Dom Cornelii ten Boom w Amsterdamie stał się w czasie II wojny światowej schronieniem dla wielu żydowskich rodzin. Gdy kryjówka została odkryta przez nazistów, niemal cała rodzina Boomów straciła życie. Cornelia doczekała dnia, gdy wojska amerykańskie wyzwoliły obóz w Ravensbrück. Przeżyła.
Po wojnie oddała się pracy pisarskiej. Była zapraszana na liczne odczyty i konferencje na całym świecie. Gdy pewnego razu w biurze podróży rezerwowała przeloty samolotem do różnych miast, gdzie miała wystąpić, urzędniczka zapytała: – Jaki jest pani docelowy port? – Niebo – odparła bez wahania Cornelia. Pilne poszukiwanie w komputerze miasta o takiej nazwie spełzło na niczym. – Nie mam w wykazach takiego lotniska – rzekła urzędniczka. Pisarka odparła ze śmiechem: – W pani wykazach go nie ma, ale dam pani książkę, która o nim opowiada. I wręczyła kobiecie Nowy Testament. Zaskoczona pracownica biura podróży poprosiła ją o dłuższą rozmowę, której efektem było nawrócenie.
„Ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi” (Łk 20, 35-36) – wyjaśniał Jezus nieskorym do wiary w zmartwychwstanie saduceuszom. I dodał, że Bóg jest Bogiem żywych. Właśnie taki jest kierunek wierzących w Niego – życie i niebo. Po latach w swoim świadectwie rozmówczyni Cornelii ten Boom powtarzała często, że już wie, jaka jest stacja końcowa jej podróży.
Pomóż w rozwoju naszego portalu