrzeni publicznej traktowano jako „zamach na demokratyczne państwo prawa” i w ten sposób nie odcięto wyraźną cezurą moralną, prawną i polityczną PRL-u od odzyskującej wolność i niepodległość Polski po 1989 r.