Reklama

Kultura

Był gotowy

Leonard Cohen przez długi czas był znacznie bardziej popularny w Polsce niż w rodzinnej Kanadzie. W naszym kraju miał niestrudzonego szczerego propagatora

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdy kilka tygodni przed śmiercią Leonard Cohen wydał kolejną płytę: „You Want It Darker”, wydawało się, że – mimo przekroczonej osiemdziesiątki – jest w niezłej formie. Recenzenci zgodnie ocenili, że jest pełen życia i bardzo twórczy. Nikt nie dawał wiary tekstom piosenek (wiele oscylowało wokół Boga, spraw ostatecznych i śmierci) i wywiadowi w „New Yorkerze”, w którym artysta powiedział, że „jest gotowy na śmierć”. Tym bardziej że szybko odżegnał się od tych słów. – Mam tendencję do dramatyzowania – mówił i zapowiadał kolejne płyty oraz deklarował, że zamierza jeszcze pożyć.

Dwie szkoły

Jeszcze zanim wydał pierwszą płytę, pytano go, czy nie jest za stary na rozpoczynanie kariery. Debiut w wieku 33 lat nie zapowiadał sukcesu. Muzyka, jak przyznawał po latach, była jego drugim wyborem, choć jego dom rodzinny – urodził się w rodzinie żydowskich emigrantów o rodowodzie polsko-litewskim – był pełen śpiewu, a sam grał z kolegami w zespole.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Miał już w dorobku tomiki wierszy i powieści, ale trudno było je sprzedać, dlatego zaczął pisać piosenki i je śpiewać. – Mam ponury głos o niezbyt dużej skali. Ale do moich piosenek pasuje – mówił. Było w nich sporo smutku, więc nic dziwnego, że określano go jako „piewcę pesymizmu”. Za ulubionym bohaterem Grekiem Zorbą – w Grecji spędzał sporo czasu, miał tam dom – powtarzał, że „życie jest piękną katastrofą” i dodawał, iż za sukces uważa przetrwanie.

Pisanie nie było dla niego pracą łatwą. – Początek nie jest problemem, ale znalezienie odpowiedniego końca to prawdziwa katorga. Mam w domu setki nieskończonych piosenek – mówił. Gdy niedawno Bob Dylan otrzymał literacką Nagrodę Nobla, niektórzy zastanawiali się, czy to nie Cohen powinien ją dostać. Do porównań z Dylanem przywykł. – To są po prostu dwie szkoły. Ci szybcy i ja. To, co Bob pisze jakby od niechcenia, u mnie trwa całą wieczność, kilka lat – mówił.

Wiele ścieżek

Choć debiut płytowy Cohena był już dojrzałym dziełem, długo był on outsiderem. Bardziej był znany w Europie niż w Ameryce, w Polsce – niż w Kanadzie. W Polsce sławę, którą przyniosły mu takie piosenki, jak „Hallelujah”, „Famous Blue Raincoat”, „Dance Me to the End of Love”, „Suzanne”, „I’m Your Man”, zawdzięcza działalności popularyzatorskiej i tłumaczeniom Macieja Zembatego.

– Jego wiersze i ballady przepojone są aurą duchowości. Można znaleźć w nich liczne odniesienia do judaizmu i tradycji chrześcijańskiej, wytropić ślady buddyzmu zen i innych systemów wschodnich – mówił zmarły kilka lat temu Zembaty. – Cohen wie, że na szczyt góry poznania prowadzi wiele ścieżek. Można iść jedną, można zmieniać szlaki. Mamy prawo korzystać z każdej tradycji, bo wszystkie są własnością ludzkości.

Reklama

Popularność Cohena w Polsce ugruntował jego przyjazd w 1985 r. Jak tłumaczył Zembaty, poezja artysty trafiała do młodych ludzi, bo była uniwersalna. Cohen w Polsce nie tylko koncertował – spotkał się również z Lechem Wałęsą i poparł zdelegalizowaną Solidarność. W efekcie jego piosenki długo nie były emitowane w państwowym radiu.

Na pożegnanie

Często zmieniał miejsce zamieszkania: Londyn, Nowy Jork, Nashville. „Jestem hotelem” – powie o sobie. Niestały w związkach z kobietami wsławił się głośnymi romansami z piosenkarkami: Judy Collins, Joni Mitchell, Nico oraz Janis Joplin. Tę ostatnią upamiętnił w piosence „Chelsea Hotel #2”.

W 1992 r. wydał „The Future” – jedną z najlepszych swoich płyt, a większość utworów wykorzystano w hollywoodzkich filmach. W 1994 r. świat obiegła informacja o wstąpieniu Leonarda Cohena do klasztoru zen. Jako buddyjski mnich przyjął imię Jikan („osoba cicha, spokojna”). Tam miał „zgłębiać naturę rzeczy”, ale i wydobyć się z rozmaitych pokus, którym ulegał.

Gdy po kilku latach Cohen opuścił klasztor i nagrał kolejną płytę – „Ten New Songs”, jej wysoki poziom zaskoczył wszystkich, szybko sobie o nim przypomniano. Miał wtedy 67 lat i wydawało się, że to już jego artystyczny schyłek. Stało się jednak inaczej, wydał jeszcze kilka płyt, ostatnią – kilka tygodni przed śmiercią – „You Want It Darker”, w której śpiewał: „I’m ready, my Lord” (Panie, jestem gotowy). Cohen odszedł – jak niedawno David Bowie – niedługo po premierze płyty.

2016-11-16 10:54

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jasna Góra: zabytkowe organy godzinkowe po remoncie wracają na swoje miejsce

[ TEMATY ]

Jasna Góra

muzyka

organy

Jasna Góra/Facebook

200-letnie organy zwane godzinkowymi w Kaplicy Matki Bożej

200-letnie organy zwane godzinkowymi w Kaplicy Matki Bożej

Dwustuletnie organy zwane godzinkowymi wracają do Kaplicy Matki Bożej. Po rocznej profesjonalnej renowacji, która miała przywrócić im oryginalny wygląd i dźwięk, trwa teraz ich ponowny montaż. Zabytkowe organy znajdują się na chórze naprzeciwko miejsca, gdzie grane są intrady.

Instrument był wielokrotnie przenoszony i demontowany, padł też ofiarą korników, które wyjątkowo go sobie upodobały. Na szczęście udało się go uratować, a to dzięki szczodrości pielgrzymów, którzy składali ofiary na remont głównych organów. Nadwyżka pieniędzy pozwoliła i na jego ocalenie.
CZYTAJ DALEJ

Papież jako pierwszy odprawi 9 lipca Mszę w intencji ochrony stworzenia

2025-07-03 18:07

[ TEMATY ]

stworzenie

Kard. Michael Czerny

Papież Leon XIV

Vatican Media

Kard. Michael Czerny, jeden z pomysłodawców Mszy za stworzenie

Kard. Michael Czerny, jeden z pomysłodawców Mszy za stworzenie

Papież Leon XIV odprawi jako pierwszy Mszę św. w intencji ochrony stworzenia według nowego formularza, dołączonego do Mszału Rzymskiego i zatwierdzonego dziś dekretem Dykasterii ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.

Kard. Michael Czerny, kierujący Dykasterią ds. Integralnego Rozwoju Człowieka wyjaśnił, że formularz, którego teksty biblijne mówią głównie o wdzięczności wobec Boga za dar stworzenia, jest inspirowany encykliką „Laudato si’” papieża Franciszka i jego nauczaniem na temat ochrony stworzenia.
CZYTAJ DALEJ

Dokument ws. Komisji niezależnych ekspertów powstanie do końca lata?

Bp Sławomir Oder powiedział PAP, że chciałby, aby z końcem lata jego Zespół opracował dokument ws. Komisji niezależnych ekspertów do zbadania zjawiska wykorzystania seksualnego. Eksperci prawa cywilnego mają doprecyzować m.in. porozumienia miedzy Episkopatem a dwoma Konferencjami Wyższych Przełożonych Zakonnych.

Podczas 401. Zebrania Plenarnego KEP w Katowicach biskupi przyjęli sprawozdanie prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka na temat aktualnych prac nad powołaniem Komisji niezależnych ekspertów do zbadania zjawiska wykorzystywania seksualnego osób małoletnich przez niektórych duchownych. Uznali, że potrzebne jest jeszcze przygotowanie dokumentów prawnych, w oparciu o które będzie mogła działać Komisja. W związku z tym, powołany został nowy Zespół pod przewodnictwem bp. Sławomira Odera.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję